sobota, 14 lutego 2015

-> 5 <-

Nie dane było Rose, dokończyć wypowiedź. Sean przyciągnął ją do siebie i po prostu pocałował. Całował ją delikatnie i powoli, a trzymał w swoich ramionach tak mocno jakby się bał, że zaraz mu ucieknie lub rozpłynie w powietrzu. Dziewczyna była zaskoczona tym pocałunkiem, że nie wiedziała co zrobić. Po chwili chłopak odsunął się od niej, na minimalną odległość, żeby móc spojrzeć dziewczynie w oczy. Stali na przeciwko siebie, w ciszy. W końcu odezwała się dziewczyna.
- Sean...
- Musiałem to w końcu zrobić. - wyszeptał chłopak, opierając swoje czoło o jej. 
- Ale przecież mówiłeś, że się..
- Tak, Ty jesteś tą osobą Rose. - powiedział, patrząc jej w oczy. - Zakochałem się w Tobie. - dodał, obserwując dziewczynę. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Byli przyjaciółmi od małego, a od jakichś 2 lat podkochiwała się w nim. Jednak nigdy by nie pomyślała, że on odwzajemnia jej uczucie.
- Sean.. ja... ja też Cię kocham. - powiedziała dziewczyna, patrząc mu w oczy. Zauważyła w nich iskierki szczęścia. Chłopak przytulił do siebie dziewczynę i wyszeptał jej do ucha.
- To zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak. - powiedziała szczęśliwa dziewczyna. Pocałowali się krótko.
- Dobra, gołąbeczki. Cieszymy się waszym szczęściem, ale musimy jechać zobaczyć co z Caitlin. - odezwał się Luke, a oni tylko przytaknęli. Ruszyli w kierunku parkingu. Calum wsiadł do samochodu Luke'a, a Sean do Rose i pojechali dwoma samochodami w kierunku domu Caitlin. 

Zajechali dość szybko, zaparkowali samochody na chodniku i ruszyli w kierunku drzwi frontowych, domu blondynki. Zapukali do drzwi i czekali aż ktoś im otworzy. Po chwili, stanęła przed nimi mama Caitlin.
- Dzień dobry. - odezwał się Luke.
- Dzień dobry, wejdźcie. - przywitała się kobieta z uśmiechem na ustach.
- My do Caitlin. - odezwała się Rose.
- Jest u siebie w pokoju, ale nie wychodzi z niego od kilku dni. Chciałam z nią rozmawiać, ale niestety nic z tego nie wyszło. Może wam się uda. - powiedziała i weszła do kuchni, a cała czwórka pobiegła po schodach do góry, pod drzwi od pokoju dziewczyny. Najpierw zapukali, ale to nic nie dało. 

***************************************

Rose zapukała kilka razy do drzwi, ale Caitlin nie otworzyła. Nie odpowiedziała nawet na nawoływania brunetki. Dziewczyna nacisnęła klamkę, ale nie ustąpiła. Bałem się coraz bardziej. Pukaliśmy, wołaliśmy i nic. Po chwili pojawiła się mama mojej ukochanej. Poinformowała, że ma zapasowy klucz do drzwi od pokoju mojej księżniczki. Pobiegła i wróciła szybko, podając go mi. Włożyłem w zamek i przekręciłem klucz, umożliwiając nam wejście do środka. Otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju, rozglądając się po nim. Nie było w nim dziewczyny, zauważyłem lekko uchylone drzwi od łazienki którą miała połączoną z pokojem. Szybko tam ruszyłem, otworzyłem drzwi i zamarłem. Czas jakby się zatrzymał, gdy zobaczyłem Caitlin. Nie słyszałem nic co działo się wokół mnie. Po chwili się otrząsłem i podbiegłem do dziewczyny. Siedziała oparta o wannę, z jej lewego nadgarstka skapywała krew z ran, które dziewczyna zrobiła żyletką, która w tamtym momencie leżała na kafelka, przy niej. Miała zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, a jej skóra była strasznie blada. Rose zawiązała jakiś materiał żeby zatamować wypływ krwi, a Sean zadzwonił na pogotowie. Jej mama była cała w panice, szlochała, załamana stanem córki. Ja kucałem obok dziewczyny, trzymając ją za zdrową rękę i przeczesując jej włosy. Z moich oczu wypływały kolejne, słone łzy. Bałem się o nią strasznie. Nie mogłem wyobrazić sobie życia bez niej. Obiecałem sobie, że jak wszystko dobrze pójdzie i wyjdzie z tego to nie odpuszczę. Wynagrodzę jej wszystko to co zrobiłem źle i czym sprawdziłem jej ból.

Kilkanaście minut później zjawiło się pogotowie. Sanitariusze zajęli się Caitlin, zabierając ją do ambulansu i zawożąc do szpitala. Wsiadłem do swojego samochodu, reszta wsiadła razem ze mną, nawet mama dziewczyny i pojechaliśmy za karetką, prosto do szpitala. W między czasie Calum postanowił zadzwonić do Megan i Ashtona. Dojechaliśmy pod szpital i od razu ruszyłem biegiem do szpitala, nie oglądając się za sobą. Dobiegłem pod salę, w której zajmowali się dziewczyną. Okazało się, że właśnie przechodzi jakiś zabieg. Chodziłem w tą i z powrotem, niecierpliwiąc się. Obok mnie pojawili się moi przyjaciele.

Minęła godzina, a ja wariowałem. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Mama Caitlin, siedziała na ławce i cicho płakała. Gdy pojawiła się Megan, od razu podeszła do kobiety i ją przytuliła. Pojawił się też Ashton. Byliśmy pokłóceni, ale chciałem to skończyć więc podszedłem do niego. 
- Możemy porozmawiać? - zapytałem niepewnie, patrząc na niego.
- Jeśli musimy. - odparł obojętnie i trochę oddaliliśmy się od naszych przyjaciół. 
- Ashton, ja wiem co sobie o mnie myślisz. Zraniłem Caitlin i głównie dlatego mnie nienawidzisz. Nie dziwie się. Sam siebie nienawidzę za to, ale chce to naprawić. Chcę naprawić wszystko to co spieprzyłem, a przy tym i naszą przyjaźń. - zacząłem mówić, nie dopuszczając go do głosu. Chciałem kontynuować kiedy usłyszałem otwieranie drzwi. Odwróciłem się i zobaczyłem jak z sali zabiegowej wywożą Caitlin na łóżku. Miała zamkniętej oczy, bladą twarz i lekko uchylone usta. Podbiegłem szybko, chcąc się dowiedzieć co się dzieje. Już mama dziewczyny pytała lekarza, o swoja córkę.
- Caitlin straciła dużo krwi, ale udało nam się ją zatamować. Gdybyście znaleźli ją minutę później, nie byłoby szans na uratowanie. Teraz jest nadzieja. Na razie jednak przewozimy ją do sali i zostanie w szpitalu, w śpiączce farmakologicznej. Powinna obudzić się za jakiś tydzień, ale najbliższa doba będzie decydującą. A teraz przepraszam, muszę iść do innych pacjentów. - powiedział lekarz i poszedł, a pieleniarki zdążyły już przewieść dziewczynę do sali obok. W moich oczach znowu pojawiły się łzy. Mama Caitlin weszła do sali, siadając przy łóżku, na którym leżała jej córka. Ja stanąłem przy szybie, przez którą mogłem obserwować dziewczynę, śpiącą spokojnie na łóżku. Łzy spływały po moich policzkach, chciałbym to całe cierpienie i ból zabrać na siebie. Nie mogę patrzeć na to jak ona cierpi i nadal żałuje tego co jej zrobiłem. Nie mogę sobie tego wybaczyć. To było najgorsze co mogłem zrobić.

****************************************

Byłem wściekły na Luke'a, nadal jestem. Chciał ze mną porozmawiać więc się zgodziłem. Nic nie stracę, prawda? Jednak potem pielęgniarki przewiozły Caitlin do sali, lekarz powiedział co jest i blondyn już chyba zapomniał, że chciał ze mną porozmawiać. Stanął przy szybie, przez którą mógł obserwować co działo się w sali. Stanąłem niedaleko niego i zobaczyłem jak reaguje. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy, jedna za drugą. Swoją prawą rękę położył, na szybie, a po chwili też przyłożył do szyby swoje czoło i przymknął oczy. Cierpiał, przeżywał wszystko co działo się z dziewczyną. Teraz zauważyłem, że na prawdę żałuje tego co zrobił. I wtedy moje serce zmiękło. Nie mogłem być na niego zły. Może i zranił moją przyjaciółkę, ale widzę też, że tego żałuje. Oni nadal się kochają i to nie ulega wątpliwości. Dziewczyna jak ze mną rozmawiała to niby go nienawidziła, wyzywała, ale w oczach widziałem iskierki miłości. To znak, że jej na nim nadal zależy i myślę, że jeśli on się postaram to ona mu wybaczy. Wybaczy, pogodzą się i mam nadzieję, ze wrócą do siebie. Są stworzeni dla siebie i nie ma co tego ukrywać. 

Podszedłem do niego, kładąc swoją rękę na jego ramieniu. Powoli odwrócił głowę w moją stronę i wtedy zauważyłem ja jego oczy są za czerwienione od płaczu. Przetarł oczy, wziął głęboki oddech i wyczekiwał tego co mam mu do powiedzenia. Bo miałem.
- Luke, zapomnijmy o tym. Zapomnijmy o wszystkim i bądźmy znowu przyjaciółmi, co? - zaproponowałem. Nie chciałem już o tym wszystkim pamiętać. Najlepiej zapomnieć i nie wracać do tego. Luke był zdziwiony moimi słowami.
- Jesteś pewny? Przecież to co zrobiłem Caitlin i w ogóle, zachowałem się jak ostatni frajer. Żałuje tego, ale to nie zmienia faktu, że mnie nienawidzisz. - powiedział chłopak.
- Nienawidziłem.  Może mam jeszcze do Ciebie trochę urazy za to co jej zrobiłeś, ale widzę jak ją kochasz. Jak Ci na niej zależy i, że chcesz to naprawić. Kibicuje wam, bo na prawdę jesteście dla siebie stworzeni więc.. Zgoda? - zapytałem, wyciągając swoją prawą rękę w jego kierunku. Chłopak spojrzał na moją twarz, potem na moją wyciągniętą rękę i jeszcze raz na moją twarz.
- Zgoda. - odezwał się chłopak i z lekkim uśmiechem na ustach, uścisnął moją dłoń.

***********************************************

O próbie samobójczej Caitlin dowiedzieli się wszyscy, jej bliscy przyjaciele. Nawet Liam opuścił zajęcia na studiach i przyleciał ze Stanów, aby zobaczyć co się dzieje z jego siostrą. Strasznie się przeraził gdy zadzwonił do niego ojciec mówiąc, że Caitlin chciała się zabić.

Skąd wiadomo, że to próba samobójcza? Dziewczyna zostawiła list, którego na początku nikt nie zauważył. Leżał spokojnie, u niej na biurku. Znalazła go jej matka. Większa ilość wypowiedzi, napisanej na papierze skierowana była do Luke'a. Gdy chłopak to czytał, nie mógł opanować łez. Szczerze mówiąc, nie próbował ich tamować.  Miał gdzieś jak wygląda to z boku. Dziewczyna w liście przepraszała go za tą całą sprawę z Seanem, wyjaśniała, że chciała się tylko odegrać na nim. Mówiła, że powinna go wysłuchać, ale to było dla niej zbyt bolesne. Na końcu wyznała mu miłość, mówiąc, że nie przestała go kochać. Zapewniała, że jest najlepszą rzeczą jaka przytrafiła się w jej życiu. Żałowała, że nie wyjaśnili sobie wszystkiego od razu po tym wydarzeniu. Na końcu dziękowała mu za to, że był i przepraszała za swoje błędy, żegnając się. Prosiła aby zaczął żyć bez niej, by się nią nie przejmował. To wszystko było pisane ze szczerego serca i chłopak o tym wiedział. Tym bardziej chciał jej wszystko wynagrodzić jak tylko wyzdrowieje i wyjdzie ze szpitala.

Przez cały tydzień ktoś przy niej siedział. Najwięcej czasu spędzał przy niej oczywiście Luke. Nawet opuszczał szkołę.  Nic nie było dla niego ważne, tylko ona. Liczyła się wyłącznie jego księżniczka, przy której siedział jak długo tylko mógł. Siedział na krześle, przy łóżku, na którym leżała, trzymał za rękę i co chwilę do niej mówił, od czasu do czasu całując jej bladą dłoń. Dziewczyna nadal była w śpiączce, ale powoli dzięki lekom podawanym w kroplówkach wracała do sił. Dlatego też lekarze byli pewni, że powinna się już niebawem obudzić. 

Przez ten czas, Ashton z Lukiem na dobre się pogodzili. Można było wyczuć jeszcze mały dystans pomiędzy nimi. Jednak z rozmowy na rozmowę, malał. Zachowywali się tak jak dawniej. Michael gdy dowiedział się o Caitlin, również przyjechał z Melbourne. Nie obchodziło go nic, chciał po prostu zobaczyć co z jego przyjaciółką. Mimo, że znali się któtko to zdążyli się zżyć. Po zdradzie Luke'a, on wyjechał, ale razem z dziewczyną utrzymywali kontakt. Często rozmawiali przez telefon czy skype'a. Na prawdę się lubili, dlatego obecnie różowo włosy, bez zbędnych komentarzy i problemów, zabrał potrzebne rzeczy i przyjechał do Sydney.

*******************************************

Wyszedłem z sali mojej dziewczyny, żeby pójść się tylko czegoś napić. Jednak nie zaszedłem daleko bo okazało się, że przyjaciel już o mnie zadbał. Wziąłem gorącą kawę od Asha i upiłem kilka łyków.
- Jak się czujesz? - zapytał blondyn.
- Nie jest źle, ale zaczynam wariować. Ona leży tam spokojnie, nie rusza się, martwię się o nią. A co jeśli jeszcze przez dłuższy czas się nie obudzi? Nie wytrzymam tak. Tęsknie za nią. - powiedziałem podłamany i usiadłem na krześle.
- Spokojnie, lekarze mówili przecież, że na dniach powinna się obudzić. Zobaczysz, niedługo spojrzysz jej w oczy, porozmawiacie i się pogodzicie. - powiedział chłopak, siadając obok mnie. On był drugą osobą, zaraz po mnie, która najwięcej czasu spędzała przy Caitlin w szpitalu. Reszta przyjeżdżała na kilka godzin zawsze po zajęciach, a rodzice dziewczyny tuż po pracy. To było zrozumiałe, że musieli pracować, a nasi przyjaciele uczyć się. W sumie ja też powinienem chodzić do szkoły, ale nie mogę jej tutaj zostawić. Ashton też wziął sobie kilka dni wolnego i jest ze mną, wspiera mnie. Dzięki niemu jeszcze nie zwariowałem w tym szpitalu. Ciesze się, że udało nam się pogodzić. Jest świetnym chłopakiem i super przyjacielem. Zawsze taki był, ale i tak bałem się, że przez długi czas będziemy skłóceni. Jednak troszkę się myliłem.

U Caitlin jest akurat jej mama, a ja z Ashem postanowiłem udać się do szpitalnego barku i coś zjeść. Rodzice dziewczyny przekonywali mnie aby poszedł do domu, odpoczął, ale nie daje za wygraną. Muszę przy niej być, chcę być w momencie kiedy się obudzi. Aby wiedziała, że nie odpuściłem i, że nadal mi zależy. Zrobię wszytko aby odzyskać jej zaufanie i ją całą. Rozmawialiśmy z Irwinem na temat naszej kapeli. Chłopak proponował reaktywację zespołu. Mimo to nie byłem przekonany. Mikey wyjechał do Melbourne, Ashton pracuje, a ja z Calumem jesteśmy w ostatniej klasie i czeka nas matura. Przedyskutowaliśmy wszystko za i przeciw, stwierdzając, że można wrócić do tego tematu jak zdamy maturę. Przystałem na ten pomysł. W końcu wtedy będzie inaczej, lepiej moim zdaniem. Gdy już zjedliśmy co kupiliśmy, to postanowiliśmy wracać pod salę, w której leżała Caitlin. 

_____________________________________
Co sądzicie o rozdziale? Chyba czegoś takiego się nie spodziewaliście co? Jak myślicie? Caitlin przemyślała swoje zachowanie? No i oczywiście  Ashton z Lukiem się pogodzili. Taak :D Cieszę się, a wy?

Ostatnio pisanie i wena nie idą w parze, dlatego też rozdziały nadal będą pojawiały się co tydzień w weekend. Wena nie zawsze jest, ale gdy tylko jest to staram się ją wykorzystać. Teraz mam wolne na studiach do 27 lutego więc mam nadzieję, że wena będzie ze mną i napiszę chociaż kilka rozdziałów do przodu. 

Walentynki dzisiaj. Kto z was ma swoją walentynkę i spędza z nią dzisiejszy dzień? Ja dołączam się do Singli i staram się nie myśleć o tym dniu. Nie lubię go, ale może dlatego, że nie mam swojej połówki. No nic, każdy znajdzie tą drugą osobę w odpowiednim czasie, prawda? Więc życzę wszystkiego dobrego dla Zakochanych oraz radości i pomyślności dla Singli ;)

Kolejny rozdział pojawi się w przyszłą sobotę więc do napisania miśki ;*

2 komentarze:

  1. Dawno nie zaglądałam, przepraszam...
    Rozdział niesamowity!
    Tego się nie spodziewałam...
    Biedna Caitlin :((
    Dobrze, że chłopcy się pogodzili ^^
    Nie mogę doczekać się aż obudzi się i porozmawia z Lukiem. Mam nadzieję, że ujrzy to co Ash w Luke'u i znów będą razem :*
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :<
    Pozdrawiam <3
    W wolnym czasie zapraszam do siebie: mystery1directionff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku nie przerywa sie w takich momentach :( wyciskacz łez znów zadziałał... Czy tylko ja płacze czytając tego blog? Mam całą brew morką od lez, a nos mi sie lepi... Dziewczyno zbieraj dupe i pisz następny rodzial bo ja tu umieram z ciekawości! Weny i milego święta singli które trwa caly rok. xx

    OdpowiedzUsuń