Przyjaciele podeszli do mnie, wystraszeni tym jak zareagowałam na nieznaną im jeszcze wiadomość.
- Co się stało? - zapytała Julka.
- Megan, ona... - zacięłam się.
- Co z nią? - zapytał przerażony Calum. Spojrzałam na chłopaka. Moje oczy, zapełniły się łzami. Wtuliłam się w blondyna, który mnie obejmował. Nie mogłam w to uwierzyć, że Megan była do tego zdolna.
- Jest w szpitalu... musimy do niej jechać. - powiedziałam przez łzy. Wszyscy wstrzymali oddech.
**********************************************
W szpitalu znaleźli się półgodziny później. Caitlin biegła pierwsza, a za nią pozostali. Po chwili zobaczyli mamę Megan, siedzącą na krześle.
- Pani Richards? - odezwała się Caitlin. Kobieta podniosła wzrok na dziewczynę. Momentalnie wstała i przytuliła do siebie przyjaciółkę swojej córki.
- Co się stało? - zapytał Calum. Kobieta spojrzała na przyjaciół swojej córki, a później na Caitlin.
- Oni nie wiedzą. - szepnęłam w jej kierunku. Pokiwała jedynie głową, że rozumie. W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
- Panie doktorze i co z moją córką? - zapytała kobieta, mężczyznę.
- Jest już wszystko w porządku, jej stan jest stabilny. Jednak dziecka nie udało się uratować, bardzo mi przykro. - powiedział lekarz i poszedł. Kobieta weszła do sali, w której znajdowała się Megan.
- Dziecka? O czym on mówił? - zapytał Calum. Caitlin spojrzała na niego, a potem usiadła na krześle, chowając twarz w dłoniach.
- Caitlin? Ty coś wiesz, prawda? - odezwał się Niall.
- Megan... Megan była w ciąży. A trafiła do szpitala bo wzięła tabletki poronne. - powiedziałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Co takiego? O-ona była w ciąży? Z kim? - zaczęła Julka. Spojrzałam na nich, zatrzymując wzrok na mulacie.
- To było moje dziecko? - zapytał chłopak, patrząc na mnie.
- Calum, ja... Megan nie była pewna, ale wszystko na to wskazywało. - powiedziałam. Chłopak się podłamał. Usiadł na ziemi, opierając się o ścianę i chowając twarz w dłoniach. Było mi go szkoda.
- Czemu mi nie powiedziała? Albo chociaż ty. - odezwał się po chwili.
- Poprosiła mnie o to. Po za tym nie była pewna tego. - powiedziałam.
- Możecie do niej wejść. Ja przyjadę do niej jutro bo teraz muszę jechać do pracy. - powiedziała pani Richards. Pożegnała się z nimi i poszła do wyjścia.
- Ja z nią muszę porozmawiać. - powiedział zdenerwowany Calum.
- Myślę, że teraz to nie najlepszy moment. Najpierw ja do niej wejdę. - powiedziała Caitlin i weszła do sali, w której znajdowała się jej przyjaciółka. Podeszła do jej łóżka, witając się z nią, a następnie usiadła na krześle stojącym przy łóżku.
- Jak się czujesz? - zapytała Caitlin.
- Źle. Caitlin ja.. ja nie chciałam tego zrobić. - powiedziała i się rozpłakała. - Myślałam, że tak będzie lepiej. Ale jak lekarz mi powiedział, że je straciłam... Poczułam w sobie pustkę, jakby ktoś zabrał cząstkę mnie. - powiedziała przez łzy. Caitlin ją przytuliła.
- Wiesz, reszta już wie. Nie mogłam tego przed nimi ukrywać.
- A Calum? Czy on..
- Jest załamany i zły, że mu nie powiedziałaś. Mu na prawdę na Tobie zależy i wiem, że Ci na nim też. Przestańcie to od siebie odpychać i dajcie sobie szansę. To się robi męczące gdy widzę jak się męczycie.
*******************************************
Może Caitlin ma rację? Nie wiem czemu staram się odtrącić od siebie myśl, że mogę coś do niego czuć. Może dlatego, że nigdy nie byłam w poważnym związku i boję się, że nie podołam temu? Dziewczyna wyszła, a do sali wszedł chłopak, z którym musiałam porozmawiać na poważnie. Zasługiwał na wyjaśnienie.
- Hej. - przywitałam się z nim.
- Hej. Jak się czujesz? - zapytał, siadając na krześle przy moim łóżku.
- Źle, na prawdę źle. Mam wyrzuty sumienia i żałuje tego co zrobiłam. -
- Meg, czy... czy to dziecko było moje? - zapytał, a mnie coś ścisnęła w gardle. Wiedziałam, że prędzej czy później zada mi to pytanie.
- Cal, ja... ja chce Cię przeprosić. Odtrącałam Cię za każdym razem gdy chciałeś się do mnie zbliżyć i teraz tego żałuje bo może gdybym tego nie robiła. To wszystko potoczyło by się inaczej. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. - odpowiedziałam, unikając odpowiedzi na jego pytanie.
- Najpierw odpowiedz na moje pytanie. Czy to było moje dziecko? Chce znać prawdę. - powiedział poważnie. Spojrzałam mu w oczy.
- Tak, to było twoje dziecko. Od tamtej nocy, o której z resztą chcieliśmy zapomnieć. Nie spałam z nikim więc na pewno to było twoje dziecko.
- Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież bym Ci pomógł. I podczas ciąży i później po porodzie. Wiesz, że mi na Tobie zależy. Jestem idiotą, że wcześniej tak odpuściłem. Megan, ja... ja się w tobie zakochałem. - powiedział, a ja zamarłam. Chłopak, w którym się sama zakochałam wyznał mi właśnie miłość, a ja nie wiem co powiedzieć. Oczywiście, że chciałabym aby to wydarzyło się w innych okolicznościach, ale nic z tym się nie zrobi.
- Cal... ja
- Wiem, że nie odwzajemniasz tego uczucia, ale...
- To nie prawda, jestem po prostu w szoku. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony. Podniosłam się do pozycji siedzącej żeby bardziej się do niego zbliżyć. Chwyciłam go za kark i przyciągnęłam do siebie jego twarz, po chwili łącząc nasze usta w pocałunku. Był on zdecydowanie zaskoczony moją reakcją, ale po tym co powiedział. Nie mogłam już dłużej udawać, że nic do niego nie czuje. Byłabym chyba na prawdę chora, dalej go odtrącając. Po pocałunku, odsunęliśmy się od siebie na niewielką odległość.
- Też Cię kocham. - powiedziałam pewna swoich słów.
- Czy to znaczy, że dasz mi.. nam szansę? - zapytał, nie pewnie. Nadal był w lekkim szoku po tym pocałunku.
- Tak. - uśmiechnęłam się do niego. Podniósł się radosny i przytulił do siebie. Trwaliśmy tak w uścisku przez kilka następnych minut.
***********************************
Minął tydzień od całej sytuacji z Megan. Dziewczyna wróciła do domu, ale wpadła w małą depresję. Obwinia się za śmierć dziecka, strasznie tego żałuje. Na szczęścia może liczyć na całą naszą paczkę. Staramy się ją podnieść na duchu. Najbardziej ja i Calum. Chłopak to w ogóle przechodzi samego siebie. Od momentu gdy zostali parą, przesiaduje z nią najwięcej czasu ile może. Pomaga, tłumaczy, żeby się nie obwiniała, wspiera ją. Jest na prawdę wspaniały dla niej. Ja też pomagam jej wrócić do siebie no i niestety przez, pogorszyły mi się stosunki z moim chłopakiem. Oddaliliśmy się do siebie. Ostatnio widziałam się z nim jakieś 2 dni temu i to na zaledwie godzinę. Dzisiaj mam się z nim spotkać, może jakoś uda mi się to naprawić. Mam nadzieję, że nie będzie za bardzo na mnie zły.
Wyszłam z domu przyjaciółki, kierując się prosto do parku gdzie miałam się spotkać z Lukiem. Po kilku minutach, byłam na miejscu i widziałam jak sam też zmierza w moim kierunku.
- Hej. - przywitałam się z nim, całując go w policzek.
- Hej. Przejdziemy się? - zaproponował.
- Jasne. - uśmiechnęłam się. Splótł nasze palce razem i zaczęliśmy spacerować po parku w zupełnej ciszy. Było to jednak dość krępująca cisza.
- Luke, musimy chyba porozmawiać. - powiedziałam, zerkając na niego.
- Też tak uważam. Przez to całe zdarzenie z Megan, oddaliliśmy się od siebie. Zostawiłaś mnie. - powiedział, a ja poczułam ukłucie w serce.
- Co? Nie prawda, nie zostawiłam Cię. Fakt, oddaliliśmy się, ale to moja przyjaciółka i chyba normalne, że chcę jej pomóc z tego wszystkiego wyjść. - powiedziałam patrząc na niego. Zatrzymał się, odwracając w moją stronę.
- Kochanie, ja to rozumiem. Tylko, że nie widzisz co się dzieje? Nie masz dla mnie praktycznie czasu, a z nią spędzasz całe dnie. To nie jest fair. Po za tym nie jest sama bo ma swoją matkę i ma Caluma. W końcu on jest jej chłopakiem.
- Czy ty się słyszysz? Może i ma matkę i Caluma, ale ma też mnie. Swoją najlepszą przyjaciółkę. I co może mam jej nie odwiedzać bo mój chłopak czuje się zaniedbany i opuszczony? Przecież Ci powiedziałam, że możesz chodzić do niej ze mną.
- Ale ja nie chcę chodzić do niej. Ja chcę spędzać czas tylko z Tobą, rozumiesz? Brakuje mi twojej bliskości.
- Aha, więc o to chodzi. Widzisz? Wszystko jest jasne. Najpierw zapewniasz mnie, że nie chodzi w związku o seks i w ogóle, że mnie rozumiesz, a teraz mi wyrzucasz? Doskonale wiesz w jakiej jestem sytuacji? Że mimo upłynięcia czasu, nadal mam lęki. Ale nie, bo panu Hemmingsowi brakuje bliskości. To może idź na dziwki i one dadzą Ci tej bliskości w jakiej tylko formie zechcesz. Albo w ogóle się rozstańmy i znajdź sobie dziewczynę, która spełni twoje wszelkie zachcianki. - powiedziałam odpychając go od siebie.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło. Źle to sformułowałem.
- Nie, Luke. Doskonale wiem o co Ci chodzi i myślałam, że jesteś inny. Musze już iść, na razie. - powiedziałam i udałam się w kierunku swojego domu. Nie mieściło mi się w to głowie. Wiem doskonale o co mu chodziło i nie musi udawać. Typowy facet. Wściekła i zrozpaczona wróciłam do domu. Po moich policzkach spłynęło kilka łez gdy przekroczyłam próg domu.
- Caitlin? To ty? - usłyszałam głos ojca. Weszłam do salonu i zobaczyłam siedzącego obok niego, Ashtona.
- Caitlin, hej. - powiedział blondyn wstając i przytulając mnie na przywitanie.
- Hej, a co ty tu robisz? - zapytałam, szybko wycierając policzki.
- Przyszedłem z pewną propozycją, możemy porozmawiać? - zapytał.
- Jasne, chodź do mnie. - powiedziałam kierując się do swojego pokoju. Słyszałam jak blondyn idzie za mną. Weszliśmy do pokoju. Podeszłam do biurka chwytając chusteczki i przetarłam twarz od łez, które spłynęły ponownie po policzkach.
- To jaka to propozycja? - zapytałam, odwracając się do chłopaka przodem. Starałam się udawać, ze wszystko gra. Jednak Ash był zbyt mądry żeby go oszukać.
- Płakałaś. Czemu? Co się stało? - zapytał zmartwiony, podchodząc do mnie.
- To nic takiego.
- Przecież widzę, że coś nie gra.
- No dobra. - powiedziałam i usiadłam na łóżku, ciężko wzdychając. - Pokłóciłam się z Lukiem. - powiedziałam i się rozpłakałam. Zależało mi na nim i nie chciałam się z nim kłócić, ale wyprowadził mnie z równowagi. Najpierw zapewniał mnie, ze rozumie i będzie czekał ile będzie trzeba, a teraz coś takiego. Nie rozumiem tego. Ashton usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Pogodzicie się tak szybko, że nawet nie będziesz wiedziała kiedy.
- Mam nadzieję, a teraz nie zasmucajmy tylko mów co to za propozycja. - powiedziałam ocierając łzy i się uśmiechnęłam.
- Okej. Organizuje imprezę, teraz w sobotę, w moim domu. Rodzice wyjeżdżają i zostawiają mi chatę wolną. Pomyślałem, że może fajnie by było jakbyś jakoś razem z Calumem namówiła Megan, żeby przyszła. Może w ten sposób jakoś uda nam się ja wyciągnąć z dołka. Pobawi się, zapomni o wszystkim. Co ty na to? No i oczywiście cała nasza paczka też będzie. - powiedział.
- Świetny pomysł. Postaram się ją namówić i myślę, że z pomocą Cala nie będzie problemu. - powiedziałam, uśmiechając się.
Minęły dwa dni i nadeszła sobota. Razem z Calumem udało mi się namówić Megan na pójście na imprezę. Wszyscy z naszej paczki szli... No prawie, bo ja nie miałam takiego zamiaru. Nadal nie odzywałam się do Luke'a. On też się do mnie nie odezwał. Z początku próbował. Dzwonił, pisał sms-y, ale potem jakby sobie odpuścił. Wiedziałam, że będzie na tej imprezie dlatego nie chciałam iść. Nie miałam zamiaru patrzeć na jego buźkę albo wysłuchiwać kolejnym zarzutów czy pretensji z jego strony. Było krótko przed 20. Impreza u Asha zaczęła się jakoś o 18 więc pewnie zdążyła rozkręcić sie na maksa, a ja siedzę w domu. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odebrałam nie patrząc na ekran kto dzwoni.
- Słucham?
- Caitlin? Czemu Cię jeszcze tu nie ma? - usłyszałam głos Ashtona po drugiej stronie słuchawki.
- Bo nie przyjdę.
- No chyba sobie żartujesz? Za rezerwowałem już dla Ciebie jeden taniec. - powiedział chłopak na co się zaśmiałam.
- Dzięki, ale może innym razem. Przeznacz go dla innej dziewczyny.
- O, na pewno nie. Chcę zatańczyć z moją przyjaciółką na mojej domówce. Przyjdź.
- Nie, Ash. Nie chcę widzieć co niektórych.
- Chodzi o Luke'a? Myślałem, że już się pogodziliście bo wypytywał o Ciebie. - powiedział zdziwiony.
- Jesteś pewny, że pytał o mnie, a nie o jakąś laskę, która zaspokoi jego potrzeby? - powiedziałam ironicznie.
- Caitlin. Dobrze wiesz, że Luke kocha tylko i wyłącznie Ciebie.
- Mhm, jasne. Jakoś ostatnio tego nie okazywał.
- Proszę Cię, przyjdź. Zobaczysz, że nie będziesz żałował. Musze kończyć aby sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu, a Ciebie widzę u siebie za godzinę najpóźniej. Pa. - powiedział i się rozłączył. Westchnęłam odkładając telefon na szafkę nocną i położyłam się na łóżku. Może warto iść i się trochę rozerwać? Może rzeczywiście za bardzo ostatnio dramatyzowałam i źle zrozumiałam Luke'a? W końcu kłótnie w związku to normalne, prawda? Niech będzie Ashowi i pójdę bo znając go to jak się za godzinę nie pojawię to przyjedzie i osobiście zawiezie mnie na tą imprezę. Już on taki jest. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam czarne szorty, biały top i białe conversy. Weszłam do łazienki żeby się przebrać. Rozczesałam włosy, zostawiając je rozpuszczone, zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do pokoju. Schowałam do małej torebki klucze od domu, portfel i telefon i zeszłam na dół. Ponieważ było ciepło, postanowiłam się przejść. Po informowałam tylko rodziców, że wychodzę i na pieszo pokierowałam się do domu przyjaciela.
________________________________________
Dzisiaj krótko bo leżę chora w łóżku. Jednak nie mogłam was zawieść więc udostępniłam ten rozdział.
Czekam na wasze komentarze i do soboty ;)
Jestem w szoku, że Caitlin jest taka głupia! No ludzie, przecież oczywiste jest to, że Lukowi chodziło o to, żeby spędzali czas razem! Jestem tak zdruzgotana, że omal nie wyrzuciłam telefonu z samochodu jak jechałam!
OdpowiedzUsuńNie mogę serio uwierzyć, że ona tak potraktowała Luke'a. Jezus, wszystko tak wyolbrzymiła ugh. Wkurzyła mnie na maksa. (Luke skarbie, ja Cię kocham<3)
Co do Meg i Caluma... Wciąż jestem zazdrosna o Caluma! No, ale niech będą razem szcześliwi, okej.
Caitlin teraz idzie na ta imprezę i jestem ciekawa co się stanie. Mam kilka opcji szczerze mówiąc. Okej, to ja lece do lekcji, a Ty odpoczywaj i zdrowiej!
@EndUpHere2315
Jej! Nareszcie Calum i Megan się spiknęli ^^
OdpowiedzUsuńNo, ale wiadomo, że zawsze musi się coś zepsuć >< niestety, tym razem u naszej kochanej Caitlin i Luke'a :/ Cóż mam nadzieję, że szybko uda im się pogodzić ^^
Ogółem cudeńko :>> Mam nadzieję, że będziesz miała cały czas tak świetne pomysły :**
Życzę Ci dużo weny <3
Pozdrawiam <3