sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 10 ♥


Następnego dnia czekałam niecierpliwie na spotkanie z blondynem. Byłam podekscytowana z powodu tego co chłopak wymyślił ponieważ uwielbiam niespodzianki. Z drugiej strony denerwowałam się gdyż chciałam z nim porozmawiać na nasz temat. Jak od to widzi i przede wszystkim kim dla niego jestem.

O 17:15 postanowiłam rozpocząć szykowanie. Najpierw podeszłam do szafy aby przygotować ciuchy. Chwilę mi to zajęło, ale wybrałam. Postawiłam na czarne leginsy do kolan, na góre turkusowa bokserka z koronką na plecach i odpowiednia bielizna do tego. Na dworze nawet wieczorami jest ciepło więc nie martwiłam się o to, że zmarznę. Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam głowę. Wytarłam się i w szlafroku oraz z mokrymi włosami stanęłam przed lustrem w łazience. Wyciągnęłam suszarkę i po rozczesaniu mokrych włosów, wysuszyłam je. Zajęło mi to troszkę czasu zważywszy na ich długość. Następnie wróciłam do pokoju. Ubrałam się i wtedy nakręciłam delikatnie włosy i ułożyłam je na lewym ramieniu. W uszach znalazły się kolczyki w kształcie kół, średniej wielkości, srebrne, a na nadgarstek ubrałam delikatną srebrną branzoletkę z zawieszką w kształcie nutki. Usiadłam przed swoją toaletką i zajęłam się makijażem. Delikatnie przypudrowałam twarz specjalnym pędzlem. Podkreśliłam oczy kredką, następnie nałożyłam czarny tusz na rzęcy, a na końcu narysowałam na powiece kreskę eyelinerem. A bezbarwnym błyszczykiem przejechałam po ustach. Spojrzałam do lustra i się uśmiechnęłam zadowolona z efektu koncowego. Spryskałam się ulubionymi perfumami i podeszłam do szafy aby wyciągnąć z niej małą torebeczkę. Schowałam do niej telefon, klucze od domu, chusteczki no i portfel. Więcej nie potrzebowałam. Założyłam torebkę przez ramię i zeszłam na dół. Tam założyłam moje rzymianki w kolorze kremowym. Wyrobiłam się przed czasem więc postanowiłam poczekać na Luke'a w salonie gdzie siedziała moi rodzice oraz Liam i Sophia i oglądali jakiś film. Spojrzeli na mnie kiedy usiadłam w wolnym fotelu.
- No, no. Wyglądasz niesamowicie, siostra. - odezwał się Liam.
- Prześlicznie. - mrugnęła do mnie Sophia.
- Dziękuje. - powiedziałam uśmiechając się.
- A gdzie to się wybiera nasza śliczna córeczka? - zapytał tata patrząc na mnie z uśmiechem.
- Umówiłam się z Lukiem. - powiedziałam i wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. - O, to pewnie on. Wychodze i nie wiem kiedy wrócę, mam swoje klucze jak coś więc nie czekajcie. - powiedziałam wstając. Przesłałam im całusa w powietrzu i podeszłam do drzwi. Wzięłam głęboki oddech, chwyciłam za klamkę i otworzyłam drewnianą przeszkodę, która dzieliła mnie od osoby po drugiej stronie.
- Hej. - uśmiechnęłam się na jego widok. Wyglądał jak zawsze wspaniale. Miał na sobie czerwoną koszulę w kratę, która była rozpięta, a pod nią miał zwykły biały T-shirt, na nogach jak zawsze miał swoje czarne dżinsy, a stopy przykrywały czarne trampki. Na jego twarzy widniał promienny uśmiech. Jego błękitne oczy błyszczały, włosy postawione były jak zwykle do góry, a czarny kolczyk nie opuścił swojego miejsca.
- Hej skarbie. - przywitał się i pocałował mnie w policzek. - Gotowa? - zapytał kiedy wyszłam przed dom i zamknęłam za sobą drzwi.
- Gotowa. - potwierdziłam. Podeszliśmy do jego samochodu. Chłopak otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść, zamknął za mną drzwi, obszedł samochód i zajął miejsce kierowcy. Ruszył spod mojego domu. Jechaliśmy w ciszy. Zastanawiałam się co takiego wymyślił chłopak. Chciałam go spytać, ale wiedziałam, że mi nie powie.

Po kilkunastominutowej jeździe samochodem zatrzymaliśmy się na parkingu przy plaży. Spojrzałam na Luke'a. On jednak się nie odezwał i wysiadł z samochodu. Zanim zdążyłam zareagować on był już obok mnie. Otworzył mi drzwi, wyciągnął rękę w moim kierunku i pomógł wysiąść. Prawdziwy dżentelmen czym mi zaimponował. Mówiłam już jaki jest uroczy? Nie? To mówię o tym teraz. Chłopak zamknął samochód, splótł nasze palce razem i ruszyliśmy w kierunku plaży. Ściągnęłam swoje sandały, chwyciłam je w wolną rękę idąc dalej z chłopakiem. Podeszliśmy praktycznie do brzegu i tak też szliśmyw tylko jemu znanym kierunku. Panowała pomiędzy nami cisza. Nie była to jednak krępująca cisza. Była ona bardzo przyjemna. Szliśmy przez dłuższy czas kiedy nagle Luke stanął za mną i zakrył mi oczy jakąś hustką. Poczułam jak związuje ją z tyłu mojej głowy.
- Luke? - zapytałam zdezorientowana.
- Ufasz mi? - usłyszałam jego szept przy swoim prawym uchu, a jego ręce objęły mnie w talii.
- Ufam. - odpowiedziałam bez żadnych wątpliwości.
- Dobrze. Teraz ja będę twoimi oczami podczas naszego ostatniego etapu spaceru. - powiedział i wyczułam jak się uśmiecha. Trzymał swoje ręce na moich biodrach i powoli prowadził mnie do przodu. Szliśmy z dobre kilka minut kiedy stanęliśmy. Chłopak zabrał swoje ręcę z moich bioder aby odwiązać hustkę, którą miałam na oczach. Kiedy mi ją zdjął, zaniemówiłam. Zakryłam usta ręką w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Rozejrzałam się do okoła. To było coś niesamowitego. Znajdowaliśmy się nad brzegiem morza, ale pomiędzy skałami. Była to taka jakby mała plaża. Byliśmy sami. Przede mną znajdował się rozłożony koc, na nim leżał bukiet czerwonych róż po, które podszedł Luke, a po chwili mi je wręczył. Przyjęłam je od niego i mocno do siebie przytuliłam.
- Dziękuje. - wyszeptałam szczęśliwa. Ponownie spojrzałam na to co się znajdowało w tym miejscu. Obok koca otwarty był koszyk, a w nim uszykowane jedzienie. Wokół tego rozstawione były świeczki na skałach i wokół koca. A z boku ułożone zostało serce z kilkunastu czerwonych świeczek. To było coś niesamowitego, magiczne miejsce.
- Podoba się? - zapytał stając za mną i przytulając się do moich pleców.
- Żartujesz sobie? Jest przepięknie, ale... dlaczego? Nie zasłużyłam sobie na to. - powiedziałam i odwróciłam się do niego.
- Oczywiście, że zasłużyłaś. - powiedział. Odłożył ponownie bukiet róż na koc, a gdy wrócił na przeciwko mnie, chwycił moje dłonie. - Caitlin. Muszę Ci to powiedzieć. Wiem, że może to za szybko. Jednak to jest silniejsze ode mnie. Kocham Cię. Czuje to już od dłuższego czasu. Kiedy mnie ignorowałaś zdałem sobie wtedy sprawę ile dla mnie znaczysz i, że nie mogę odpuścić, że chcę walczyć. Dasz mi szansę? Dasz szansę nam? - zapytał zbliżając swoją twarz do mojej. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
- Tak. - powiedziałam i go pocałowałam. Oczywiście odwzajemnił go. Byłam przeszczęśliwa. Wszystko co się działo w moim życiu, w tamtym momencie nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Liczył się tylko on i ja.
- Ubrudziłaś się. - zaśmiał się Luke kiedy nakarmił kolejną truskawką w czekoladzie. Siedzieliśmy na kocu obok siebie, delektując się smakołykami jakie przygotował.
- Gdzie? - zapytała. Chłopak nachylił się.
- Tutaj. - powiedział i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku, odwzajemniając go. Po chwili się ode mnie odsunął na niewielką odległość.
- Każda wymówka jest dobra, prawda? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Nie wierzysz mi? Na prawde byłaś brudna, tyle że na ustach. - powiedział zakłopotany.
- Już się nie tłumacz. - powiedziałam chwytając go za kark i przyciągając do siebie. Tym razem to ja połączyłam nasze usta. Po dość długim okazywaniu uczuć, oparł swoje czoło o moje.
- Kocham Cię. - wyszeptał gdy miałam przymknięte oczy. Otworzyłam je spotykając na swojej drodze błękitne tęczówki. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy. Kiedy usłyszałam z jego ust te dwa słowa po raz pierwszy kilkanaście minut temu, mój brzuch wariował ze szczęścia. Było tam mnóstwo motyli. Teraz po raz drugi, w końcu to do mnie dotarło. Strasznie mi na nim zależy i nie wyobrażam sobie kogoś innego na jego miejscu. Jednak do końca nie jestem pewna jak silne są moje uczucia. Spojrzałam przed siebie widząc piękny zachód słońca. Wstałam, podchodząc bliżej brzegu. Stałam i podziwiałam słońce jak zachodzi za horyzont, a woda muskała moje gołe stopy. Po chwili poczułam jak chłopak staje za mną. Objął mnie w talii przytulając się do mnie, a głowę oparł o moją głowę. Wtuliłam się w niego. Tak staliśmy, podziwiając niesamowity krajobraz.

Następnego dnia obudziłam się przeszczęśliwa. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, zwłaszcza przez to co ostatnio mnie spotkało w życiu. Uszykowałam się do kolejnego dnia i zeszłam na dół, do kuchni, aby zjeść śniadanie.
- Dziedoberek. - uśmiechnięta, przywitałam się z moim bratem i jego dziewczyną.
- Hej. A Ty co taka szczęśliwa? - zapytał brunet.
- Po prostu mam dobry humor. - powiedziałam siadając obok brunetki.
- Przez wczorajszy wieczór? - zapytała Sophia tajemniczo się uśmiechając jakby się czegoś domyślała.
- Może. - odparłam uśmiechając się.
- Zostaliście parą? - zapytała podekscytowana.
- Mhm. - pokiwałam głową, a ona pisnęła i mnie przytuliła, gratulując.
- No to gratulacje siostra. - odezwał się brunet i również mnie przytulił, a ja podziękowałam za gratulacje. Po tym zjedliśmy śniadanie i postanowiliśmy wybrać się wspólnie na miasto.

Najpierw poszliśmy do parku, gdzie rozmawialiśmy i śmialiśmy się, spacerując. Później udaliśmy się do centrum na deser lodowy. Razem z Sophią zajęłyśmy miejsce przy 4-osobowym stoliku na dworze w najlepszej lodziarni w Sydney. Natomiast Liam poszedł dla nas po słodkości. Sophia dobrze wykorzystała moment, że zostałyśmy same. Musiałam jej opowiedziec wszystko co wydarzyło się poprzedniego wieczoru.
- Aaawww, jaki on jest słodki i romatyczny. - podsumowała dziewczyna po skończonej przeze mnie opowieści.
- Jest, to prawda. Jest bardzo romantyczny i uroczy. A jego pocałunki, rozpływam się podczas nich. Gdyby nie to, że zawsze mnie obejmuje to dawno bym upadła. - mówię bujając w obokach. Uśmiech samoczynnie pojawił się na mojej twarzy.
- Nieźle Cię trafiło. - skwitowała.
- Co, kogo trafiło? - usłyszałyśmy pytanie mojego brata. Postawił nasze pucharki lodowe z deserem na stole i usiadł obok swojej dziewczyny.
- Twoja siostra się zakochała i to bardzo mocno. - powiedziała zadowolona brunetka, patrząc na swojego chłopaka.
- No proszę, a on o tym wie? - zapytał Liam. Na moje policzki wkradły się rumieńce.
- Nie, nie wie. Chociaż sam mi powiedział, że mnie kocha. Nie wiem jak mam mu to powiedzieć.
Współnie spędziliśmy bardzo miły czas. Do domu wróciliśmy równo o 16:00. Para udała się do pokoju chłopaka, a ja do swojego. Kiedy tylko przekroczyłam próg mojego pomieszczenia, mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam bez patrzenia na ekran kto dzwoni.
- Słucham? - zapytałam odbierając.
- Hej słoneczko. - usłyszałam radosny głos blondyna po drugiej stronie słuchawki.
- Cześć. Co słychać? - zapytałam z uśmiechem na twarzy, który pojawił się jak tylko usłyszam jego głos.
- W sumie nic ciekawego. Siedzę w parku na ławce i myśle o Tobie księżniczko. - powiedział, a na moje policzki wkradły się rumieńce. Nie byłam przyzwyczajona do tak miłych słów kierowanych do mojej osoby.
- To mam dla Ciebie propozycje skoro już dzwonisz i mnie wyręczasz w tym. Może wpadniesz do mnie? Poznasz przy okazji mojego brata i jego dziewczynę. Obejrzymy jakiś film czy coś. Co ty na to?
- Czy coś.. - zaśmiał się. - A tak na poważnie, z przyjemnością do Ciebie przyjdę. Stęskniłem się. Będę za pół godziny. - powiedział. Pożegnaliśmy się i zakończyłam połączenie.
Punktualność to ważna cecha. Luke tą cechę posiada. Równo pół godziny po telefonLuke usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Od razu udałam się na dół aby je otworzyć. Moim oczom ukazała się postać uśmiechniętego niebieskookiego. Na jego widok sama się uśmiechnęłam. Wpuściłam go do środka, a kiedy wszedł zamknęłam za nim drzwi i odwróciłam się do niego przodem. Podszedł do mnie obejmując mnie w talii. Zarzuciłam swoje ręce na jego ramiona, patrząc mu w oczy.
- Cześć skarbie. - powiedział nachylając się na de mną.
- Hej. - uśmiechnęłam się i już po chwili odpływaliśmy w swoich ramionach całując się.
- Hej, hej. Uszanujcie mnie i róbcie to gdy nikt nie patrzy. - usłyszałam głos mojego brata, na co mój chłopak od razu odsunął się ode mnie. Spojrzałam na schody gdzie stała para.
- Luke, to jest mój brat, Liam i jego dziewczyna, Sohpia. Kochani, to jest mój chłopak, Luke. - powiedziałam przedstawiając ich sobie. Zeszli na doł i się przywitali.
- Obejrzycie z nami film? - zaproponowałam przytulając się do Luke'a.
- A co oglądamy? - zapytała Sophia.
- Chłopcy coś wybiorą, a my zrobimy popcorn. - zarządziłam. Nikt się nie sprzeciwił więc chłopcy weszli do salonu, a ja z Sophią do kuchni. Włożyłyśmy paczkę trzaskającej kukurydzy do mikrofali, nastawiłyśmy i czekałyśmy aż się zrobi. W tym czasie rozmawiałyśmy. Kilkanaście minut później z dwiema miskami popcornu poszłyśmy do salonu. W tym czasie chłopcy zasłonili okno aby było ciemniej. Uszykowali film i siedzieli rozmawiając. Luke siedział na kanapie, a Liam w fotelu. Sophia usiadła swojemu chłopakowi na kolanach, a ja usiadłam obok mojego chłopaka na kanapie. Luke chwycił pilota do ręki i włączył film. O dziwo, chłopcy nie wybrali horroru, o co ich najbardziej podejrzewałam. Blondyn oparł się wygodnie o oparcie kanapy, obejmując mnie, a ja przytuliłam sie do niego.

Muszę przyznać, że chłopcy wybrali naprawdę świetną komedię. Co chwile wybuchaliśmy ogromny śmiechem. Komedia trwała jakieś półtorej godziny.
- To co teraz robimy? - zapytał Luke, gdy film się skończył.
- My, idziemy na spacer. - zakomunikował Liam podnosząc się razem z Sophią. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Wstałam z kanapy i odsłoniłam okno w salonie, puste miski po pocornie zaniosłam do kuchni. Koło mnie pojawił się Luke. Splotłam nasze palce razem i pociągnęłam go za sobą do mojego pokoju. Gdy już znaleźliśmy się w moim małym królestwie, chłopak rzucił się na moje łóżko. Zaśmiałam się cicho na zachowanie chłopaka.
- Chodź do mnie. - odezwał się chłopak, uśmiechnięty. Podeszłam do łóżka, stając przy nim. Blondyn pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam na nim. - Wiem, że jestem tak piękny, że na mnie lecisz. No, ale nie raz mogłabyś się powstrzymać. - zaśmiał się chłopak.
- Daruj sobie. - powiedziałam, podnosząc się. Usiadłam obok niego, na łóżku, a ręce skrzyżowałam na wysokości piersi, udając obrażoną. Chciałam się z nim trochę podroczyć.
- Caitlin. - odezwałs ię chłopak. - Kochanie. - dodał po chwili, kiedy nie odpowiedziałam. - Miśku, no. - zamruczał mi do ucha. Pozułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Jednak za wszelką cenę starałam się nie pokazać jak na mnie działa, chciaż było to trudne.
- Caitlin, nie bądź taka. - powiedział, odgarniając moje włosy na prawe ramie. Pocałował mnie w szyję z lewej strony, a następnie położył swoją głowę na lewym ramieniu, natomiast rękami objął mnie w talii.
- Jaka mam nie być? - zapytałam poważnie.
- Zła. Tylko żartowałem.
- Nie jestem zła. - odpowiedziałam zerkając na niego.
- Więc...
- Więc.. - powtórzyłam i odwróciłam głowę w jego kierunku.
- Wiesz, że Cię bardz mocno kocham, prawda? - powiedział, na co się uśmiechnęłam. Pocałował mnie krótko w usta co odwzajemniłam. Obejmując mnie nadal w talii, pociągnął za sobą kładąc nas na łóżku. Zachichotałam i zsuwając się z niego, położyłam się obok niego. Przewróciłam się z pleców na lewy bok, aby na niego spojrzeć. Luke przyglądał mi się tak samo jak ja jemu. Mój wzrok wodził po jego całej twarzy, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Między nami panowała cisza, która wcale nam nie przeszkadzała. Luke chwycił moją prawą rękę i splótł nasze palce razem. Spojrzałam na nasze złączone dłonie i się uśmiechnęłam.
- Nawet nie wiesz, ile czasu o tym marzyłem gdy pierwszy raz Cię poznałem. - powiedział.
- O czym? - zapytałam, nie odrywając wzroku od naszych dłoni.
- Raczej o kim. - powiedział, a ja na niego spojrzałam. - Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chcę Cię stracić. Nie pozwole aby ktokolwiek Cię skrzywdził i sam obiecuje tego nie zrobić.
- Nie mów tak. Różne są sytuacje. - powiedziałam uciekajac wzrokiem.
- Są różne, ale ja zawsze będę przy Tobie. Nie zostawie Cię, nawet w najtrudniejszej sytuacji. Obiecuje Ci to tu i teraz. Prosze tylko o jedno, bądź ze mną zawsze. - powiedział chwytając mój podbrudek i podniósł moją głowę abym na niego spojrzała. - Kocham Cię. - wyszeptał obserwując moje oczy, w których pojawiły się łzy szczęścia. Przytuliłam się do niego, a on mnie mocno do siebie przytulił.
- Luke, ja.. - zaczęłam. Przez to co mi powiedział, chciałam w końcu mu wyznać co czuję. Odchyliłam głowę aby na niego spojrzeć.
- Słucham. - powiedział zachęcając mnie do powiedzenia tego co chcę.
- Dziękuje. - powiedziałam ostatecznie i pocałowałam go krótko. Ponownie się w niego wtuliłam.
- Nie masz za co. Jesteś wyjątkowa i moja, kochanie. - powiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałam. Była taki wspaniały i kochany, a ja się bałam powiedzieć mu tych dwóch słów. Nie wiedziałam kiedy się przełamię, ale wiedziałam jedno. Bardzo mi na nim zależało i z dnia na dzień coraz bardziej się w nim zakochiwałam.

_______________________________________________________________________________
Pisze z tableta więc mogą być jakieś błędy, za które przepraszam.

Od razu przepraszam za brak rozdziału w minioną środę. W ten wtorek po staram się was nie zawieść.

Chcę was tylko poprosić o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarzy ;) A za te, które pojawiły się do tej pory bardzo dziękuje ;*

3 komentarze:

  1. Cudowne*-* czekam na następny rozdział;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze Luke jedt taki kochany i opiekunczy djckdkdmckdd jestem ciekawa kiedy Caitlin wyzna mu prawde i w ogole powie,ze go kocha *o*
    @loveirwinslaugh

    OdpowiedzUsuń
  3. ,,Kocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham CięKocham Cię"

    O MÓJ BOŻE TYLE CZASU NA TO CZEKAŁAM BO LUKE JEST TAKI VVJFEKFOJENRLFONLV
    Słodki, opiekuńczy, wspaniały, kochany i w ogóle najlepszy na ziemi.
    Jestem tylko ciekawa, kiedy Caitlin mu o wszystkim powie i jak on zareaguje...
    Czekam na następny i pozdrawiam gorąco : )
    @EndUpHere2315

    OdpowiedzUsuń