sobota, 24 stycznia 2015

-> 2 <-

Obudziłam się krótko po 7 rano, żeby przygotować się do szkoły. Wstałam z łóżka, podchodząc do szafy i wybrałam ciuchy na kolejny dzień w szkole. Następnie weszłam do łazienki aby wykonać poranne czynności. Umyłam się, następnie wysuszyłam i ubrałam szlafrok. Wysuszyłam włosy, następnie je rozczesałam, zostawiając rozpuszczone. Ubrałam wybrane wcześniej ubranie, które składało się ze zwiewnej sukienki, w kolorze turkusowym, przed kolano na grubych ramiączkach. Umalowałam się, podkreślając oczy jak miałam w zwyczaju od ostatniego czasu i wyszłam z łazienki. Chwyciłam moją torebkę i zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Zjadłam na śniadanie płatki z mlekiem, spakowałam do torby świeże jabłko i wodę do picia, a potem wyszłam na korytarz. Narzuciłam na ramiona dżinsową marynarkę, z podwiniętymi rękawami, a następnie ubieram moje białe, krótkie conversy. Gotowa, wychodzę przed dom gdzie czeka już na mnie  Rose, w swoim białym porsche. Byłam w szoku. Dzień wcześniej nie zwróciłam uwagi w jaki samochód wsadza. Zdecydowanie jej rodzice nie żałowali pieniędzy dla swojej córki. Wsiadłam do samochodu, na miejsce pasażera i przywitałam się z dziewczyną, całusem w policzek. Następnie zapięłam pasy, a dziewczyna wyjechała z pod mojego podjazdu w kierunku szkoły. Przez drogę rozmawiałyśmy, słuchając muzyki lecącej z radia. W końcu wjechałyśmy na parking, dziewczyna zaparkowała i wysiadłyśmy razem z jej samochodu. Od razu podszedł do nas Sean.
- Cześć dziewczyny. - przywitał się z każdą z nas, całując nas w policzek.
- Hej. - odpowiedziałyśmy po kolei, uśmiechając się do niego. Razem w trójkę, ruszyliśmy w kierunku wejścia do szkoły. Najpierw każde z nas udało się do swojej szafki i umówiliśmy się, że spotkamy się pod salą gdzie mamy pierwszą lekcję. Poszłam do swojej szafki i zabrałam potrzebne rzeczy, spakowałam je do szafki. Potem ruszyłam na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się sala od matematyki, którą tego dnia miałam mieć jako pierwszą. Nagle na kogoś wpadłam, gdy szukałam czegoś w telefonie.
- Przepraszam. - powiedziałam równo z chłopakiem, na którego jak się okazało wpadłam. Głos wydał mi się znajomy. Podniosłam głowę i ujrzałam Calum'a co ogromnie mnie zaskoczyło.
- Calum?/ Catilin? - odezwaliśmy się ponownie równo. Zaśmiałam się, a on do mnie dołączył.
- Co tutaj robisz? - odezwał się mulat.
- Chodzę do klasy maturalnej, a ty? - zapytałam.
- Ja też... Nie mogę uwierzyć, że będziemy chodzić do tej samej szkoły. - powiedziałam, zadowolona. Cieszyłam się, że to on, a nie Luke... Chociaż los nigdy nie jest dla mnie sprawiedliwy i nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka.
- Myślałam, że chodzisz do szkoły razem z Lukiem w centrum? - odezwałam się, ale zanim zdążyłam usłyszeć odpowiedź. Zadzwonił dzwonek na lekcje.
- Wybacz, muszę uciekać na lekcje. - powiedział i poszedł w sobie znanym kierunku. Podeszłam do moich nowych znajomych i widziałam zaskoczenie, które malowało się na ich twarzach. 
- C-czy ty znasz Caluma Hooda? - zapytała zaskoczona Rose.
- Czy ty wiesz kto to jest? - dodał Sean.
- Tak, to jest mój przyjaciel. Chłopak mojej przyjaciółki. - odpowiedziałam obojętnie, jakby nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Ich zaskoczenie powiększyło się na twarzy.
- Żartujesz? - spytała brunetka.
- Nie, mówię całkiem serio. - powiedziałam i nasza rozmowa została przerwana przez nauczycielkę, która przyszła i wpuszczała nas już do sali. Skończyliśmy rozmowę. Czas do lunchu minął szybko i w spokoju. Chłopak i dziewczyna nie wypytywali mnie o znajomość z Calumem. Miałam nadzieję, że dali sobie spokój.. Niestety, mogłam sobie pomarzyć bo ponowne wypytywanie zaczęli gdy tylko usiedliśmy razem przy jednym stole, jedząc nasz posiłek. Rose nie mogła uwierzyć, a Sean podszedł do tego trochę sceptycznie. Nie wiedziałam dlaczego więc postanowiłam się zapytać.
- Dlaczego tak o niego wypytujecie? - zapytałam.
- On jest jednym z bardzo popularnych ludzi w szkole, a wszystko przez to, że należy do zespołu. W sumie należał bo ostatnio rozwiązali zespół. Podobno wokalista nieźle pokłócił z perkusistą, a gitarzysta wyjechał do Melbourne. - zaczął swoją opowieść Sean.
- No i rozpadł się zespół, mimo, że byli na prawdę niesamowici. Wszystkie laski w szkole na nie lecieli. Tyle, że wokalista znalazł podobno fajną dziewczynę w wakacje. Zakochani byli w sobie po uszy, ale niestety on to spieprzył bo po jakiejś kłótni, na imprezie u perkusisty zdradził ją. - dokończyła Rose. Spuściłam wzrok na dół, ze smutkiem w oczach.
- Wiem... ja byłam tą dziewczyną. - wyszeptałam, ale zdołali mnie usłyszeć.
- C-co? - Sean podniósł głos. Spojrzałam na niego. 
- Byłam dziewczyną Luke'a. - powiedziałam pewniej i spojrzałam na niego. - Pod koniec wakacji jak się rozstaliśmy, pojechałam do cioci żeby o tym zapomnieć. Później prze prowadziłam się z rodzicami niedaleko stąd i chce wszystko zacząć od nowa. Z daleka od niego, chce po prostu o nim zapomnieć. - powiedziałam. Wygadałam się trochę im, ale nie przeszkadzało mi. Mimo, że znałam ich zaledwie jeden dzień to czułam, że mogę im zaufać.
- Wiesz Caitlin... - zaczął Sean. Spojrzałam na niego, czekając na to co powie.
- Bo widzisz.. Luke chodzi tutaj do szkoły, razem z Calumem do klasy. - zakończyła Rose. 
- Co?! - podniosłam głos, wstając ze swojego miejsca. Przecież to niemożliwe. - Żartujesz? - zapytałam po chwili.
- Niestety, ale to nie są żarty. - odezwał się za brunetkę, blondyn. Nie mogłam w to uwierzyć. Chciałam o tym wszystkim zapomnieć, zapomnieć o nim, a okazuje się, że będe chodziła z nim do klasy. Wzięłam swoją torebkę i szybko wyszłam ze stołówki. Już po chwili, przyjaciele byli obok mnie. Szłam przed siebie, w kierunku wyjścia ze szkoły.
- Co chcesz zrobić? - zapytała Rose.
- Musze to przemyśleć, przyswoić to wszystko... J-ja tylko chciałam o tym wszystkim zapomnieć, a tutaj... - załamałam się i usiadłam na ławce, znajdującej się na korytarzu. Schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam jak ktoś przytula mnie do siebie. Musiałam wyjść ze szkoły i wszystko przemyśleć. Nastawić się psychicznie na to, że miałam go widywać codziennie na korytarzu. Jedynym plusem było to, że nie chodził ze mną do klasy. Wtedy to nie wiem co by się stało. Nie wytrzymałam bym już całkowicie. Wtedy wpadłam na pomysł. Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam jeden, odpowiedni numer, przykładając urządzenie do ucha. Wstałam ze swojego miejsce, stając na przeciwko siedzących przyjaciół. 
- Cześć, Cait. - usłyszałam głos mojego przyjaciela.
- Hej.. Ash, jak wielką dostaniesz burę od szefa gdy wyjdziesz z pracy? - zapytałam wprost.
- Tak właściwie dzisiaj mam wolne, a co? - odpowiedział, a na moje twarzy pojawił się uśmiech.
- Możemy się spotkać? Muszę odreagować. 
- Czyżby porządna Caitlin chciała zerwać się ze szkoły? - powiedział podejrzliwie i wiedziałam, że teraz unosi jedną brew do góry. 
- Dokładnie. To jak? Przyjedziesz po mnie i pójdziemy na jakiś spacer albo kawę? - spytałam, z nadzieją w głosie.
- Pewnie. Będę za 20 minut na parkingu, do zobaczenia.
- Papa. - pożegnałam się, a on się rozłączył. Spojrzałam na przyjaciół i schowałam telefon do torebki. Przewiesiłam ją przez ramię.
- Powiecie, że się źle poczułam? - zapytałam, patrząc na ich miny.
- Jasne, baw się dobrze i jutro wracaj do nas z dobrym humorem. - uśmiechnęła się Rose i mnie przytuliła. Później pożegnałam się z Seanem. Następnie udałam się do wyjścia z budynku, a gdy byłam już na powietrzu to pokierowałam się w kierunku szkolnego parkingu. Usiadłam na murku, który się tam znajdował i czekałam na przyjaciela. Aby zabić czas, weszłam na telefonie na twittera i sprawdziłam ciekawostki. Tak czas mi minął do przyjazdu Ashtona. Zatrzymał samochód, 5 metrów ode mnie. Schowałam telefon do torebki i ruszyłam w jego kierunku. Wsiadłam do samochodu, przywitałam się z nim całusem w policzek i zapięłam pasy.
- Co tam? - odezwał się Ashton, prowadząc samochód i nie spuszczając wzroku z drogi przed sobą.
- Ahh, szkoda gadać. - powiedziałam bezradnie. Resztę drogi do kawiarni pokonaliśmy w ciszy. Chłopak zaparkował samochód, na przeciwko budynku, w którym znajdowała się owa kawiarnia. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do środka, zajmując stolik przy oknie.  Po chwili pojawił się obok nas kelnerka i zebrała nasze zamówienie.


****************************


Czekałem niecierpliwie na wyrok sądu. Wszyscy już zeznawali, oczywiście ojciec udawał porządnego człowieka. Niestety nie udało mu się oszukać ludzi bo zeznania i dowody mówiły same za siebie. Jednak na ostateczny werdykt musimy poczekać. Poszedłem napić się czegoś, a gdy wróciłem pod salę zobaczyłem jak ojciec rozmawia z mamą.  Szybko do nich podszedłem, aby niczego nie zrobił mamie. Stanąłem obok rodzicielki, patrząc na mężczyznę na przeciwko mnie.
- Czemu nie możecie dać mi jeszcze jednej szansy? - zapytał, patrząc to na mnie, to na mamę.
- Szansę? Dostałeś już zdecydowanie za dużo tych szans. Miałeś okazję się poprawić, ale tego nie zrobiłeś więc daruj sobie. Po za tym i tak już sąd niedługo orzeknie w waszej sprawie. W końcu uwolnimy się od Ciebie. - powiedziałem, pewny swoich słów. Wątpiłem w to, że sąd uwierzył mojemu ojcu. Byłem przekonany, że wszyscy są po naszej stronie, stronie mojej mamy bo to ona wzniosła pozew o rozwód.
- Ogłoszenie wyniku w sprawie rozwodu państwa Hemmings. Zapraszam strony i świadków na salę. - powiedział mężczyzna, który wyszedł przed salę. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na swoich poprzednich miejscach. Ja siedziałem na ławce dla świadków.
- Proszę wstać, sąd idzie. - odezwała się kobieta, która wszystko notowała podczas rozprawy. Wykonaliśmy jej polecenie, a po chwili na salę wróciła sędzina i ława przysiężnych. Sędzina zaczęła czytań orzeczenie, a po chwili czułem jak całe zdenerwowanie ze mnie schodzi. Dostali rozwód, moja mama, ja, jesteśmy wolni. Rozwód z winy ojca i majątek należy do nas. Nie mogę w to uwierzyć. Spojrzałem na mamę, która aż się popłakała ze szczęścia. Uśmiechnęła się do mnie przez łzy, co odwzajemniłem. Usiedliśmy, a pani sędzia powiedziała jeszcze komentarz do orzeczenia i ogólnie naszej sprawy. Po pięciu minutach zakończyła wypowiedź, podziękowała wszystkich za przybycie i zakończyła rozprawę. Od razu podszedłem do mamy i ją wyściskałem. Podziękowaliśmy adwokatowi, który reprezentował mamę i wyszliśmy z sali, a później z sądu. Wsiedliśmy do mojego samochodu i szczęśliwi postanowiliśmy jechać na jakiś obiad aby to uczcić. Gdy już siedzieliśmy w restauracji, czekając na nasze zamówienie, postanowiłem wysłać sms-a do Caluma. Wyciągnąłem telefon i wystukałem wiadomość tekstową do przyjaciela:

Do Caluma: Już po. Mama dostała rozwód i to z wyłącznej winy ojca. Dostaliśmy większość majątku, w tym dom :D Jestem prze szczęśliwy. A jak w szkole?

Wysłałem i odłożyłem telefon na stolik. Rozmawiałem z mamą gdy przyniesiono nam nasz obiad. Zaczęliśmy jeść, rozmawiając na różne tematy. Tak mi tego brakowało. Zwykłej rozmowy z mamą, pełną szczęścia. Przez tego tyrana, nie mogłem z nią normalnie porozmawiać bo zawsze chodziła smutna, przygnębiona. Teraz się wszystko zmieni, nareszcie. Usłyszałem nagle sms-a przychodzącego na mój telefon. Chwyciłem urządzenie do ręki i odczytałem wiadomość. Była od Caluma, tak jak się spodziewałem.

Od Caluma: Cieszę się stary, pozdrów mamę. ;) I mam wiadomość. Nie uwierzysz, ale Caitlin chodzi do naszej szkoły...

Prześledziłem tą wiadomość z pięć razy, aby się upewnić czy na pewno dobrze przeczytałem. Cały czas widziałem imię mojej ukochanej. Los się do mnie uśmiechnął. Nie będe musiał jej szukać, będę ją codziennie widywał i mogę ją odzyskać. Musze ją odzyskać, bez niej nie ma mnie.. Odpisałem szybko do mulata.

Do Caluma: Mówisz prawdę? Bo wiesz, w tej sprawie nie są odpowiednie żarty...

Od Caluma: Stary, wiem. To jest prawda. Wpadłem na nią dzisiaj, na korytarzu przed lekcjami. Długo nie rozmawialiśmy, ale jak jutro przyjdziesz do szkoły to wszystko Ci powiem ;) 

Do Caluma: Już się nie mogę doczekać. Ja ją muszę odzyskać, tęsknota zżera mnie od środka :((

Od Caluma: Wiem, dlatego postaram Ci się pomóc. Musze kończyć, do jutra :)

Do Caluma: Okej, do zobaczenia :)

Skończyłem smsować i powróciłem do rozmowy z mamą. Powiedziałem jej, że Caitlin chodzi do mojej szkoły na co się ucieszyła. Wiedziała o całej naszej sytuacji, co zrobiłem i co się wydarzyło. Wiedziała też, że chcę ją odzyskać i mnie w tym wspierała.

________________________________________
Mamy drugi rozdział. Co sądzicie? Jakie będzie pierwsze spotkanie Caitlin i Luke'a po tej przerwie? O czym Cailtin będzie rozmawiać z Ashem w kawiarni? Jak myślicie? Czekam na wasze komentarze :)

Dwa egzaminy już za mną, jeszcze cztery przez najbliższe dwa tygodnie. Mam nadzieję, że uda mi się je wszystkie zdać  wtedy czeka mnie prawie miesiąc wolnego <jupi> *_*  Obiecuje, że wtedy na pewno napisze trochę rozdziałów do przodu i będą one pojawiać się dwa razy w tygodniu ;)

A jak tam u was? Macie już ferie, a może mieliście? Czy dopiero na nie czekacie?

Pamiętajcie o pisaniu swoich opinii na twitterze razem z hashtagiem #LongWayHomeFF ;) Chciałabym wiedzieć co ogólnie sądzicie o tym opowiadaniu... Możecie również zostawiać pytania do bohaterów raz z tym hashtagiem ;)

A teraz już uciekam dalej się uczyć i do napisania za tydzień ;**

3 komentarze:

  1. Piękny ^^ Bardzo mi się podoba :D
    No ja już nie mogę doczekać się spotkania tej parki ^^
    Mam nadzieję, że do siebie wrócą i, że Ash, który, jak sądzę, podkochuje się w Cait :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział 😍
    Trzymam kciuki za Ciebie, na pewno zdasz!
    Co do ferii... Zaczęły mi się w piątek. Dzień śpiocha, chodziliśmy po gimnazjum w piżamach 💤
    W związku z feriami będę miała więcej czasu na czytanie Twojego bloga i pisanie mojego.

    Rozdział był świetny 😊
    Ciesze się z rozwodu rodziców Luke'a 😁
    Luke walcz o Cait !!! 👊
    Oby Caitlin wybaczyła Lulu.
    Mam nadzieje że szkoły nie zmieni! XD
    Jak zareaguje Ash... O kurcze !
    Ciekawie się robi!

    Weny życzę 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. 58 years old Speech Pathologist Briney Simnett, hailing from Kelowna enjoys watching movies like Radio Free Albemuth and Shooting. Took a trip to The Four Lifts on the Canal du Centre and drives a Envoy XUV. ta strona

    OdpowiedzUsuń