niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 9 ♥

NOTATKA POD RODZIAŁEM. PRZECZYTAJCIE!
 
 

Przebudziłam się dość wcześnie i nie mogłam ponownie zasnąć. Dlatego też, krótko przed 7 rano wyszłam do ogrodu. Usiadłam na ławce, która stała pod jednym z kilku drzew jakie posiadaliśmy. Mimo wczesnej pory, na dworze było przyjemnie ciepło. Dlatego też ubrana w 3/4 spodenki i zwykły T-shirt nie marzłam. Oparłam się o oparcie ławki patrząc przed siebie i zaczęłam rozmyślać.
- Co tutaj robisz tak wcześnie? - usłyszałam za sobą delikatny głos. Po chwili obok mnie, na ławce usiadła Sophia. Ubrana była w sportowe ciuchy co mogło świadczyć o jej zamiarze biegania, a włosy miała upięte w koka.
- Mogłabym zadać Ci to samo pytanie. - odpowiedziałam delikatnie sie uśmiechając.
- Fakt. - uśmiechnęła się. - Chciałam pobiegać. Jednak zauważyłam jak tutaj siedzi i postanowiłam przyjść do Ciebie. Myślę, że się przydam. Chcesz porozmawiać o tym co Cię trapi? Bo widzę, że coś jest na rzeczy.
- Raczej nie. - opowiedziałam na jej pytanie, nie patrząc na nią. Poczułam jej rękę na swoim ramieniu.
- Bedzie Ci lżej i poczujesz się lepiej jak się wygadasz. Co ty na to?
- No nie wiem. To nie jest takie proste. - odpowiedziałam spoglądając na nią. W moich oczach pojawiły się łzy, które chciałam powstrzymać za wszelką cenę przed wypłynięciem. Pprzytuliła mnie, a ja nie protestowałam. Czułam się bezsina w tym momencie. Trwałyśmy tak przez chwilę, aż jednak zdecydowałam się powiedziec jej o moim problemie.
- Bo widzisz.. chodzi o to, że... ja... ja zostałam zgwałcona 3 lata temu.- powiedziałam to z wielkim trudem i się rozpłakałam. Starałam się uspokoić trochę aby wszystko jej opowiedzieć. Po chwili się udało. Zaczęłam jej opowiadać od początku, od momentu tego koszmarnego wieczora aż do dnia obecnego. Wspomniałam oczywiście o tym co się wydarzyło jak poznałam Niall'a i Harry'ego. Potem opowiedziałam też o chłopakach z 5SOS. Poświęciłam też trochę uwagi na temat Luke'a. Musiałam to z siebie wyrzucić.
- Idź do niego i z nim porozmawiaj. - poradziła kiedy skończyłam.
- To nie jest takie łatwe. Zależy mi na nim i przez to bardziej boję się jego reakcji jak się dowie. Nie wiem jak zareaguje.
- Jeśli mu na tobie zależy, to zrozumie i Ci pomoże. Wiem, że to jest trudne. Boisz się, że jego dotyk będzie Cię raził, ale jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Do końca życia chcesz się izolować od ludzi? - zapytała. Spojrzałam na nią.
- Nie wiem czy jestem gotowa, rozumiesz? To nie jest zwykła rzecz, o której można od tak powiedziec drugiej osobie. Z resztą skąd ty możesz wiedzieć, jak to jest, co? - uniosłam zdenerwowana głos.
- Też zostałam zgwałcona. Miałam wtedy 12 lat i zrobił mi to partner mojej matki. Więc męczę się z tym dłużej niż ty. - odpowiedziała, a mnie wmurowało. Patrzyłam na nią nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą mi powiedziała.
- J-ja, ja przepraszam. Nie wiedziałam. - powiedziałam słabym głosem i ze smutkiem w oczach.
- Nic się nie stało, w końcu nie mogłaś wiedzieć. Teraz już wiesz. Dlatego doskonale Cię rozumiem co przechodzisz. Mimo, że minęło już tyle czasu ja nie mogłam sobie i tak z tym poradzić. Nie mówiłam nikomu bo nie chciałam obarczać innych moimi problemami. Aż do momentu gdy na mojej drodze pojawił sie pewien chłopak. Miałam taki sam dylemat i te same obawy co ty. Polubiliśmy się nawzajem jednak ja traktowałam go na dystans. On się nie poddawał. Starał się codziennie nawiązać ze mną kontakt. Porozmawiać chociażby przez chwile. W końcu sie przemogłam i powiedziałam mu o wszystkim. Zaskoczył mnie swoją postawą. I tak się stało, że jesteśmy już razem od pół roku. - powiedziała uśmiechając się. Wtedy coś mnie oświeciło.
- Czy... mówisz o Liam'ie? - zapytałam, a ona pokiwała twierdząco głową.
- Bardzo mi pomógł. Dzięki niemu szybko o tym zapomniałam ponieważ ukazał mi rzeczy, które są ważniejsze. Byłam zdziwiona jak potrafił mnie zrozumieć. Przed tym nie miałam nikogo. Stał się moim aniołem stróżem, prywatnym ochroniarzem jeśli tak go mogę nazwać. Był wielkim wsparciem i nadal tak jest. Teraz wiem dlaczego tak doskonale wiedział co zrobić lub powiedzieć abym się do niego nie zraziła. ABym mu poprostu zaufała. - powiedziała uśmiechając się. Widziałam w jej oczach radość i szczęścia. Ona na prawde kochała mojego brata tak jak on ją. Odwzajemniłam uśmiech.
- Był jedynym przedstawicielem mężczyzn, którego się nie bałam. Nawet dotyk mojego ojca mnie raził. Ufałam tylko Li. - powiedziałam patrząc na brunetkę.
- Nie dziwie się. A jeśli chodzi o tego Luke'a to myślę, że naprawdę rozmowa to dobre rozwiązanie. Po za tym, z tego co mi o nim powiedziałaś wnioskuje, że mu zależy tak samo na Tobie, jak Ci na nim. Zaufaj mu, a możesz być zaskoczona. - powiedziała i mnie przytuliła.
- Dziękuje. - wyszeptałam nadal do niej przytulona.
- Nie ma za co. - powiedziała. Odsunęłyśmy się od siebie. - Polecam się na przyszłość. - dodała po chwili z szerokim uśmiechem.
- Zapamiętam.

Po naszej rozmowie. Sophia zrezygnowała z biegania. Poszła do swojego pokoju się przebrać i później chciała uszykować śniadani. Ja również udałam się do swojego pokoju. Usiałam na łóżku, zastanawiając się nad tym co powiedziała mi dziewczyna. Może powinnam porozmawiać z Luke'iem? Wrócić do spotkań ze znajomymi? Przecież oni mi nie zrobią krzywdy, prawda? Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego telefonu oznaczający, że ktoś do mnie dzwoni. Odebrałam nie patrząc kto to.
- Tak, słucham?
- No na reszcie. Wiesz jak się o Ciebie martwiłam? I nie tylko ja. - powiedziała Megan na wstępie.
- Musiałam przemyśleć parę spraw.
- Nie uważasz, że mimo to mogłaś dać jakieś oznaki życia? Chociażby napisać sms-a? Chyba tyle mi się należy jako twojej przyjaciółce. - powiedziała z wyrzutami. Nie dziwiłam się jej wcale.
- Wiem i przepraszam. Masz racje. Co robisz dzisiaj? - zapytałam płynnie zmieniając temat.
- O 11:00 umówiłam się z chłopakami. Jade do nich na próbe. Jedziesz ze mną? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Mhm, pojadę. Muszę porozmawiać z Lukiem.
- Powiesz mu? - zapytała ciekawa.
- Może. O której bedzięsz?
- Bądź gotowa o 10:45.
- Dobrze. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia, papa. - pożegnała się i rozłączyła połączenie. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z zamkniętymi oczami. Będzie dobrze. - pomyślałam. Podniosłam się z łóżka i wychodzą z pokoju, pokierowałam się na dół do kuchni. Zastałam w niej Sophie, która akurat kończyła robienie śniadania. Pomogłam jej szykując herbatę w dzbanku. Nalałam nam ciepłego napoju do kubków i postawiłam na stole. Usiadłyśmy razem przy stole zaczynając konsumować posiłek. Powiedziałam dziewczynie, że zdecydowałam się na rozmowę z blondynem. Ucieszyła się i powiedziała, że dobrze robie. Później rozmawiałyśmy na różne tematy. Polubiłam ją i mam nadzieję, że z wzajemnością. W między czasie w kuchni pojawił się Liam. Przywitał się z nami, nalał sobie herbaty do kubka i usiadł obok swojej dziewczyny, robiąc sobie kanapki.

Równo o 10:40 gotowa, zeszłam na dół do przedpokoju. Miałam na sobie czarne, krótkie spodenki, bokserkę w kolorze pudrowego różu, a na nogach białe conversy do kostki. Przez ramię miałam przewieszoną torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Włosy miałam spięte w wysokiego koka, a w uszach miałam małe, srebrne kwiatuszki przyległe do ucha. Tusz na rzęsach był jedną oznaką makijażu na mojej twarzy, a efek końcowy spryskany był moimi ulubionymi perfumami. Weszłam do salonu i poinformowałam mojego brata oraz jego dziewczynę o moim wyjściu.
- A gdzie idziesz jeśli można wiedzieć? - zapytał Liam.
- Muszę załatwić pewną sprawę. - powiedziałam zerkając na Sophię.
- Trzymam kciuki, dasz radę. - powiedziała Olsen pokazując swoje dłonie zaciśnięte w pięści.
- Dziękuje. To ja uciekam, papa. - pożegnałam się i wyszłam z domu. W tym momencie na moim podjeździe zatrzymała się Megan. Wsiadłam do samochodu przyjaciółki, witając się z nią całusem w policzek. Megan wyjechała z pod mojego domu i ruszyła w kierunku domu Irwina. Rozmawiałyśmy na neutralne tematy. Czułam, że Megan powstrzymuje się od wspomnienia Luke'u. Byłam jej wdzieczna, że nie rozpoczęła tego tematu. Nie wiedziałam jak zareaguję kiedy go zobaczę, czy zdecyduje mu się powiedzieć, a przed wszystkim jak on zareaguje. W końcu ignorowałam go przez ostatnie kilka dni. Nie odbierałam telefonów, nie odpisywałam na sms-y i nie kazałam mojej rodzinie wpuszczać go do domu, prosząc ich jednocześnie aby kłamali, że mnie nie ma. Wiem, postąpiłam źle. Dlatego chciałam to naprawić. Zajechaliśmy pod dom Ash'a krótko przed 11:00. Wysiadłam z samochodu dość nie pewnie. Ruszyłam razem z pzyjaciółką prosto do pomieszczenia, w którym chłopcy robią próby. Megan weszła pierwsza witając się z chłopakami. Ja się zawachałam, ale ostatecznie też weszłam.
- Caitlin. - powiedział zadowolony Ash. Podszedł i mnie przytulił. Po nim rzucił się na mnie Michael.
- Clifford, udusisz mnie. - powiedziałam ledwo łapiąc powietrze.
- Wybacz, stęskniłem się. - powiedział poluźniając uścisk. Uśmiechnęłam się do niego. Znaliśmy się krótko, a tak bardzo się ze sobą związaliśmy.
- Hej Johnson. - odezwał się Calum.
- Cześc Hood. - przywitałam się z mulatem. Przytulił mnie na przywitanie. Czułam jak mi ich brakowało. Po przywitaniu, zaczęliśmy rozmawiać. Chłopcy oczywiście musieli się powygłupiać czym powodowali, że nie mogłam opanować śmiechu. Nagle zapanowała cisza. Wzrok wszystkich pokierował się za moje plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam go. Wszedł właśnie na posesję państwa Irwin. Szedł powoli w ogóle się nie śpiesząc. Jego włosy jak zwykle postawione były do góry, ale wzrok skierowany na ziemię. Ręce miał wciśnięte w kieszenie od swoich czarnych dźinsów, które posiadały dziury na wysokości kolan. Jego dobrze zbudowany tors przykryty był szarą koszulką z logiem jednego z zespołó rockowych, a na nogach miał czarne conversy. Wszystko do mnie powróciło. W moich oczach pojawiły się łzy. Zdałam sobie wtedy jak bardzo za nim tęskniłam i jak bardzo mi na nim zależy. Poczułam, że nie dam rady z nim porozmawiać. Nie dam rady mu powiedzieć o moim problemie. A nie mówiąc mu o tym czułabym, że go okłamuje. Dlatego też postanowiłam uciec. Uciec jak jakiś tchórz i znowu sie skryć w swoim pokoju czekając na jakiś cud. W końcu stanął niedaleko mnie. Jego wzrok pokierował się prosto na moje oczy. Był w szoku, jego oczy to zdradzały. Chyba nie mógł uwierzyć, że mnie widzi.
- Caitlin. - wyszeptał wyciągając ręce z kieszeni.
- Nie, ja... ja nie dam rady, przepraszam. - powiedziałam i wybiegłam z garażu. Chciałam uciec jak najdalej. Nie było mi to jednak dane. Zdołałam jedynie wbiec do parku, który znajdował się kilka metrów od domu Ashtona. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, obracając w swoim kierunku. Próbowałam się wyszarpnąć, ale nie dałam rady. Luke przyciągnął mnie do siebie mocno przytulając.
- Zostaw mnie. - powiedziałam błągalnym głosem, nie zaprzestając prób wydostania się z jego uścisku. Łzy spływały po moich policzkach.
- Nie mogę. - wyszeptał mi do ucha. Trzymał mnie mocno, nie puszczając. W końcu zaprzestałam prób ucieczki i wtuliłam się w niego. Luke się przemieścił i usiadł na jednej z ławek znajdujących się w parku, a mnie posadził sobie na kolanach nadal przytulając do siebie. Skryłam swoją twarz w zagłębieniu jego szyi. On natomiast szeptał uspokajające słowa prosto do mojego ucha i głaskał moje plecy. Uspokajało mnie to.
- Proszę, zostaw mnie. - wyszeptałam spokojnie. Chciałam wstać, ale mi na to nie pozwolił. - Rozstańmy się i zapomnijmy o wszystkim, o sobie.
- Nie mogę. Nie potrafie. - powiedział podnosząc moją głowę za podbródek abym na niego spojrzała. Pierwszy raz od dłuższego czasu wpatrywałam się w jego przepiękne, błękitne oczy. Tęskniłam za nimi, tęskniłam za nim całym. Jednak coś mi podpowiadało, że nasze drogi powinny się rozejść.
- Dlaczego? Nie jestem nikim ważnym. Jestem zwyczajna. Jest wiele dziewczyn, które są Tobą zainteresowane. Są na pewno o wiele lepsze ode mnie. - mówiłam jak nakręcona. - Nie potrzebujesz mnie. Jest głupia, brzydka.
- Przestań. - powiedział.
- Czemu? Przecież tak jest. Nie widzisz tego? - spytałam.
- Przestań. - powiedział stanowczo. - Liczysz się tylko ty, rozumiesz? Nie chce innej dziewczyny, nie jestem nikim innym zainteresowany. Ty jesteś tą jedyną. Jesteś prześliczna, mądra i wartościowa więc przestań gadać takie głupoty. Zależy mi an tobie, potrzebuje Cię. Rozumiesz? Tylko Ciebie. - powiedział kończąc błagalnym głosem. Zauważyłam w jego oczach smutek, błaganie. Powstrzymywał się od płaczu, ale widziałam jak z każdą chwilą do jego błekitnych tęczówek napływa coraz to większa ilość łez. Oparł swoje czoło o moje wpatrując się w moje oczy.
- Luke, ja... ja też Cię potrzebuje. Tak bardzo Cię potrzebuje. - wypowiedziałam to i się rozpłakałam. Wtuliłam się w niego. Przytulił mnie mocno do siebie jakby się bał, że mu ucieknę. Wzięłam głęboki oddech. Tak bardzo mi go brakowało. Czułam się przy nim bezpiecznie. Siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas nie chciało przerwać tej ciszy. Nie przeszkadzała nam. Wystarczyło to, że mamy siebie. Luke zdążył tylko napisać sms-a chłopakom, żeby odwołać próbę. Byłam mu wdzięczna bo wiedziałam ile znaczy dla niego zespół i muzyka.
- Caitlin. - usłyszałam jego szept. Podniosłam głowę patrząc na niego. Obejmowałam go za szyję, nadal siedząc mu na kolanach. Gdy zobaczył, że na niego patrzę nie myślał dużo. Po prostu mnie pocałował. Odwzajemniłam to. Brakowało mi jego bliskości. Mimo, iż nie byliśmy razem. Wtedy przyszła mi myśl, kim my tak naprawde dla siebie byliśmy? Chciałam to wiedzieć, ale nie miałam zamiaru przerywać tej wspaniałej chwili. Luke pogłębił poałunek, wprowadzając swój język do mojej buzi. Nasze języki toczyły zaciętą walkę. Pocałunki były przepełnione uczuciem i tęsknotą. Przerwaliśmy po dłuższym czasie, aby zaczerpnąć powietrza. Nasze oddechy były nie równe.
- Tęskniłem. - wyszeptał. - Myślałem, że zwariuje bez Ciebie. Nie odbierałaś moich telefonów, nie odpisywałaś na sms-y. Wiedziałem, że coś się stało. Po prostu to czułem. Gdy przychodziłem do Ciebie, a twoi rodzice mówili, że Cię nie ma. Wiedziałem, że kłamią jednak nie chciałem naciskać. - powiedział. Ponownie przytulił mnie do siebie.
- Też tęskniłam, ale musiałam trochę pobyć sama. - powiedziałam.
- Powiesz mi, co się stało? - zapytał odsuwając się. Podniósł moją głowę za podbrudek abym na niego spojrzała.
- Ja... Luke, ja nie mogę. Nie jestem jeszcze gotowa.
- Dobrze, rozumiem. Obiecaj mi jednak, że jak tylko będzie to mi wszystko powiesz. Chcę abyś czuła we mnie swoje oparcie, zaufaj mi. - poprosił. Widziałam jak jego wzrok mnie błagał.
- Ufam, ale potrzebuje czasu. - powiedziałam wtulając się w chłopaka. Blondyn przytulił mnie mocno do siebie.

- Muszę już wracać. - powiedziałam jakiś czas później, gdy spacerowałam z Lukiem po parku. Chłopak trzymał mnie za rękę, a nasze palce splecione były razem w tak zwany koszyczek. Niby nic specjalnego, a ja i tak czułam się wspaniale.
- Odprowadze Cię. - uśmiechnął się do mnie i ucałował mój policzek. Zaczęliśmy powoli kierować się w stronę mojego domu. W między czasie, rozmawialiśmy na przeróżne tematy. W towarzystwie Hemmingsa czułam się wspaniale. Swobodnie. Przepełniała mnie radość z powodu, że jest on ze mną. Trzyma mnie za rękę i nie chce jej puści. I, że mimo mojej ignoracji jego osoby nie odpuścił. Czekał kiedy się odezwę. Byłam mu za to wdzięczna. Doszliśmy do mojego domu. Stanęłam przy drzwiach i odwróciłam się do niego przodem. Chwyciłam go za ręcę z uśmiechem na ustach. Podszedł do mnie bliżej przez co musiałam unieść głowę do góry aby spojrzeć mu w oczy, gdyż był wyższy ode mnie i to nie mało.
- Widzimy się jutro? - zapytałam szczęśliwa. Nie wiedziałam, że wystarczy jego obecność aby miała ochotę żyć i cieszyć się tym życiem.
- Mhm. - mruknął prosto w moje usta, a później mnie pocałował. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku.
- Mam pewien pomysł. Wpadne po Ciebie jutro wieczorem więc bądź gotowa o 19:00, dobrze?
- Dobrze, ale gdzie mnie zabierasz? - spytałam ciekawa.
- Niespodzianka. - uśmiechnął się. Musnął mój policzek swoimi ustami i poszedł. Obserwowałam jak odchodzi i po chwili sama weszłam do domu. Czułam się o wiele lepiej. Sophia miała rację. Może nie do końca zrobiłam co planowałam, ale i tak uważam, że jest dobrze. Muszę sama wszystko do końca poukładać i wtedy mu powiem. Najpierw chcę się dowiedzieć na czym stoje. Jak wyglądają nasze relacje i co sądzi o tym wszystkim Luke.

Weszłam do kuchni i zastałam w niej całą moją rodzinkę. Akurat jedli obiad.
- Smacznego. - powiedziałam uśmiechnięta i usiadłam na wolnym miejscu obok Li.
- Dziękujemy. Głodna? - zapytała moja rodzicielka.
- Mhm. - pokiwałam głową. Nałożyła mi spaghetti, które wręcz uwielbiam i podała talerz razem ze sztućcami. Podziękowałam i zaczęłam konsumować swoją porcję. Zapanowała cisza. Po obiedzie pomogłam mamie posprzątać naczynia i schować je do zmywarki. Następnie udałam się do swojego pokoju, w którym usiadłam na łóżku. Siedziałam tak przez chwilę nic nie robiąc. Potem jednak chwyciłam książkę, którą przeczytałam już do połowy. Położyłam się na brzuchu, na łóżku, książkę położyłam przed sobą otwierając na odpowiedniej stronie i zaczęłam czytać. Pochłonęła mnie ta książka od razu. Po dłuższym czasie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Prosze. - powiedziałam spoglądając na drzwi. Po chwili w moim pokoju pojawiła się Sophia. Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie przeszkadzam? - zapytała.
- Nie, wchodź. - odparłam siadając na łóżku. Odłożyłam książke na szafkę nocną, a w tym czasie dziewczyna usiadła obok mnie na łóżku.
- Liam martwi się o Ciebie. Chciał tutaj przyjść i z Tobą porozmawiać, ale przekonałam go, że lepiej będzie jak ja pójdę więc jestem. - powiedziała.
- Nie potrzebnie. Zawsze zamartwiał się na zapas.
- Dziwisz się? Jest w końcu twoim starszym bratem.
- Wiem, ale nie jestem już małą dziewczynką. Możesz mu przekazać, że wszystko gra. Powiedziałaś mu jak wyszłam gdzie ide? - zapytała ciekawa.
- Nie. Stwierdziłam, że jak będziesz chciała to sama mu powiesz. - odparła uśmiechając się.
- Dziękuje. Możesz mu powiedzieć jeśli chcesz.
- Dobrze. A teraz mów jak było? Porozmawialiście? - zapytała. Powiedziałam jej wtedy cały przebieg mojego wyjścia od momentu jak przyjechała po mnie Megan, przez rozmowe z Lukiem, aż do momentu gdy chłopak mnie odprowadził.
- Jejku, on jest taki słodki. - powiedziała wniebowzięta. - Jesteście razem? - dopytała.
- No właśnie... tutaj jest pewien problem. - spojrzałam na nią niepewnie. Nie wiem jak to wygląda do końca między nami. Jest fajnie i w ogóle, ale nie rozmawialiśmy na ten temat. Mam zamiar o tym z nim porozmawiać jak jutro się spotkamy. - dopowiedziałam po chwili.
______________________________________________________
 
Wróciłam. Na wstępie chciałabym was bardzo mocno przeprosić. Dopadł mnie brak weny. Tak bardzo chciałam dodać w zeszłym tygodniu rozdział, ale nie dałam rady dlatego przepraszam. Jednak wena powróciła więc dodaje rozdział. Mam teraz trzy dni wolnego na Uczelni więc postaram się napisać kilka rozdziałów do przodu aby potem tylko dodać rozdział jeśli będę miała zastój weny lub brak czasu na tworzenie rozdziału.

A teraz jeśli chodzi o opowiadanie i bloga. Co sądzicie o dzisiejszym rozdziale? Caitlin porozmawiała z Lukiem. Dobrze zrobiła, że mu nie powiedziała? I jak sądzicie? Co za niespodziankę szykuje blondyn? Piszcie wasze propozycje i domysły :)

Jak widzicie jest na blogu ankieta, która już jest zakończona. Rozdziały jak sami zadecydowaliście będą pojawiać się 2 razy w tygodniu. Mam nadzieję, że wena mnie nie opuści. Rozdziały będę publikować w sobotę jeśli chodzi o weekend. A w tygodniu będzie to środa lub wtorek gdyż co drugi tydzień jeden z tych dni mam wolny na Uczelni więc na spokojnie będę mogła dodać nowy rozdział. W tym tygodniu pojawi się on w środę więc bądźcie czujni ;)

Chciałabym podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Były tylko 2, szkoda :( Ale i tak dziękuje tym dwóm osobom. Może pod tym będzie więcej? Liczę na was ;)

Zachęcam również do pisania na twitterze razem z hashtagiem #LongWayHomeFF jeśli wspominać w swoich tweedach właśnie o tym opowiadaniu. Byłoby mi bardzo miło zobaczyć wasze tweety, w których piszecie swoje opinie na temat tego FF ;)
 



1 komentarz:

  1. O mój boże, przepraszam że tak późno, ale nie miałam czasu a potem zapomniałam. A porpos rozdział to... jofnwrjfnrwjfkr *.* W ogóle tak bardzo modliłam się, żeby Caitlin powiedziała mojemu Lukey'owi o tym gwałcie, no ale niestety to jeszcze nie ten moment. Ale on jest taki wspaniały, że ja po prostu nie mogę tego wytrzymać bo go chce tak bardzo jejku. Hahaha okej, to trochę dziwne.
    Przysięgam, że kocham jak oni się całują bo mam motylki w brzuchu a Luke jest taki słodki *_____*
    Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku :)
    Pozdrawiam Cię bardzo gorąco <3

    OdpowiedzUsuń