Pod salą Caitlin, zauważyliśmy, że jej mama stoi przed nią, zamiast być w środku. Od razu do niej podeszliśmy, aby dowiedzieć się czy coś się stało.
- Obudziła się, dosłownie minutę temu. Teraz lekarz sprawdza czy wszystko w porządku. - powiedziała kobieta, a pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku. Przytuliłem ją do siebie, po części dodając otuchy. Wiem, że nie jesteśmy z Caitlin razem, ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni.
Z sali dziewczyny wyszedł lekarz, podchodząc do nas.
- Przeprowadziłem z nią podstawową rozmowę i jest w porządku. Straciła dużo krwi więc jest jeszcze osłabiona, ale ogólnie czuje się dobrze. Zostanie u nas jeszcze jakiś czas na obserwacji. Będzie też musiała porozmawiać z psychologiem, z powodu próby samobójczej. Na razie muszę iść, a państwo mogą do niej wejść, tylko proszę jej za bardzo nie męczyć. - powiedział i odszedł. Spojrzałem na jej mamę, a ona na mnie i Asha.
- Wejdź Luke. Ja byłam przy niej jak się obudziła. Niech wie, że ty też tu siedziałeś. - powiedziała kobieta, uśmiechając się delikatnie. Odwzajemniłem gest i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je, a później nie pewnie wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi za sobą i zrobiłem kilka kroków w stronę dziewczyny.
********************************************
Lekarz wyszedł, a jakieś 3 minut później drzwi ponownie się otworzyły. Patrzyłam się w okno więc nie wiedziała kogo do mnie niesie. Nie miałam siły, ani ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Chciałam zostać po prostu sama, ale niestety nie było mi to dane.
- Caitlin? - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos. Wyczułam w nim nie pewność, a po moim ciele przeszły dreszcze. Tak długo go nie słyszałam, nie miałam z nim żadnego kontaktu przez miesiąc. Później widziałam go przez jeden dzień w szkole i tyle. Usłyszałam jak po woli, do mnie podchodzi. Usiadł na krześle, które stało przy łóżku na, którym leżałam. Złapał moją rękę, ale szybko ją zabrałam. Nadal na niego nie spojrzałam. Mój wzrok bez powodu wpatrzony był w widoki za oknem, a konkretnie patrzyłam się na rosnące tam drzewo.
- Jak się czujesz? - znowu się odezwał. Nie odpowiedziałam. Chciałam mu dać do zrozumienia, że ma sobie iść. Nie potrzebuje litości i użalania się na de mną. - Potrzeba Ci czegoś? Może coś do jedzenia lub picia? Jak chcesz to pójdę kupić i zaraz wrócę. - dodał i zaczął wstawać.
- Po co to robisz? - zapytałam oschle, patrząc na niego. Jego widok, a raczej stan mnie przeraził. Był nie wyspany, widziałam to po jego twarzy, która wyrażała zmęczenie. Musiał też płakać, bo jego oczy były podkrążone, lekko zaczerwienione, a pod oczami znajdowały się sińce, które były również podpuchnięte. Gdy się odezwałam, jego oczy delikatnie się poszerzyły ze zdziwienia, na moją reakcję.
- Chcę Ci pomóc. Martwiłem się o Ciebie, nawet nie wiesz ile strachu nam narobiłaś. - zaczął, ale nie chciałam go słuchać.
- Wyjdź. - powiedziałam szybko i odwróciłam głowę, ponownie patrząc na okno.
- Dobrze, zawołam Twoją mamę. - powiedział spokojnie.
- Nie. Nie chcę nikogo widzieć. - powiedziałam, podnosząc głos.
- Caitlin...
- Zostawcie mnie w spokoju! Wyjdź! - krzyknęłam. Spojrzałam na niego. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale szybko je zamknął. Widziałam w jego oczach smutek. - Wyjdź. - dodałam po chwili, ciszej. Pokiwał tylko głową, że rozumie i wyszedł, zostawiając mnie samą. Przymknęłam oczy, głośno wypuszczając powietrze z płuc.
********************************************
Nie spodziewałem się takiej reakcji. Wiedziałem, że nadal może być na mnie zła, ale żeby nie chcieć rozmawiać z nikim? Wyszedłem smutny z jej sali, a gdy zobaczyła mnie jej mama i Ash, to od razu się podnieśli chcąc wiedzieć, co działo się w środku.
- Nie chce nikogo widzieć. Uniosła się i kazała mi wyjść. Powiedziałem, że wtedy zawołam panią. - powiedziałem, głową wskazując na kobietę stojąca przede mną. - Jednak ona nie chce. Powiedziała, że mamy jej dać spokój i tyle. Nie chce nikogo widzieć. Była taka oschła. Ja nie wiem co się z nią dzieje. - dokończyłem podłamany. - Rozumiem, że może być na mnie zła. Jednak, żeby nie chcieć rozmawiać z kimkolwiek? Nie wiem co się dzieje. Chciałbym jej pomóc, tak bardzo jest mi źle gdy ona cierpi. - dodałem po chwili, roniąc jedną łzę. Wytarłem ją szybko z policzka aby nikt nie zauważył.
- Może warto dać jej chwilę spokoju. Chociaż przez jeden dzień, niech dojdzie do siebie. - zaproponowała mama Caitlin.
- Myślę, że ma pani rację. Dopiero co się przebudziła, to jest w pewnym stopniu dla niej szok. Myślę, że powinniśmy udać się do domu, odpocząć i jutro wrócimy do niej. - powiedział Ashton. Nie pozostało nam nic innego jak to zrobić. Wyszliśmy razem ze szpitala, odwieźliśmy mamę Caitlin, a później Ash odwiózł mnie do domu.
********************************************
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale stało się to zadziwiająco szybko. Byłam strasznie zmęczona tylko tak na prawdę nie wiem czym. Następnego dnia obudziła mnie pielęgniarka o 6:30 żebym wzięła leki. Nie chętnie to wykonałam, a gdy wyszła to nie mogłam już zasnąć chociaż bardzo chciałam. Postanowiłam trochę się ruszyć. Podniosłam się z łóżka, ubrałam szlafrok i wyszłam z sali. Powoli spacerował po oddziale. Gdy poczułam zmęczenie, wróciłam do sali. Ponownie ułożyłam się na łóżku, wcześniej ściągając szlafrok i odkładając go na bok. Przykryłam się pościelą i zasnęłam.
Ponownie obudziły mnie promienie słoneczne, dostające się przez okno do sali. Przetarłam zaspane oczy dłońmi i rozejrzałam się po sali. Nic się nie zmieniło, nadal jestem w niej sama. Po chwili drzwi do sali się otworzyły, akurat w momencie gdy na nie spojrzałam. Do środka wszedł już znany mi lekarz, w towarzystwie młodej kobiety. Zdecydowanie nie była to pielęgniarka. Ubrana było podobnie do mężczyzny, gdyż miała taki sam biały kitel co mogło świadczyć tylko o jednym. Też była lekarzem. Jej blond włosy spięte były w luźnego kucyka, a niebieskie oczy uważnie obserwowały moją sylwetkę, gdy podchodziła do mnie z lekarzem.
- Dzień dobry, Caitlin. Wyspałaś się? - odezwał się mężczyzna.
- Dzień dobry. Powiedzmy. - odparłam obojętnie.
- To jest pani doktor, Julia White, psycholog. Chciałaby z Tobą porozmawiać. - powiedział, pokazując na kobietę. Mimo to w jego głosie czułam nutkę zawahania, jakby się bał czy będę w ogóle tego chciała. Ponownie przeniosłam swój wzrok z niego na nią. Uśmiechnęła się do mnie życzliwie, dzięki czemu poczułam się pewniej.
- Dobrze. - odparłam, delikatnie się uśmiechając.
- To ja was zostawię. Proszę potem do mnie zajrzeć, panno White. - powiedział, zwracając się drugą częścią wypowiedzi do kobiety. - A Ty, drogie dziecko będziesz miała później jeszcze kontrolne badania. - dodał, spoglądając na mnie. Następnie wyszedł z sali i zostałyśmy we dwie. Pani White zrobiła kilka kroków w moją stronę. Następnie usiadłam na krześle, które znajdowało się obok łóżka, a na kolana położyła jakieś papiery, które dostrzegłam dopiero w tamtym momencie.
- O czym chciała pani ze mną porozmawiać? - zapytałam niepewnie, chociaż domyślałam się o co chodzi.
- O Tobie. Chciałabym Cię lepiej poznać. Ciebie i Twoje życie. Wydajesz się być fajną dziewczyną. - odpowiedziała ciepłym głosem, z uśmiechem na ustach.
Nasza rozmowa trwała już jakąś godzinę i ani na sekundę, nie zeszła na temat mojego wtargnięcia na własne życie. Mimo to wiedziałam, że niedługo to nastąpi.
- Masz wspaniałe życie, niesamowitych ludzi wokół siebie. Mimo tych wielu traumatycznych zdarzeń, radzisz sobie. W dodatku myślę, że ten Luke cały czas Cię kocha i żałuje tego co zrobił. Dlatego moje najważniejsze pytanie brzmi czemu? Czemu postanowiłaś zakończyć swoje życie tak wcześnie? W sumie czemu spróbowałaś? - no i stało się. Padło to pytanie i wiem, że się od niego nie wywinę. Zdaje sobie również z tego sprawę, że oni chcą mi tylko i wyłącznie pomóc. Nic już nie udawałam, przestałam kryć. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a z ust wypływały kolejne słowa, tworząc rozbudowaną wypowiedź. Kobieta na przeciwko mnie, nie przerwała mi ani razu. Siedziała, przyglądała mi się i uważnie słuchała, a ja? We mnie jakby coś pękło. Ruszyła cała lawina, która przez tak wiele lat gromadziła się gdzieś na szczytach. Przyszedł huk i po prostu spadła, zaczęła sunąć w dół, niszcząc wszystko po drodze. U mnie na szczęście było inaczej, niszczyła tylko to co złe, wszystko ze mnie zeszło, zelżało. Wielki kamień spadł mi z serca.
Po wysłuchaniu mnie, kobieta zaczęła ze mną rozmawiać na ten temat co powiedziałam. poradziła, dopytała, i doszłyśmy wspólnie do rozwiązania. Gdy tylko wyszła, już nie bałam się wizyty kogokolwiek, wręcz przeciwnie. Nie mogłam się tego doczekać. Chciałam ich wszystkich zobaczyć, zwłaszcza tą jedną osobę.
********************************************
Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział nam Luke. Rzeczywiście tak było z Caitlin źle, że nie chciała nikogo widzieć? Nawet własnej mamy? Dzisiaj planowaliśmy iść wszyscy do niej i ją odwiedzić. Może będzie inaczej. Chciałabym odzyskać moją dawną Caitlin, moją najlepszą przyjaciółkę. Tak wiele przeszła, ale wierzę w to, że nadal jest tą samą, uśmiechniętą dziewczyną. Po prostu się trochę pogubiła. Mam nadzieję, że z pomocą psychologa wróci na odpowiedni tor. Liczę na to.
Około 15:00 razem z Calumem pojechaliśmy po Luke'a i Asha. Razem z nimi mieliśmy udać się do szpitala. Na miejscu umówieni byliśmy z Julką, Harrym i Niallem. Cała trojka gdy usłyszała co stało się Caitlin, strasznie się przejęli, zwłaszcza Niall. Horan to tak przeżywał, że w ogóle się nie spodziewałam, ale co się dziwić. W końcu była dla niego jak siostra. Proponowałam też Seanowi i Rose aby również się pojawili, ale stwierdzili, że nie chcą się narzucać. Powiedzieli, że my z Caitlin znamy się dłużej więc nie chcą przeszkadzać , a oni później ją odwiedzą. Nie chciałam ich zmuszać ani naciskać, to ich decyzja.
********************************************
Na miejscu spotkaliśmy Nialla, Julkę i Harry'ego. Widziałem po ich twarzach, że są tak samo przejęci i zmartwieni tym wszystkim jak my. Luke stwierdził, że dobrze zrobi Caitlin spotkanie z całą paczką. Brakowało jedynie Michaela, który niestety musiał wrócić do Melbourne, ale obiecał, że przyjedzie jak tylko będzie mógł. Przywitaliśmy się z przyjaciółmi, a następnie weszliśmy do szpitala, kierując się na odpowiednie piętro, do odpowiedniej sali. Widziałem po minach wszystkich, że nie są pewni jak zareaguje Caitlin, zwłaszcza po tym co wczoraj powiedziała Lukowi. Sam chłopak wyglądał jakby miał zaraz zemdleć ze stresu. Widziałem jak się denerwuje. Strasznie mu zależało na niej i chciał to naprawić. Już zbyt dobrze go znam i cieszę się w sumie, że się pogodziliśmy. Mam tylko nadzieję, że blondynka też mu wybaczy. Oby.
********************************************
Do południa nikt mnie nie odwiedził, traciłam już nadzieję. W sumie nie dziwiłam się, że nikt nie przyszedł. W końcu wczoraj dobitnie dałam Lukowi znak, że nie chce nikogo widzieć. Mimo to miałam cichą nadzieję, że nie odpuszczą. Jednak chyba byłam naiwna. Około 14:00 dostałam obiad, a krótko przed 15 przyszła po mnie pielęgniarka żeby zabrać mnie na badania.
- Pomóc pani? - odezwała się gdy wstałam.
- Nie trzeba i proszę mi nie mówić pani, tylko po imieniu. Czuje się staro. - zaśmiałam się, a ona mi zawtórowała. Sama wyglądała na młodziutka pielęgniarka. Mogła być ode mnie starsza zaledwie o kilka lat. - Caitlin. - dodałam wystawiając rękę w jej kierunku.
- Victoria. - uśmiechnęła się, ściskając moją rękę. - To jak, możemy iść? - zapytała gdy już wstałam. Pokiwałam twierdząco głową. Ubrałam jeszcze tylko szlafrok i wyszłyśmy razem. Prowadziła mnie w kierunku sali zabiegowej gdzie miałam mieć pobraną krew. Usiadłam na krześle i Victoria pobrała mi krew. Następnie w pomieszczeniu pojawił się lekarz i zrobił mi badanie. Trwało ono jakieś 20 minut. Chciał się upewnić w jakim stanie jest mój organizm i czy wszystko wróciło do normy. Niestety, na wyniki trzeba było jeszcze poczekać. Coś wspominał, że jakieś dwa, trzy dni.
********************************************
Caitlin po wszystkich badaniach wyszła z sali, razem z Victorią, która miała ja odprowadzić na salę. Trochę rozmawiały, śmiejąc się i kierując do sali blondynki. Brunetka widziała jednak, że pacjentce coś leży na sercu. Mimo, że się uśmiechała to oczy pozostawały smutne, stęsknione. Była ciekawa czemu, ale nie miała na tyle odwagi żeby zapytać. W momencie gdy dziewczyny wyszły na ostatnią prostą, na oddziale pojawiła się paczka przyjaciół Caitlin. Szli, rozmawiając gdy byli już blisko zauważyli ją, stając momentalnie. Luke stał na przodzie i ja obserwował. Gdy zobaczył jak się uśmiecha, jego serce mocniej zabiło. Caitlin spojrzała na chwilę przed siebie i również się zatrzymała. Nie mogłam uwierzyć. Przyszli do niej, cała jej paczką, z która przeżyła ostatnie wakacje. Najlepsze wakacje, za takie je uważała.
_______________________________________________________
W końcu jest kolejny rozdział. Bałam się, że wena mi nie pomoże i nie dodam go dzisiaj, ale się udało. Co o nim sądzicie? Może być?
No i jak potoczy się dalej? Co zrobi Caitlin? Jak zachowają się jej przyjaciele? Wiele się wyjaśni w przyszłym rozdziale, na który już teraz serdecznie zapraszam.
Chciałabym was zaprosić na moją stronę na FB: https://www.facebook.com/pages/Cicha-Pisarka/342099762650597?ref=hl
Tam znajdziecie wszystkie moje opowiadania, będą też się pojawiały informacje co do publikacji dalszych rozdziałów poszczególnych opowiadań, ale również czasem moje skromne przemyślenia ;)
Dziękuje za każdy like mojej strony ;)
Następny rozdział już w sobotę, a za chwilkę na moim profilu na wattpadzie pojawi się też nowy rozdział opowiadania o Niallu. Serdecznie zapraszam: http://www.wattpad.com/story/31429965
Jejku tak sie ciesze ze jest nowy rozdzial *.*
OdpowiedzUsuńOgolnie mam ogromna nadzieje, ze w nastepnym rozdziale Luke i Caitlin sie pogodza bo oni byli tacy slodcy ugh *.*
Nie moge sie doczekac ;)
Pozdrawiam cieplo.
@EndUpHere2315
Jejuśku juz mialam taką nadzieje że sie pogodzą a tu nagle KONIEC. No wiesz co :l tak sie nie robi. Niech sie już pogodzą ♥ nie wiem jak wytrzymam caly tydzień myśląc caly czas o tym... Przez Ciebie nie będę mogła spać w nocy!! :D pisz szybko, życze dużo weny xx do następnego
OdpowiedzUsuńJejuśku juz mialam taką nadzieje że sie pogodzą a tu nagle KONIEC. No wiesz co :l tak sie nie robi. Niech sie już pogodzą ♥ nie wiem jak wytrzymam caly tydzień myśląc caly czas o tym... Przez Ciebie nie będę mogła spać w nocy!! :D pisz szybko, życze dużo weny xx do następnego
OdpowiedzUsuńOMG! Świetny rozdział, szkoda tylko, że w takim momencie skończyłaś i już mnie ciekawość zżera od środka :D
OdpowiedzUsuńChyba muszę jakoś przetrwać te dni bez tego ff :/ Dam radę, muszę być wytrwała ^^
Mam nadzieję, że pogodzą się nareszcie i WRÓCĄ DO SIEBIE! Muszą! I koniec kropka! :D
Powodzenia w dalszym pisaniu i dużo weny :*
Pozdrawiam <3
Hej zostałaś nominowana do Libster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji jak i pytania znajdziesz na:
http://not-only-strangers-can-harm.blogspot.com/2015/02/libster-award.html