wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 22 ♥

Pod klubem byłyśmy jakieś 20 minut później. Wysiadłyśmy z samochodu mojej przyjaciółki i podeszłyśmy do miejsca, w który znajdowali się nasi znajomi. Gdy szłyśmy, usłyszałyśmy jak ktoś gwiżdże. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiś chłopaków, którzy na nas patrzyli. Nie skomentowałam ich zachowania tylko ruszyłam dalej przed siebie. Megan już witała się z przyjaciółmi.
- Hej wam. - powiedziałam i wtedy wszystkich wzrok skierował się na mnie.
- Wow. - odezwał się Niall. Luke nie potrafił wypowiedzieć ani jednego słowa. Miał szeroko otwarte oczy, a szczęka opadła mu 'do samej ziemi'. Zaśmiałam się cicho i podeszłam do niego. Ucałowałam go w policzek i wtedy się ocknął.
- Przepraszam, ale wyglądasz po prostu...- zaczął i przyjrzał mi się jeszcze raz. - Prześlicznie. - dokończył.
- Dziękuje. - powiedziałam i pocałowałam go krótko w usta, co odwzajemnił.
- Dobra, gołąbeczki. Wchodzimy do środka i tam będziecie się mogli obmacywać. - odezwał się Michael. Oderwałam się od swojego chłopaka i spojrzałam na jego przyjaciela. Ruszyliśmy w kierunku wejścia. Poczułam jak na moje policzki wkradają się rumieńce z powodu tekstu Michaela. Spojrzałam na Megan, a ona jedynie mrugnęła do mnie okiem. Wywróciłam oczami i przytuliłam się do swojego chłopaka. Luke objął mnie w talii i weszliśmy do środka bez problemu. Zajęliśmy jedną z wolnych loży, a Michael i Ashton udali się do baru po trunki dla nas. Siedziałam obok Luke'a, a on mnie obejmował w talii. Po chwili chłopcy wrócili z napojami dla każdego. Wzięłam do ręki szklankę z drinkiem i upiła dwa łyki. Luke napił się piwa. Po kilkunastu minutach, każdy z naszych znajomych gdzieś poszli. Zostałam sam z Lukiem w loży. Posiedzieliśmy chwilę, a potem udaliśmy się na parkiet. Tańczyliśmy przez dłuższy czas w ciszy (oczywiście nie zupełniej bo w klubie raczej ciężko o ciszę) kiedy Luke nachylił się nade mną i powiedział do ucha aby usłyszała.
- Wyglądasz tak seksownie, że jestem o Ciebie zazdrosny. Nawet nie wiesz jak działasz na facetów w tym klubie. - powiedział. Onieśmielił mnie tym zdaniem tak, że opuściłam głowę w dół. Usłyszałam jego chichot. Podniósł moją głowę za podbródek, tak aby spojrzała mu w oczy. - Nie rozumiem dlaczego ty nadal się zawstydzasz gdy prawie Ci komplementy. - powiedział uśmiechnięty. W tym momencie zaczęła lecieć ballada.
- Może dlatego, że to ty mi je prawisz. Nadal nie rozumiem, jak to możliwe, że tak niesamowity, przystojny i utalentowany chłopak jest z kimś takim jak ja... To nie realne. - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Może dlatego, że miłość nigdy nie jest realna. Jest magiczna i niesamowita, tak jak ty. - odpowiedział i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, a w brzuchu poczułam to niesamowite ciepło. Palce wplotłam do jego włosów, bawiąc się nimi podczas naszych pocałunków. Po piosence postanowiliśmy wrócić do stolika, żeby chwilę odsapnąć. Przy stoliku spotkaliśmy Julkę z Harrym i Megan. Chwilę posiedziałam i wtedy dziewczyny zaciągnęły mnie na parkiet. Świetnie się z nimi bawiłam. Po kilku przetańczonych piosenkach z dziewczynami, postanowiłam iść do łazienki. Wykonałam co miałam i wyszłam z łazienki jak szybko się dało, nie chcąc słyszeć dłużej odgłosów dochodzących z kabiny obok. Ludzie nie potrafią się powstrzymać. Gdy tylko wyszłam na korytarz, poczułam jak ktoś opiera mnie o ścianę i wpija się w moje usta, zachłannie. Poczułam perfumy i już wiedziałam kto to. Objęłam go za szyję, wplatając swoje palce w jego włosy, od czasu do czasu pociągając za końcówki. Z jego ust wydobył się jęk, gdy zrobiłam to troszkę mocniej. Na chwilę odsunęliśmy się od siebie, aby złapać powietrze i delikatnie unormować oddechy. Luke oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich coś dziwnego, coś tajemniczego. Nie mogłam go rozszyfrować.
- Kocham Cię, księżniczko. - wyszeptał i ponownie wpił się w moje usta.
- Ja... Ciebie... Też. - odpowiedziałam, między pocałunkami. Odwzajemniłam każdy, najdrobniejszy całus. Przestałam nad sobą panować tak samo jak on. Nie wiem co nami kierowało, ale nasze pocałunki stały się bardziej namiętne, zachłanne. Pragnęliśmy siebie nawzajem i wtedy zapaliła mi się czerwona lampka w głowie. To wszystko nie mogło kierować się w tym kierunku, w którym się kierowało. Z całych sił odepchnęłam blondyna od siebie i ruszyłam w kierunku stolika. Chwyciłam torebkę i pokierowałam się do wyjścia. Wiem, że źle zrobiłam, ale nie wiedziałam co innego mogłabym zrobić. Bałam się, że skończy się ta sytuacja nie tak jak powinna. Nie byłam na to gotowa i wtedy zrozumiałam, że przy mnie Luke nie czuje się w pełni spełniony. Na pewno tak było. Ta rozmowa z Megan i teraz to co się stało dało mi do zrozumienia. Z pewnością przez mój lęk, Luke strasznie się powstrzymywał. Teraz zapanował nad nami trochę alkohol i wiem, że Luke tego chciał, a ja znowu nie mogłam mu tego dać. Wyszłam na świeże powietrze kierując się w stronę domu. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Otarłam policzki i szłam przed siebie. Nagle usłyszałam krzyki, wołania za mną, ale się nie zatrzymałam. Po chwili poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek i obraca w swoim kierunku. Luke.
- Caitlin? Skarbie, co się stało? - spytał przerażony widząc w jakim jestem stanie. - Zrobiłem coś nie tak? Bardzo przepraszam jeśli za bardzo naciskałem. Nie powinienem był tego robić, ale nie mogłem się oprzeć. Wyglądasz tak niesamowicie i... - zaciął się.
- Luke... z nami koniec.- wyszlochałam i ruszyłam dalej przed siebie. Musiałam to zrobić. Nie chciałam aby nie czuł się całkowicie spełniony w tym związku więc wolałam odejść. Zniknąć z jego życia.


***************************************


C-co? Co ona powiedziała? Chyba się przesłyszałem albo ona żartowała, prawda? To nie jest prawda... Nie, ona nie mogła mi tego zrobić. Przecież ja ją kocham. Co ja najlepszego zrobiłem. Nie mogłem się opanować gdy widziałem jak wygląda. W tej sukience i w ogóle. Wygląda tak niesamowicie seksownie. Każdy facet się za nią ogląda. Chciałem pokazać, że jest moja. Tylko moja, ale chyba przesadziłem. 
- Caitlin! - krzyknąłem kiedy się ocknąłem z zamyśleń i zobaczyłem brunetkę już daleko ode mnie. Nie pozwolę jej odejść. Ruszyłem za nią, tak szybko jak się dało. Dogoniłem ją po jakiś 6 minutach. Chwyciłem za nadgarstek i ponownie obróciłem w swoim kierunku.  Była cała zapłakana, jej oczy już lekko podkrążone, rozmazany makijaż, ale i tak wyglądała pięknie. Ona zawsze wygląda pięknie.  Nie ważne w co jest ubrana i czy jest umalowana czy nie. Jest po prostu idealna.
- Caitlin, o czym ty mówisz?  Jak to koniec? Przecież się kochamy, ja cię kocham. Słyszysz? Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść. - powiedziałem patrząc jej w oczy. Chwyciłem jej policzki dłońmi i otarłem od spływających łez. Była podłamana, ale czym? Nie miałem pojęcia co się stało takiego, że chciała ze mną zerwać.
- Luke, j-ja... ja nie jestem odpowiednią dziewczyną dla Ciebie... Zasługujesz na kogoś o wiele lepszego ode mnie. Kogoś kto będzie Ci mógł dać wszystko co tylko zechcesz. Ja tego nie potrafię.. Wybacz. - powiedziała i się rozpłakała. Przytuliłem ją mocno do siebie, kalkulując jeszcze raz wypowiedziane przez nią słowa. Nie może mi dać wszystko co chcę? O co jej chodzi? Postanowiłem najpierw, że pozwolę się jej uspokoić. Wtuliła się we mnie jak mała dziewczynka i płakała. Wziąłem ją na ręce i przeszedłem kawałek, siadając na pobliskiej ławce. Posadziłem dziewczynę na swoich kolanach, ponownie przytulając do siebie. Brunetka z czasem się uspokajała. W końcu zapanowała cisza. Postanowiłem ją przerwać i spytać ją o co jej chodziło. Odsunąłem ją delikatnie od siebie aby spojrzeć jej w oczy.
- Caitlin? O co ci chodzi? Jak to nie potrafisz? Czego nie możesz mi dać? Przecież ja nic od Ciebie nie chcę. Jest dobrze tak jak jest. - powiedziałem. Dziewczyna pokiwała przecząco głową.
- Nie, Luke. Ja nie... nie potrafię... - zacięła się. Spojrzała na mnie, niepewnym wzrokiem.
- Czego? Czego nie potrafisz? - zapytałem niecierpliwiąc się. O co jej do cholery chodzi?
- Luke, ja nie chcę abyś się przy mnie męczył. Ja nie jestem gotowa żeby Ci się oddać. - powiedziała w końcu i znowu się rozpłakała. Otworzyłem szeroko oczy. Naprawdę tylko o to chodzi? Byłem w szoku.
- Kochanie, przecież ja rozumiem. Nie chcę abyś tego robiła wbrew sobie i nie zależy mi na tym. Najważniejsze jest to, ze jesteśmy razem. - powiedziałam przytulając ją do siebie.
- Ale Luke.. Ja wiem, że jako chłopak masz swoje potrzeby i.. - przerwałem jej.
- Caitlin. - powiedziałem i odsunąłem ją od siebie, obejmując jej twarz w dłonie tak aby na mnie spojrzała. - Ja na prawdę tego nie potrzebuje. Jesteś dla mnie ważna, bardzo ważna i nie mam zamiaru wymagać tego od Ciebie. Zwłaszcza przez to co przeszłaś. Będę czekał i zrobimy to gdy będziesz gotowa, ale nie oczekuję, że będzie to jutro, za tydzień czy miesiąc. To nie jest najważniejsze w związku. Najważniejsze jest uczucie jakie nas łączy. Kocham Cie najbardziej na świecie i nigdy nie myślałem, że czegoś mi brakuje. Jesteś idealna i nic tego nie zmieni, rozumiesz? - powiedziałem i ucałowałem jej dwa policzki, a później złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Odsunąłem się, ponownie patrząc jej w oczy. - Nigdy więcej nie waż się ze mną zrywać z takich głupich powodów. W ogóle nigdy nie waż się zrywać, okej? - dodałem, a ona się delikatnie uśmiechnęła. - Kocham Cię, księżniczko. - powiedziałem, ucałowałem ją w czoło i przytuliłem do siebie.
- Kocham Cię, Luke. - wyszeptała, wtulając się we mnie.


****************************************


Cholerne mdłości. Zwariuje niedługo od tego. Znowu po przebudzeniu musiałam odwiedzić łazienkę i zwymiotować. Nie wiem co się dzieje. Wykończona, zeszłam w piżamie na dół do kuchni. Nalałam sobie wody do szklanki i upiłam połowę. W kuchni pojawiła się moja mama.
- Witaj skarbie, jak się czujesz? - zapytała, całując mnie w czoło.
- Cześć mamo. Koszmarnie. Znowu zwymiotowałam, nie wiem co się dzieje. Myślałam, że to grypa żołądkowa, ale tak długo by się utrzymywała? - odpowiedziałam, patrząc na rodzicielkę.
- Córcia, ja nie chcę Cię oceniać ani nic spekulować, ale... Kiedy miałaś ostatnio okres? - zapytała, a mnie wmurowało.
- Nie, to przecież nie możliwe. Myślisz, że jestem w ciąży? - zapytałam i usiadłam przy stole.
- Nie wiem tego, ale chcę się dowiedzieć. Mdłości, ostatnio masz jakieś małe zachcianki, zmiana nastroju. Wszystko by się zgadzało.
- No spóźnia mi się okres, to fakt. 
- Musimy się upewnić w 100%. Zarejestruje Cię do ginekologa. - powiedziała i wyszła z kuchni, zadzwonić. To nie mogła być prawda. Poszłam do swojego pokoju, wybrałam ciuchy i udałam się do łazienki. Wszystkie poranne czynności w łazience zajęły mi jakieś 40 minut. Wróciłam do pokoju, zaścieliłam łóżko, zabrałam telefon i zeszłam ponownie na dół do kuchni. Chwyciłam jabłko i ugryzłam kawałek. Postanowiłam zadzwonić do Caitlin. Wybrałam numer przyjaciółki, przyłożyłam urządzenie do ucha i wyszłam do ogrodu. Usiadłam na leżaku i usłyszałam jak po dwóch sygnałach, moja przyjaciółka odbiera.
- Hej, co słychać? - przywitała się radośnie.
- Hej. Niezbyt ciekawie... Moja mama podejrzewa, że jestem w ciąży. - powiedziałam i się załamałam. Ja nie mogę być w ciąży. To nie możliwe.
- Co takiego?! - zapytała zdziwiona.
- No dzisiaj znowu zwymiotowałam. Do tego huśtawki nastroju, zachcianki jeśli chodzi o jedzenie no i okres mi się spóźnia. 
- Czy to... Czy wtedy Calum może być ojcem? - zapytała dość cicho, ale ją usłyszałam. Calum, fuck. To z nim ostatnio spałam. Chciałam wymazać to zdarzenie z życia. Zaczęliśmy naszą znajomość od nowa, a jeśli się okaże, że jestem w ciąży to...  Nie, to na pewno pomyłka.
- Caitlin? Co ja mam zrobić? Ja nie mogę zostać matką... - jęknęłam załamana.
- Poczekaj, zaraz u Ciebie będę. - powiedziała i się rozłączyła. Położyłam się na leżaku, zamykając oczy.  Leżałam tak przez chwilę gdy w ogrodzie pojawiła się moja mama. Spojrzałam na nią.
- Udało mi się cię umówić na dzisiaj, na wizytę. Masz być o 13:00 u pani doktor. Niestety, nie mogę z Tobą pojechać bo muszę iść do pracy. - powiedziała kobieta.
- Spokojnie mamo. Poproszę Caitlin, bo ma zaraz do mnie wpaść. - odezwałam się uśmiechając do rodzicielki.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia wieczorem. Miłego dnia, a jak coś będziesz wiedziała to daj mi znać. - powiedziała, pocałowała mnie w policzek i wróciła do domu. Po chwili pojawiła się Caitlin. Podeszła do mnie i przytuliła mnie na przywitanie. Następnie usiadła na przeciwko mnie, na sąsiednim leżaku. Zaczęłyśmy rozmawiać, nie poruszając na razie tematu ciąży. Jednak musiał nadejść ten moment. Po wzroku przyjaciółki już wiedziałam, że chce o to zapytać, ale nie wie jak.
- Pojedziesz ze mną do ginekologa? Mama mnie umówiła na wizytę dzisiaj o 13:00. - odezwałam się po kilku minutowej ciszy.
- Pewnie, że tak. Nie zostawię Cię samej. - powiedziała i mnie przytuliła.


Dojechaliśmy pod przychodnię jakoś 12:50. Wysiadłyśmy z samochodu mojej przyjaciółki i ruszyłyśmy do środka. Ledwo stanęłyśmy pod drzwiami od gabinetu lekarki gdy usłyszałam jak woła moje nazwisko. Uśmiechnęłam się nie pewnie do przyjaciółki, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Przywitałam się z kobietą, zamykając drzwi i podchodząc do biurka, za którym siedziała kobieta, w średnim wieku. Ubrana w fartuch, nad piersią widniała plakietka z jej nazwiskiem. Jej włosy spięte były w koka, a na twarzy widniał promienny uśmiech.
- Megan, co cię do mnie sprowadza? Mama dzwoniła i mówiła, że to ważna sprawa. Więc? Co się dzieje? - zapytała, patrząc na mnie.
- Bo chodzi o to, że mam podejrzenia odnośnie ciąży. Czy mogłaby mnie pani zbadać i potwierdzić lub zaprzeczyć moje przypuszczenia? - odpowiedziałam. Kobieta się uśmiechnęła i zaprosiła mnie do drugiego pomieszczenia, gdzie pani doktor przeprowadziła mi odpowiednie badania. Potem wróciłyśmy do gabinetu i usiadłyśmy na naszych miejscach. Spojrzałam na nią nie pewnie, czekając na to co powie.
- Kochanie, jesteś w ciąży. To piąty tydzień. - powiedziała, patrząc na mnie.
- To pewne? - dopytałam.
- Tak, badania nie kłamią.  Przyjdź do mnie za miesiąc na wizytę kontrolną, dobrze? - zapytała.
- Dobrze. Dziękuje i do zobaczenia. - powiedziałam. Wstałam i wyszłam z gabinetu. Podeszłam do przyjaciółki i się rozpłakałam. Ona od razu mnie przytuliła. Nie odzywała się, tylko czekała aż się odezwę. Uspokoiłam się kilka minut później i spojrzałam na nią.
- Jestem w ciąży. To 5 tydzień i to na pewno jest dziecko Calum'a. Z nikim innym nie spałam. - powiedziałam załamana. Wyszłyśmy z przychodni i wsiadłyśmy do samochodu przyjaciółki. 
- Musisz mu powiedzieć. - stwierdziła dziewczyna, po chwili ciszy, która panowała w samochodzie.
- Nie mogę. Jak ty to sobie wyobrażasz? Że co?  Pójdę do niego i poinformuje, że zostanie tatusiem? Caitlin. My postanowiliśmy o tym zapomnieć, zaczęliśmy na nowo naszą znajomość, a teraz byśmy musieli do tego wracać. On się nie może tego dowiedzieć, rozumiesz? Nie powiesz mu. Ja sobie poradzę. - powiedziałam i wysiadłam z samochodu, bo akurat stanęłyśmy pod moim domem.
- Ale on ma prawo wiedzieć. Po za tym może się domyśleć jak z czasem twój brzuch urośnie. - usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się do przyjaciółki.
- Nie domyśli się. Mam zamiar wyjechać. Pojadę do mojej babci, do Melbourne. - stwierdziłam. - Dzięki, że pojechałaś ze mną. Możesz już wracać do domu. Ja sobie poradzę. - dodałam i się odwróciłam aby wejść do domu.
- Megan. Nie odtrącaj mnie, chcę Ci pomóc. - powiedziała dziewczyna.
- Zostaw mnie. Muszę to wszystko przemyśleć. Odezwę się. - powiedziałam i weszłam do domu.


**************************************


Uparta. Nie raz z nią się nie da wytrzymać, ale to Megan. Jest bardzo specyficzną i bardzo upartą osobą. Chcę jej pomóc, w końcu jest moją przyjaciółką. Po za tym uważam, że powinna powiedzieć Calumowi, że zostanie ojcem. Nie może tak po prostu wyjechać. I co? Odetnie się od nas? Do końca życia będzie ukrywać przed chłopakiem fakt, że ma dziecko? Że jest ojcem? Nie podoba mi się to, ale nie mogę nic z tym zrobić. Nie powiem Calowi, że Megan spodziewa się jego dziecka bo mnie o to poprosiła. Mam nadzieję, że uda mi się ją jakoś przekonać i sama mu to powie. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Oby nie zrobiła nic głupiego. Te rozmyślania zajęły mi całą drogę powrotną do domu. Wysiadłam z samochodu i pokierowałam się do domu. Weszłam do środka, kierując się prosto do mojego pokoju. Weszłam do swojego pokoju, a gdy zamykałam drzwi ktoś na mnie naskoczył tak, że wylądowałam na ziemi razem z tym kimś na sobie.
- Cześć Caitlin. - usłyszałam radosny głos Niall.
- Niall! Złaź. - powiedziałam ledwo, a za mną usłyszałam śmiechy. Spojrzałam w bok i ujrzałam mojego chłopaka, Julkę, Harry'ego i Asha. - Do cholery, złaź ze mnie! Jesteś za ciężki. - powiedziałam zdenerwowana.
- Ooo, księżniczka się denerwuje. - odezwał się Niall. Ucałował mój policzek i wstał ze mnie, następnie pomagając mi w podniesieniu się z podłogi.
- Blondas, pilnuj się. Ja tylko tak ją mogę nazywać. - powiedział poważnie Luke do Horana. Następnie przytulił mnie i pocałował na przywitanie. Uśmiechnęłam się do niego, a potem spojrzałam na resztę przyjaciół.
- A gdzie macie pozostałą dwójkę idiotów? - zapytała, zauważając, że brakuje Michaela i Caluma.
- Jeden z tych idiotów stoi za Tobą i się zaraz obrazi. - usłyszałam głos Mikey'ego. Zaśmiałam się cicho, a następnie przytuliłam chłopaka na przywitanie.
- A drugi idiota został w domu. Jakoś ostatnio chodzi taki zamknięty w sobie. - powiedział Ashton. 
- Czemu? - zapytałam podchodząc do mojego chłopaka, który siedział na moim fotelu. Usiadłam mu na kolanach, a on objął mnie w talii.
- Odzywa się jak już musi, a tak to wygląda jakby przez cały czas się nad czymś zastanawiał. - powiedział Michael, wzruszając ramionami. Zmieniliśmy temat i zaczęliśmy rozmawiać o naszych planach na końcówkę wakacji. Nie mogłam uwierzyć, że pomału koniec. Zbliżamy się do nowego roku szkolnego i... Czeka mnie matura. Mam stracha, ale nie ważne. Nie trzeba się jeszcze tym przejmować. Chłopcy chcieli mnie i Julkę namówić na wyjazd, nad jezioro, pod namioty. Nie byłyśmy zbyt chętne na ten pomysł. Wtedy odezwał się Ashton.
- Albo wiecie co? Pojedziemy nad jezioro, ale będziemy nocować w domkach. Co wy na to? - zaproponował ciemny blondyn. 
- Oczywiście, że jesteśmy za. - stwierdził radośnie Niall.
- My też. - powiedziałam, patrząc na Julkę. Dziewczyna się zgodziła.
- Trzeba jeszcze tylko zwerbować Megan i Caluma. - powiedział Mikey.
- Wątpię, że Megan pojedzie. - powiedziałam do siebie, ale wszyscy i tak to usłyszeli.
- Czemu? Coś jej jest? - zapytała zmartwiona Julia.
- Nie, nie jest tylko... Ona sama jak zechce to wam powie. - powiedziałam i wstałam z kolan mojego chłopaka. - Chce ktoś coś do picia? - spytałam, ale zaprzeczyli kiwnięciami głowy. - Dobra, ja zaraz wracam. - powiedziałam i wyszła z pokoju. Zeszłam do kuchni żeby napić się wody, ale też chwilkę pobyć samą. Jak ja miałam ukrywać przed całą naszą paczką ciążę Megan? Przecież jeśli ona wyjedzie i nic im nie powie, to mnie pierwszą będą wypytywać i co wtedy? Znienawidzą mnie za to, że im nie powiedziałam. Zwłaszcza Cal. Chodzi ostatnio przygaszony. Ja mam wrażenie, że on po prostu coś czuje do brunetki, ale boi się jej to powiedzieć i tyle. Z resztą ona sama nie traktuje go tylko jak zwykłego przyjaciela. Niby chciała zapomnieć o tej nocy, niby zaczęli znajomość od nowa, a ja wiem, że ona chciałaby czegoś więcej. Już zbyt dobrze ją znam i wiem, że to co jest pomiędzy nią, a mulatem to nie zwyczajne młodzieńcze zauroczenie tylko coś więcej. Muszę im jakoś pomóc się zejść. Muszą stać się parą bo tylko nie potrzebnie się męczą gdy są osobno.


____________________________________
Co sądzicie o tym rozdziale? Ja osobiście jestem z niego zadowolona, a wy? 

Liczę na wasze komentarze. 

Możecie uwierzyć, że to ostatni rozdział w tym roku? Masakra, jak ten czas szybko leci. Opowiadanie rozpoczęła publikować we wrześniu, to już 4 miesiące. 

Z okazji Nowego Roku życzę wam wszystkiego najlepszego. Dużo zdrowia, szczęścia w Nowym Roku. Spełnienia wszelkich marzeń. Aby przyszły rok był lepszy od tego, który dobiega końca. No i szalonego Sylwestra ;*

Kolejny rozdział pojawi się w sobotę więc do usłyszenia, miśki. Buziaki ;**

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 21 ♥

Otworzyłam powoli oczy, nie będąc pewna co się stało. Nagle zobaczyłam nad sobą twarz mojego chłopaka i Megan. Obserwowali mnie.
- Caitlin, na reszcie. Wystraszyłaś nas. Jak się czujesz? - zapytała przyjaciółka.
- Co się stało? - zapytałam, łapiąc się za głowę. Czułam ból głowy. 
- Zemdlałaś jak staliśmy przed Twoim domem. Pamiętasz co się stało? - zapytał tym razem mój chłopak i wtedy sobie przypomniałam. Powiedziałam mu wszystko, a on mnie nie zostawił jak mój były tylko jeszcze chciał się zemścić za mnie, na swoim ojcu.
- Pamiętam. Gdzie teraz jestem? - zapytałam próbując się rozejrzeć po pomieszczeniu, ale głowa mnie strasznie bolała kiedy zaczęłam nią ruszać.
- U siebie w domu, w salonie. Potrzebujesz czegoś? - zapytał Luke. Gdy tylko zapytał, poczułam pragnienie napicia się czegoś. Strasznie suszyło mnie w gardle.
- Dajcie mi coś do picia. - powiedziała powoli się podnosząc. Megan poszła do kuchni, a Luke pomógł mi się podnieść do pozycji siedzącej. Usiadł obok mnie i objął w talii. Oparłam głowę o jego ramię. Czułam się zmęczona. Po chwili do pokoju wróciła moja przyjaciółka ze szklanką wody, która mi podała. Podniosłam głowę i upiłam połowę szklanki. Odstawiłam naczynie na stolik i ponownie oparłam głowę o ramię mojego chłopaka.
- Musisz się położyć i odpocząć. Choć, pomogę Ci. - powiedział Luke, podnosząc się. Podniosłam się, ale po chwili poczułam osłabienie. Chłopak wziął mnie na ręce abym znowu się nie przewróciła.
- My już pójdziemy, do zobaczenia. - odezwał się Ashton. Pożegnaliśmy się i poszli, a Luke zaniósł mnie do mojego pokoju i położył na łóżku.
- Zostaniesz ze mną? - zapytałam przygaszona, chwytając jego rękę. Uśmiechnął się i położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego, byłam jeszcze trochę roztrzęsiona.
- Zostanę. Spokojnie śpij, a jak się obudzisz to nadal tutaj będę. - powiedział i ucałował mnie w czoło. Przymknęłam oczy i momentalnie zasnęłam. 


**************************************


Caitlin się we mnie wtuliła, a po chwili usłyszałem jej miarowy oddech co świadczyło o tym, że zasnęła. Leżałem nadal, obserwując ją. Nie mogłem uwierzyć w to czego kilka minut temu się dowiedziałem. Mój ojciec zgwałcił moją dziewczynę... Przecież to jest chore. Dlaczego to wszystko dzieje się akurat w moim życiu? W moim i jej? Czemu nie możemy być normalnymi nastolatkami ze zwykłymi problemami typu: w co się ubrać, gdzie wyjść w weekend lub co zjeść na obiad? Jak widać, nigdy nie jest tak jakbyśmy tego chcieli. 


****************************************


Przebudziłam się i rozejrzałam po pokoju. Po chwili dotarło do mnie co działo się przez ostatnie kilka godzin. Przetarłam ręką, zaspane oczy. Po chwili usłyszałam głos dochodzący z mojej łazienki. Podniosłam się z łóżka, podchodząc cicho do drzwi od łazienki
- No a co mam zrobić? Ugh, jak usłyszałem, że to on ją zgwałcił... nawet nie wiesz co się we mnie teraz dzieje, stary. - usłyszałam wściekły głos Luke'a. Rozmawiał z kimś przez telefon, to było pewne. Moja ciekawość była silniejsza i nadal słuchałam co mówi.
- Zabije, zabije go... Od trzech lat był tyranem, hamem i nie wiadomo jeszcze kim. Próbował zastraszyć i matkę i mnie. Pewnie miało mu to pomóc, że w razie czego jakby o niego pytali to zmusił by nas abyśmy dla niego skłamali... Ale teraz, już się wydało... Sukinsyn... Nienawidzę go? To mało powiedziane... Mam ochotę go zabić... - powiedział Luke, podnosząc głos. Po chwili jednak się opanował i słuchał to co mówi mu, jego rozmówca.
- Wiem, stary. Dobra, ja kończę. Może Caitlin się już obudziła. - powiedział rozłączając się. Popchnęłam delikatnie uchylone drzwi i weszłam do środka. Spojrzałam na blondyna, który akurat spojrzał w moim kierunku.
- Hej, księżniczko. - uśmiechnął się delikatnie, przyciągając mnie do siebie. Wtuliłam się w niego, bez zbędnych słów. Nic więcej do szczęścia mi nie było potrzebne.
- Kocham Cię. - powiedziałam, odchylając się od niego, patrząc mu w oczy. 
- Ja Ciebie też, skarbie. - odpowiedział i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Objęłam go za szyję, wplatając palce w jego blond czuprynę. Natomiast on objął mnie w talii.


- I jak sytuacja z Lukiem? - zapytała Megan, gdy siedziałyśmy w naszej ulubionej kawiarni i zajadałyśmy szarlotkę, popijając ją cappuccino.
- Sama nie wiem. Rozmawiałam z nim na ten temat jeszcze raz, na spokojnie. Obiecał mi, że nic głupiego nie zrobi, ale i tak się boje. Boje się, że zrobi coś głupiego jak tylko zobaczy swojego ojca. - powiedziała załamana. Nie chciałam aby Luke popełnił jakieś głupstwo, albo co gorsza, dopuścił się jakiegoś przestępstwa z powodu złości na swojego ojca. 
- To jeszcze nie rozmawiał z nim? - zapytała niepewnie.
- Podobno jest na jakimś długim wyjeździe służbowym. Ma wrócić za jakieś dwa tygodnie. - odpowiedziałam.
- Rozumiem. - powiedziała Megan. W tym czasie usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który oznaczał, że ktoś dzwoni. Przeprosiłam Megan i odebrałam przy niej.
- Tak, słucham?
- Caitlin, gdzie jesteś? - zapytał przestraszony Ashton.
- Z Megan w kawiarni, niedaleko centrum. A czemu?
- Przyjdźcie szybko do domu Luke.
- Czemu? Co się stało?
- Mieliśmy próbę, ale Luke dostał wiadomość od mamy, że ojciec wrócił do domu. No i właśnie tam pobiegł, my już jedziemy, ale musisz też się pojawić. Jako jedyna chyba wpłyniesz na niego, żeby nie zrobił nic głupiego.
- Dobrze, zaraz tam będziemy. Na razie. - powiedziałam szybko i się podniosła ze swojego miejsca. Megan spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Zaczęłam jej wszystko wyjaśniać, zbierając swoje rzeczy. Ona również wzięła swoje, zapłaciłyśmy i wybiegłyśmy z kawiarni. Ruszyłyśmy prosto do domu mojego chłopaka. Był on niedaleko wiec znalazłyśmy się tam jakieś 5 minut później. Gdy do niego dobiegałyśmy, zauważyłam jak Luke wbiega do środka, a chłopcy podjeżdżają pod dom. Bez jakiegokolwiek zastanowienia wbiegłam do domu. Usłyszałam krzyki i płacz matki Luke'a dochodzące z salonu. Weszłam do niego i się przeraziłam. 
- Jakim prawem ją skrzywdziłeś?! - krzyknął Luke, uderzając swojego ojca w twarz. Ten zatoczył się do tyłu, opierając o ścianę. Blondyn podszedł do niego i chwycił za koszule, przyciskając do ściany.
- Luke, nie rób tego. - powiedziałam gdy chłopak ponownie się zamachnął. Zastygł na chwilę w miejscu. Jego matka stała z boku patrząc na całą sytuację. Jego ojciec był przerażony, a chłopak najzwyczajniej w świecie był w transie gdyż uderzył po chwili swojego ojca ponownie aż krzyknęłam. Mężczyzna upadł na podłogę. Do salonu wbiegli nasi przyjaciele.
-  Luke... błagam. - odezwał się jego ojciec.
- Błagasz? Haha, dobre... - zakpił chłopak. - Jak ona Cię błagała to miałeś to gdzieś. Zgwałciłeś ją bez przymrużenia oka. - dodał i kopnął mężczyznę w brzuch, a ten się zwinął w kłębek.
- Ja n-nie chciałem...  Byłem pijany. - wydusił z siebie.
- Pijany? To cie nie tłumaczy. Najpierw zgwałciłeś niewinną dziewczynę, a potem zacząłeś zachowywać się jak tyran...  I pomyśleć, że byłeś dla mnie kiedyś wzorem. - wysyczał przez zęby, wściekły chłopak. Ponownie kopnął ojca w brzuch tak, że ten jęknął. - Jesteś zwykłym skurwielem! - cios ręki w twarz. - Tyranem. - kolejne uderzenie. - Gwałcicielem. - kolejny.
- Luke, proszę... - zapłakałam, podchodząc do niego. Gdy ponownie się zamachnął aby zadać cios, chwyciłam jego rękę. Zobaczyłam jak jego mięśnie się napinają. Wszyscy zamarli, razem ze mną. Chłopak odwrócił powoli twarz w moją stronę. Spojrzałam w jego oczy, które nie przypominały w tamtym momencie jego oczu. Były czarne, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Gotowe nawet zabić. - Luke.. uspokój się. Nie chcę abyś trafił do więzienia. Nie wytrzymam bez ciebie, słyszysz? Nie jesteś złym człowiekiem. - zaczęłam spokojnie mówić, gładząc jego dłoń, która była zaciśnięta w pięść. W dodatku tak mocno, że wszystkie jego kostki aż pobielały. - Nie możesz sam wymierzać sprawiedliwość. To nic nie da... Luke. - dodałam i pocałowałam jego dłoń. Zauważyłam jak się powoli uspokaja. Kolor jego oczu wracał do swojego pierwotnego, ciało się rozluźniało, a dłonie odpuściły. Spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach, a potem mnie do siebie przytulił. Odetchnęłam z ulgą, tak samo jak reszta naszych przyjaciół. Przymknęłam oczy, wtulając się w niego.
- Kocham Cię. - wyszeptałam, a on mnie ucałował w skroń.
- Ja Ciebie też. - odpowiedział i odsunął się delikatnie, żeby na mnie spojrzeć. Podnieśliśmy się z podłogi, przy której kucaliśmy. Spojrzałam na jego ojca, który nie krył wielkiego szoku, przemieszanego z bólem. Należało mu się. Odwróciłam głowę, patrząc na naszych przyjaciół. Ashton puścił do mnie oczko, uśmiechając się co odwzajemniłam. Wiedziałam, że tak chce mi podziękować za uratowanie Luke'a od popełnienia przez niego większej głupoty niż zdążył zrobić.
- Policja już jedzie. - odezwał się Calum. Spojrzałam zdziwiona na mulata.
- Policja? - usłyszałam drżący głos pana Hemmingsa.
- No a coś ty myślał? Że zgwałcisz dziewczynę, będziesz naszym tyranem i nie poniesiesz za to kary. Dosyć tego. Jutro idę dodatkowo do prawnika i wznoszę sprawę o rozwód. - odezwała się pani Liz. Spojrzałam na nią, a potem na Luke'a. Był w totalnym szoku. Chyba nie spodziewał się tego po swojej mamie.
- Mamo? - zapytał zdziwiony.
- To my może wyjdziemy na razie do ogrodu. - odezwała się Megan, a ja chciałam iść z nimi.
- Ty skarbie, zostajesz. - powiedział Luke, przytulając mnie do siebie. Pokiwałam jedynie głową. Nasi przyjaciele wyszli do ogrodu, a ja spojrzałam ponownie na panią Hemmings.
- Wiecie co, mam tego dość. Nie mogę pozwalać sobie na takie traktowanie i przepraszam was. Ciebie Luke za to, że nie zrobiłam tego wcześniej... - powiedziała podchodząc do nas bliżej. Spojrzała na swojego syna, a po chwili przeniosła wzrok na mnie. - A ciebie Caitlin, za to co... za to co zrobił Ci mój mąż. Ja na prawdę nie miałam pojęcia, dowiedziałam się niedawno, że kogoś zgwałcił, ale jak Luke powiedział mi ostatnio, że to ty... Ja przepraszam. - rozpłakała się. Uwolniłam się z objęć mojego chłopaka. Podeszłam do kobiety i ją przytuliłam.
- To nie pani wina, nic się nie stało. Jest w porządku, na prawdę. - powiedziałam mocno ją przytulając. Było mi jej szkoda. Zbyt wiele przeszła. Tak okropnie była traktowana przez swojego męża i jeszcze się obwinia. Przecież to nie jej wina. W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Luke poszedł otworzyć drzwi, a ja z panią Hemmings czekałyśmy kiedy wróci. Po chwili pojawił się w salonie z parą policjantów. Zaczęło się przesłuchanie. Najpierw zabrali pana Hemmingsa. Potem wszystko im wyjaśniliśmy od początku. Mój gwałt, potem Luke z mamą powiedzieli jak od tamtej pory się zachowywał i, że chcą założyć mu sprawę o znęcanie się, a ja po ich namowie złożyłam sprawę o gwałt. Luke na szczęście nie będzie odpowiadał za pobicie gdyż policjanci uznali, ze to było pod wpływem emocji, a przede wszystkim w mojej obronie. Ucieszyłam się. Policjanci pojechali z mężczyzną, a my w trójkę się przytuliliśmy.
- Od dzisiaj zaczynamy powoli, nowe życie.  Obiecuje Luke. - odezwała się kobieta patrząc na swojego syna. Blondyna mocno ją do siebie przytulił i obiecał, że będzie jej pomagał i ją wspierał. - No, a teraz zmykajcie do swoich znajomych. Ja po tym wszystkim pójdę się położyć. - powiedziała kobieta i poszła do swojej sypialni. Przytuliłam się do Luke'a i wyszliśmy do ogrodu gdzie czekała nasza paczka. Chcieli wiedzieć co załatwiliśmy. Opowiedzieliśmy im wszystko co ustalone zostało z policją.
- No to co? Trzeba to jakoś uczcić. Impreza? - zaproponował  Michael. Wszyscy się zaśmialiśmy, ale też zgodziliśmy na jego propozycje. Wykonałam jeszcze telefon do Julki, Harry'ego i Nialla. Podałam klub i o której się spotkamy przed nim. Pożegnałam się z chłopakami i razem z Megan udałyśmy się do jej domu. Tam postanowiłyśmy przygotować się na imprezę. Była jednak dopiero 15:00 więc najpierw zrobiłyśmy sobie spaghetti na obiad. Jej rodziców nie było, bo byli w pracy. Ona ma podobnie jak ja. Często siedzi sama więc wie co ja przechodzę i dlatego często się widujemy. Częściej niż z Julką, zwłaszcza, że teraz jeszcze jest z Harrym. To już w ogóle rzadko. Są tak słodką parą, ale nie raz mogli by sobie odpuścić. Praktycznie wszędzie chodzą razem. Po obiedzie, razem z Megan usiadłyśmy w salonie, włączając telewizor. Akurat leciał jakiś nawet ciekawy film więc postanowiłyśmy go obejrzeć. Skończył się coś przed 17 i wtedy postanowiłyśmy się szykować na imprezę. Dobrze nam zrobi, zwłaszcza mi. Planuje się rozerwać i chociaż na jedną noc zapomnieć o wszelkich troskach i problemach jakie mnie ostatnio dopadły. Zdążyłam też napisać sms-a rodzicom, że do domu wrócę dopiero jutro po południu. Poszłyśmy najpierw się umyć, razem z głową. Potem wróciłyśmy w szlafrokach do jej pokoju i zaczęło się wybieranie ciuchów. Przyjaciółka miała mi coś pożyczyć. Po półgodzinnym szperaniu, udało nam się coś wybrać. Megan ubrała obcisłą spódniczkę, przed kolano i do tego czerwony top, a do tego czarne szpilki. Włosy rozpuszczone, delikatnie podkręcone, makijaż dość mocny i srebrne kolczyki, w kształcie serc. Ja natomiast ubrałam białą, obcisłą sukienkę przed kolano, z 3/4 rękawem, plecy wycięte. Do tego czerwone szpilki i kopertwórka też. Włosy zakręciłam trochę mocniej niż Megan. Usta pomalowałam czerwoną szminką, a oczy pokreśliłam jedynie eyelinerem i delikatnie musnęłam rzęsy tuszem. Kolczyki w uszach, czerwone, małe groszki. Efekt końcowy spryskałam ulubionymi perfumami tak jak Megan siebie i byłyśmy gotowe.  Spojrzałyśmy ostatni raz na siebie, do lustra, które znajdowało się w drzwiach szafy brunetki.
- Wyglądamy nieźle. Chłopcy padną na nasz widok. A Luke na Twój to już w ogóle, będzie się bał Cię zostawić na chwilę samą. - odezwała się Megan.
- Przestań. - uderzyłam ją w ramię i się zaśmiałyśmy.
- No co? Jesteś ekstra laską, a teraz to już w ogóle wyglądasz bosko. Jak on z Tobą wytrzymuje bez TEGO  to nie wiem. Musi być wytrwały. - powiedziała gdy wyszłyśmy z pokoju i kierowałyśmy się do schodów.
- Megan.. - jęknęłam.
-  Mówię jak jest.. chyba, że ja o czymś nie wiem? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Oczywiście... spałam z nim już milion razy. - rzuciłam ironicznie. - Przecież wiesz, że po tym wszystkim tego się boję. To nic, że ponownie ufam i zmniejsza się mój lęk na dotyk przeciwnej płci. Tego się boje.. Dlatego tez boje się, że przez to Luke mnie niedługo zostawi. - powiedziałam smutna gdy stanęłyśmy przed drzwiami frontowymi jej domu.
- Przestań. Na pewno Cię nie zostawi. To, że nie robiliście jeszcze TEGO nie znaczy, że ma z tobą zerwać. Jesteście tak w sobie zakochani, że nikt nie wierzy w wasze rozstanie. Po za tym seks nie jest najważniejszy. A gdy Luke zna już całą prawdę to tym bardziej będzie cierpliwie czekał na ten wspaniały moment. Zobaczysz... A gdy będziesz gotowa... Nigdy nie zapomnisz tego, gwarantuje Ci. Zwłaszcza, że masz tak wspaniałego i troskliwego chłopaka. - powiedziała i mnie przytuliła. - A teraz koniec smutków, jedziemy się zabawić. - dodała i z uśmiechami na twarzy wyszliśmy z jej domu. 


__________________________________________
Dziś troszkę krótko, ale to co mam w planach aby działo się dalej chcę zawrzeć już w kolejnym rozdziale, dlatego tak jest, że ten jest krótki. Mimo to myślę, że nie jest on taki zły.

Czekam na wasze komentarze miśki ;) Dziękuje jednocześnie za te, które napisaliście do tej pory ;*

A jak Święta? Dostaliście wymarzone prezenty pod choinką? Ja jestem szczęśliwa bo dostałam od rodziców płytę One Direction - Four i to wersję deluxe :D Jestem im wdzięczna. No i na marginesie ten rozdział, zwłaszcza jego druga część powstawała przy słuchaniu tej płyty :)

Kolejny rozdział powinien pojawić się we wtorek lub środę więc do usłyszenia wkrótce ;)

wtorek, 23 grudnia 2014

ŻYCZENIA ♥

                          Kochani! Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, chciałabym wam życzyć tego co najlepsze. Dużo zdrowia, pomyślności, szczęścia, dużo miłości. Znalezienia wymarzonych prezentów pod choinką. Spędzenia tych Świąt w miłej atmosferze, w gronie rodzinnym.

                                Aby każde wasze, nawet najskrytsze marzenie się spełniło. By każdy z was mógł spotkać swojego idola czy też idoli. Mógł realizować siebie w taki sposób jaki sam chce. Byście nigdy nie wątpili w siebie i własne możliwości. Kochali siebie nawzajem, pomagali słabszym i sami otrzymywali pomoc w trudnych chwilach. 

                                By każdy kolejny dzień był lepszy, od poprzedniego. Udanego Sylwestra, szaleństwa do rana. I aby zbliżający się Nowy Rok był lepszy od tego, który się kończy. Żebyście otrzymali więcej radości w nim, mieli mniej smutków. Aby każde wasze działanie kończyło się sukcesem. Byście mieli przy sobie osoby, z którymi nigdy się nie nudzicie i na, które zawsze możecie liczyć.

Wszystkiego dobrego,
Klaudia ;*


sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 20 ♥

PROŚBA! Niech każdy kto czyta ten rozdział, skomentuje. Chcę zobaczyć ile was jest ;)

###############################
Obudziły mnie promienie słońca, przedostające się przez okno do mojego pokoju. Otworzyłem oczy i wtedy ujrzałem moją księżniczkę, która spała oparta o mój tors. Uśmiechnąłem się na jej widok. Wyglądała prześlicznie kiedy spała. Wydawała się wtedy taka niewinna, delikatna i bez wszelkich zmartwień i problemów. Zacząłem bawić się jej włosami. Nagle zauważyłem jak dziewczyna zaczyna się poruszać i wiedziałem, że się przebudza. Uśmiechnąłem się kiedy ziewnęła i przetarła oczy. Następnie jej wzrok pokierował się na mnie. 
- Dzień dobry, skarbie. - powiedziałem, całując ją na przywitanie. Uśmiechnęła się na ten gest, co spowodowało, że również się uśmiechnąłem.
- Hej. - wyszeptała i oparła swoją brodę na mojej piersi, aby spojrzeć mi w oczy.
- Jak się spało? - zapytałem.
- Bardzo dobrze, a Tobie?
- Wyśmienicie. - uśmiechnąłem się i ponownie ją ucałowałem. Zapanowała cisza, która nam w ogóle nie przeszkadzała. Dziewczyna miała opartą swoją głowę o mój tors, a jej ręka leżała na moim brzuchu. Ja natomiast bawiłem się jej włosami. 


- Dzień dobry, mamo. - powiedziałem wchodząc z Caitlin o kuchni, gdzie znajdowała się moja mama.
- Dzień dobry. - przywitała się Caitlin.
- Dzień dobry, kochani. Zjecie naleśniki? Właśnie je zrobiłam. - odpowiedziała moja mama, stawiając talerz pełen naleśników na stole. 
- Pewnie. - powiedziałem i razem ze swoją dziewczyną usiadłem przy stole. Wraz z moją mamą zjedliśmy posiłek w ciszy. Po zjedzeniu śniadania, Caitlin postanowiła pojechać do swojego domu aby się przebrać.  Obiecała, że zajmie jej to nie całą godzinkę i wróci. Pocałowałem ją w usta i już jej nie było. Uśmiechnąłem się sam do siebie, na to jakie mam szczęście będąc z tak wspaniałą dziewczyną jak ona. Udałem się do swojego pokoju, z zamiarem poczekania na dziewczynę, właśnie u siebie.


********************************************


Będąc w swoim pokoju, od razu wzięłam czyste ciuchy i weszłam do łazienki, aby wziąć prysznic i ubrać się w czyste ciuchy. Wykonałam poranne czynności w jakieś półgodziny. Chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Ubrałam swoje conversy i wyszłam z domu, ponownie wsiadając do samochodu. Odjechałam z pod domu, w kierunku domu mojego chłopaka.


Bez pukania, weszłam do środka. Napotkałam mamę blondyna, która akurat wyszła z kuchni. Uśmiechnęła się do mnie ciepło, co odwzajemniłam.
- Luke jest w ogrodzie. - powiedziała uprzedzając moje pytanie, które chciałam zadać. Podziękowałam i poszłam gdzie znajdował się Luke. Stał i patrzył się przed siebie. Odłożyłam torebkę na jedno z krzeseł stojących przy ogrodowym stole, a następnie podeszłam i przytuliłam się do jego pleców. Chłopak momentalnie zareagował. Odwrócił się do mnie przodem, obejmując w talii.  Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Nie spytałam Cię wcześniej. Jak się czujesz? - zapytałam, kiedy usiedliśmy na leżaku, który się znajdował niedaleko basenu. 
- Dobrze, a to wszystko dla tego, że jesteś przy mnie. - powiedział, spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się na jego słowa.


- Co się tam dzieje? - zapytał Luke, słysząc jakieś odgłosy dochodzące z jego domu. Nagle do ogrodu z domu wszedł jakiś mężczyzna. Luke momentalnie się podniósł, a gdy ja wstałam, osłonił mnie swoim ciałem. Nie wiedziałam co się dzieje i nagle stało się...
- Luke... Co ty do cholery odstawiasz? Ukrywasz się przede mną gówniarzu. - nie mogłam w to uwierzyć. TEN głos. Po moim ciele przeszedł dreszcz strachu. Wychyliłam się zza pleców chłopaka. - No proszę, to twoja dziewczyna? - odezwał się mężczyzna, patrząc na mnie. Zrobił krok do przodu, a Luke od razu stanął ponownie przede mną.
- Nawet się nie próbuj podchodzić... - mówił ostro Luke. Ja nie kontaktowałam, wszystko do mnie powracało...


+++3 lata wcześniej+++
- Uwielbiam takie młode jak ty, skarbie. Było wspaniale. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. - powiedział, gdy zapinał ostatnie guziki swojej koszuli. Uśmiechnął się ostatni raz i odszedł. Skuliłam się w kłębek, obejmując rękami, nogi. Po moich policzkach spływały łzy, których nie mogłam pohamować. Trzęsłam się cała ze strachu, przerażenia, a także zimna, które spowodowane było tym, że nie miałam nic na sobie. Moje ciuchy były porozrywane, leżąc obok mojego ciała. Byłam obolała, nie miałam siły na nic. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. W tamtym momencie chciałam zapaść się pod ziemie. Czułam się brudna, obrzydzenie do mojego ciała narastało z każdą sekundą. Chciałam umrzeć. Nic bardziej nie pragnęłam w tamtym momencie jak śmierci. 


- Luke. - wyszeptałam do chłopaka, on jednak nie reagował. Do moich oczu napływały łzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Ja... ja nie mogłam tam dłużej zostać. Wyszłam zza pleców chłopaka i pokierowałam się w stronę domu. Chwyciłam swoją torebkę.
- Caitlin. - usłyszałam krzyk za sobą. Nie zwracałam na to uwagi. Wybiegłam szybko z domu, ocierając łzy. Wsiadłam do samochodu i odjechałam, nim Luke zdążył do mnie dobiec. Ruszyłam w kierunku do swojego domu, co chwile ocierając załzawione oczy. Nie mogłam dopuścić tego czego właśnie się dowiedziałam. Dojechałam dość szybko w domu. Zaparkowałam pod domem, chwyciłam torebkę i go zamknęłam. Wbiegłam do domu nie zwracając uwagi na nic, chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, na łóżku. Gdy tylko znalazłam się w swoim królestwie, rzuciłam torebkę na krzesło, a sama rzuciłam się na łóżko, całkowicie dając upust swoim emocjom. Chwyciłam pluszaka, którego dostałam od Luke'a i przytuliłam go do siebie. Patrzyłam na okno, nie mogąc zrozumieć dlaczego właśnie mnie tak ukarał los. Za co? Nie mogłam się uspokoić. A już było blisko momentu, w którym chciałam powiedzieć Hemmo o tym gwałcie, a teraz?  Ja.. ja nie dam rady. Bo dosyć, że to trudny temat to jeszcze... okazuje się, że zgwałcił mnie j-jego... jego własny ojciec. Rozumiecie? Zgwałcił mnie ojciec mojego chłopaka. Co za chory świat.. Dlaczego mnie to spotyka, nie wierze w to.
- Caitlin? Kochanie? - usłyszałam delikatny głos mojej matki. Spojrzałam w stronę drzwi i zauważyłam jak wychyla swoją głowę przez uchylone drzwi. Kiedy zobaczyła, że płaczę, jej twarz posmutniała całkowicie. Weszła do środka, zamykając drzwi i podeszła do mnie, siadając na łóżku. Leżałam nadal, obserwując ją.
- Skarbie, co się dzieje? - zapytała, przeczesując moje włosy. Nie mogłam nic powiedzieć. - Chodzi o Luke'a? Pokłóciliście się? - zapytała po chwili, a ja się bardziej rozpłakałam. Podniosłam się, a ona mnie przytuliła mocno do siebie. Szlochałam i nie mogłam się uspokoić. Moja mam nic nie mówiła, tylko nadal mnie przytulała głaskając mnie po plecach.


******************************************


Dziewczyna po jakieś godziny lub dwóch się uspokoiła i usnęła zmęczona płaczem. Jej matka nie miała pojęcia co się stało, ale nie chciała zmuszać swojej córki do mówienia. Znała ją i wiedziała, że i tak niczego się nie dowie. Najpierw nastolatka musiała się uspokoić i sama wszystko przemyśleć.


W tym czasie, Luke nie miał pojęcia co się stało. Nawet zrezygnował z kłótni z ojcem. Sam mężczyzna nie wiedział co się stało więc wyszedł z domu, tak szybko jak się w nim pojawił. Za to blondyn odchodził od zmysłów. Próbował dodzwonić się do dziewczyny, ale nie odbierała, a potem wyłączyła telefon. Nie wiedział co się stało. Odchodził od zmysłów. Chciał nawet do niej pojechać, ale jego matka nie chciała aby jechał w takim stanie. Nie była pewna czy Luke na pewno czuje się w pełni zdrowy. Dzień wcześniej mówił, że jeszcze odczuwa bóle w żebrach. Bała się, że złapie go skurcz podczas jazdy i spowoduje wypadek, w którym mogłoby mu się coś stać, a tego nie chciała. 


Minął tydzień. Caitlin zamknęła się w sobie całkowicie. Nie wychodziła z pokoju i nikogo do siebie nie wpuszczała. Nawet przyjaciółek. Wychodziła tylko gdy już musiała coś zjeść albo gdy szła wchodziła do łazienki. A tak to leżała na łóżku i płakała lub spała. Nadal nie mogła przeżyć tego wszystkiego. W końcu znalazła wspaniałego chłopaka, a tutaj takie coś ją spotkało. Nie wiedział czym sobie na to zasłużyła, a raczej czym zawiniła.


****************************************


- Odchodzę od zmysłów.  Nie wiem co się z nią dzieje. Może wy z nią rozmawialiście? - zapytałem, siedząc z całą paczką w domu Niall'a i Harry'ego. Każdy z przyjaciół Caitlin martwił się o nią, na czele ze mną oczywiście. Nie wiedzieliśmy co się z nią dzieje. Wszyscy próbowaliśmy się dodzwonić, nawet oni byli u niej w domu, ale bez skutku. Nie chciała się z nikim widzieć.
- Uspokój się, na pewno niedługo się to wyjaśni. - powiedział spokojnie Niall.
- Wyjaśni? Czy ty się słyszysz? Nawet nie miałem szans żeby ją zatrzymać i spytać co się stało. Gdy tylko zobaczyła mojego ojca, wpadła jakby w trans. Wybiegła z ogrodu i wsiadła szybko do samochodu. Nie reagowała w ogóle na moje wołania. Widziałem tylko gdy jak wsiadła do samochodu, zaczęła płakać. Później widziałem już tylko jej oddalający się samochód. Mojej księżniczce się coś dzieje, a ja nie mogę być przy niej i jej w tym pomóc. Więc przestań mi mówić żebym się uspokoił i czekał aż się to wyjaśni. - powiedziałem wściekły, patrząc na niebieskookiego i usiadłem ponownie w fotelu, chowając twarz w dłoniach. Próbowałem się uspokoić i nie ześwirować co było bardzo prawdopodobne w ostatnich dniach. Wariowałem ze strachu o swoją dziewczynę, nie wiedząc co się dzieje. Nagle poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu, a po chwili ktoś usiadł na oparciu fotela, w którym się znajdowałem.
- Luke... My tak samo się martwimy o Caitlin jak ty i uwierz nam, ciężko nam z tym, że wszystkich nas ignoruje, ale nie możemy się dać zwariować bo to nic nie da. - powiedziała spokojnie Megan. Spojrzałem na przyjaciółkę mojej dziewczyny, która w swoich oczach kryła smutek i zmartwienie. Uśmiechnęła się delikatnie do mnie, co słabo odwzajemnił.
- Przepraszam... - powiedziałem słabo. Spojrzałem na swoich przyjaciół i powtórzyłem. - Przepraszam.  Ja się po prostu o nią martwię. Tak wiele bym dał aby być teraz przy niej, przytulić ją do siebie i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Tak wiele bym dał. - powiedziałem załamany.
- Może pójdziemy wszyscy razem do jej domu i jakoś skłonimy aby do nas wyszła. Całej naszej paczce nie powinna odmówić. - odezwał się Ashton. Spojrzałem na przyjaciela. Widziałem jak bardzo chciał dowiedzieć się co się stało i pomóc mi uzyskać możliwość porozmawiania z brunetką. Zgodziliśmy się i postanowiliśmy od razu udać się do domu Johnsonów. 


**************************************


Postanowiła w końcu zejść na dół i posiedzieć trochę z moimi rodzicami. Ubrana w leginsy i za dużą koszulkę, którą miałam od Luke'a. Stwierdził, że wyglądam w niej lepiej niż on. Na nią ubrałam rozpinaną bluzę. Włosy spięte w niedbałego kucyka i grube skarpety na nogach. Moje oczy były sine i podkrążone od płaczu oraz braku odpowiedniej ilości snu. Czułam się jak wrak człowieka i uważałam, że na to zasługuje. Naciągnęła rękawy bluzy na ręce aby rodzice nie zauważyli tego czego nie powinni. Nie chciałam ich bardziej martwić. Weszłam do salonu, przywitałam się z nimi lekkim uśmiechem i usiadła w fotelu, na przeciwko okna. Podkuliłam nogi, patrząc na moich rodziców.
- Jak się czujesz, skarbie? - zapytała niepewnie mama.
- Mogło być gorzej. - uśmiechnęłam się krzywo. Nie lubiłam okłamywać rodziców, ale co im miałam powiedzieć. Wolałam udawać, że jakoś sobie radzę niż zamartwiać ich własnymi problemami, jakby nie mieli swoich. 
- Obejrzysz z nami film? - tym razem zagadnął tata.
- Pewnie. - odpowiedziałam udając entuzjazm i spojrzałam na telewizor. Po chwili, mój tata szukał jakiś fajny film w multimedialnej bibliotece. Nagle jego poczynania przerwał dzwonek do drzwi, na co się wzdrygnęłam. 
- Pewnie to listonosz. - odezwała się mam i wstała otworzyć. Zdziwiłam się, ale nie reagowałam. Siedziałam nadal skupiona, podziwiając niezbyt interesujące wzory na dywanie leżącym pod stolikiem kawowym. Po chwili usłyszałam znajome głosy i chciałam uciec jak najdalej, niestety... Nie było to możliwe, gdyż w salonie pojawili się moi przyjaciele. Co do jednego, nikogo nie brakowało. Ujrzałam tą najważniejszą osobę, a oczy mi się zaszkliły widząc jego zmartwioną twarz.
- Caitlin. - wyszeptał, spoglądając na mnie.
- To my was zostawimy, będziemy u nas w sypialni. - poinstruowała mnie mama i wraz z tatą wyszła z salonu. Świetnie. - pomyślałam. Odwróciłam wzrok od przyjaciół, spoglądając pusto przed siebie w podłogę. Wszyscy weszli głębiej, siadając na dwóch kanapach oraz w fotelu. 
- Caitlin, skarbie? - odezwał się niepewnie Luke, podchodząc do mnie. Gdy jego rękę dotknęła mojej, od razu cofnęłam dłoń. Wzdrygnęłam się na ten dotyk i momentalnie wystraszyłam. Objęłam rękami nogi, podciągając je jeszcze bliżej swojego ciała, a głowę oparłam podbródkiem o kolana.
- Caity, czy... - zaczęła Megan. Spojrzałam na przyjaciółkę, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nic nie musiałam mówić, ona doskonale już wiedziała o co chodzi. Podeszła do mnie i mocno mnie do siebie przytuliła, a ja się w nią wtuliłam jak mała dziewczynka. Ponownie z moich oczu, zaczął płynąć potok słonych łez i nie mogłam ich powstrzymać. Wszyscy siedzieli w ciszy, nikt się nie odzywał. Widziałam kątem oka jak Luke siedzi na kanapie załamany bo nie wie co się dzieje. Nie dziwie mu się. Sama bym chyba zwariowała na jego miejscu gdyby on mnie tak odtrącał, ale co mogłam poradzić. Powiedzieć mu wprost: "Hej, słuchaj. To nic takiego, ale zostałam zgwałcona przez twojego ojca?" Przecież to jest nie do pomyślenia i zupełnie chore. Nie mogę mu tego powiedzieć, na pewno nie w taki sposób. 
- Caitlin, czy wytłumaczysz nam co się dzieje? Martwimy się o Ciebie. - odezwał się Niall, gdy już się trochę uspokoiłam. Megan nadal siedziała na oparciu mojego fotela i trzymała mnie mocno za rękę, dodając mi tym samym otuchy i wsparcia. Była niesamowitą przyjaciółką. Bardzo wiele jej zawdzięczam i nie wyobrażam sobie jakbym miała ją stracić. Jest jak siostra, której nie mam, ale jest dla mnie na prawdę ważna.
- J-ja... to nie jest takie proste. - odpowiedziałam ochrypłym głosem od płaczu. Odchrząknęłam aby wyraźniej się odezwać. - To nie jest łatwy temat do rozmów i... - nie dokończyłam bo spojrzałam na Luke. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Moje serce krwawiło gdy widziałam go w takim stanie, a myśl, że będzie czuł się jeszcze gorzej gdy dowie się prawdy nie pozwalała mi jej ujawnić. Najzwyczajniej w świecie się bałam chociaż wiedziałam, że moment, w którym ją wyznam jest bliski i nastąpi na pewno.
- Caity.. myślę, że powinnaś im powiedzieć. To twoi przyjaciela.. z resztą, Luke zasługuje aby o tym wiedzieć. - odezwała się Megan, patrząc na mnie. Odwróciłam wzrok od przyjaciółki i przejechałam nim po twarzy każdego z przyjaciół, zatrzymując się ponownie na twarzy mojego chłopaka, która w tym momencie ujawniała ciekawość, ale też nie pewność związaną z jego słowami.
- O czy wy mówicie? - zapytał Niall.
- Co powinienem wiedzieć? - wtrącił się Luke.
- J-ja... to nie jest łatwe i nie ma się czym chwalić.. Proszę was o jednak o dyskrecję, a Ciebie Luke o spokój, dobrze? - zapytałam patrząc na nich. Pokiwali głowami jednak odwagę, którą w sobie miałam jeszcze chwilę wcześniej, zniknęła..  - Nie, ja nie dam rady... ja nie mogę, to zbyt trudne. - powiedziałam podnosząc się z fotela. Zaczęłam krążyć po salonie w tą i z powrotem, trzymając się za głowę.
- Możesz mi wyjaśnić co się dzieje? Chcę Ci pomóc, wszyscy chcąc Ci pomóc tylko powiedz. - odezwał się Luke, podnosząc się z miejsca.
- Ale mi się nie da pomóc, rozumiesz? Nie da się! - krzyknęłam podwijają rękawy bluzy i od razu tego pożałowałam gdyż wszyscy zauważyli bandaże na moich nadgarstkach.
- Co to jest? - zapytał zdezorientowany blondyn, podchodząc do mnie.
- Caitlin, powiedz, że nie zrobiłaś tego. - odezwał się Julka.
- Czego? - zapytał Luke, podenerwowany.
- Caity.. - odezwała się Megan. - Proszę, powiedz, że się nie cięłaś. - dodała po chwili, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Co kurwa? Cięłaś się? Ale dlaczego? Czy możesz mi do jasnej cholery powiedzieć co się dzieje? - wykrzyczał wściekły Luke.
- Dowiedziałaś się kto to zrobił, prawda? - odezwała się załamana Megan. Nie próbowała już nawet powstrzymać łez, które zdążyły się jej nagromadzić w oczach. Spojrzałam i pokiwałam delikatnie głową twierdząco, a z moich oczu zaczęły powoli spływać łzy.
- Co i kto zrobił? Caitlin, Megan. Powiecie wreszcie co się stało?! - krzyknął Luke i nie wytrzymałam.
- Chcesz wiedzieć? To proszę bardzo... 3 lata temu gdy wracałam od Megan, poszłam przez park i to był błąd.  Głupota bo nie chciałam wracać na około do domu.. Tam po drodze natknęłam się na mężczyznę, dorosłego.  Był pijany i... - zaczęłam łkać, wszyscy mnie słuchali. - Chciałam go wyminąć, ale mnie złapał... Potem zaciągnął w krzaki mimo, że się szarpałam i... - spojrzałam na Luke'a. - On mnie zgwałcił rozumiesz?! 3 lata temu zostałam brutalnie zgwałcona! - krzyknęłam przez łzy i podbiegłam do Megan, która jako jedyna wiedziała dokładnie wszystko. Nawet Julka tyle nie wiedziała co ona.
- Caitlin, ja.. - odezwał się Luke i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Bałam się dotyku jakiegokolwiek mężczyzny czy chłopaka. Nawet dotyk własnego ojca mnie raził. Jedynym, którego się nie bałam był mój brat, on mi pomógł dojść do siebie razem z Megan i Julką. Zaczęłam wracać do siebie, poznałam Niall'a i Harry'ego dzięki, którym z dnia na dzień zapomniałam o całym koszmarze. - mówiłam przez łzy, stojąc na przeciwko blondyna. - Później pojawiłeś się ty i chłopcy. Myślałam, że już wszystko się ułoży, ale się myliłam. Gdy Julka i Harry przeszli odprawę i byli już prawdopodobnie w samolocie, którym mieli lecieć do Hazzy domu, zobaczyłam go na lotnisku. Wszystko powróciło, lęk, wstręt i obrzydzenie do własnej osoby i ciała... Nie wiedziałam kto to, nie znałam go aż... - zacięłam się, a Luke był przerażony.
- Mówił, że zgwałcił po pijanemu jakąś dziewczynę 3 lata temu, ale to przecież... - zaczął blondyn otwierając szeroko oczy i kiwając przecząco głową.
- Tak, Luke... Gdy zobaczyłam go w twoim domu tydzień temu, usłyszałam ten obrzydliwy głos... Luke, to twój ojciec mnie zgwałcił. - powiedziałam i zadałam ostateczny cios, sobie i jemu. Rozpłakałam się na dobre. Nie chciałam dopuścić tego do siebie, ale taka była prawda. Ojciec mojego chłopaka mnie zgwałcił.
- Nie, to jest chore... - zaczął Luke i wycofywał się. - Zabije go... pójdę tam i go zabije. - powiedział wściekły blondyn wybiegając z salonu. Pobiegłam za nim, wybiegając na podwórko. Miałam gdzieś jak wyglądam i co sobie ludzie pomyślą. W tym momencie musiałam go zatrzymać.
- Luke! Poczekaj, Luke! - krzyczałam za nim, ale nie nadążałam. Na szczęście Ashton razem z Harrym pobiegli za nim i zdążyli go złapać. Nie chciałam aby narobił jakiś głupstw. Patrzyłam jak trzymają blondyna za ręce i wracają z nim. Gdy znalazł się tuż przede mną, rzuciłam się mu na szyję, nadal płacząc. Mocno mnie do siebie przytulił, a przyjaciele nas zostawili wracając do mojego salonu.
- Ciii.. Spokojnie, będzie dobrze. Zapłaci za to co Ci zrobił. - mówił Luke, głaszcząc mnie po plecach.
- Zostań, potrzebuje Cię. - wyszeptałam będąc nadal wtulona w niego. Nie potrzebowałam teraz żeby Luke mścił się za mnie na swoim ojcu. Potrzebowałam go przy sobie w tym momencie. Nie miałam siły, czułam osłabienie. Spojrzałam na Luke gdy odsunął mnie na chwilę od siebie.
-  Caitlin? Caitlin, co Ci jest? - zapytał przestraszony chłopak, jednak słyszałam to już jakby za mgłą. Nagle obraz stawał się załamany aż w końcu przed oczami pojawiła się ciemność i straciłam kontakt z rzeczywistością.

____________________________________________
No i Luke już wie, tak samo jak pozostali przyjaciele dziewczyny. Co sądzicie o tym rozdziale? Pisałam go wczoraj do północy i mam nadzieję, że się spodobał. Początek mi się niezbyt podoba, ale to dalszy rozwój akcji myślę, że jest okej.

WAŻNE! Kolejny rozdział pojawi się dopiero w przyszły weekend, gdyż teraz w tygodniu są już święta. Planuje dodać jeszcze jeden post we wtorek lub środę rano, ale to taka niespodzianka. Mam nadzieję, że się uda więc zaglądajcie. Jeśli ktoś chce zostać o poinformowany o tym poście to napiszcie swoje twittery w komentarzach :)

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 19 ♥

Nie, to nie może być prawda. Nie mogę w to uwierzyć. Mój chłopak jest właśnie traktowany prądami. Osoba, którą kocham najmocniej na świecie może umrzeć. Nie, to jest jakiś chory sen. Zaraz się obudzę i wszystko będzie dobrze. Musi być. - mówiłam sobie w myślach. Zaczęłam się kołysać w przód i tył, obejmując nogi rękami. Mój wzrok był nieobecny mimo, iż patrzyłam na podłogę. Myślami byłam przy Luke'u.

Drzwi od sali się otworzyły i wyszli z niej lekarze, którzy przed chwilą ratowali blondyna. Podniosłam się szybko, stając obok nich.
- Co z moim synem? - zapytała pani Hemmings.
- Wszystko już jest w porządku. Luke się właśnie obudził. - powiedział jeden z lekarzy. Wszystkim nam spadł kamień z serca.
- Jeśli chcą państwo wejść, to tylko pojedyńczo. I prośba aby nie męczyć pacjenta. - powiedział drugi i poszli. Ucieszyłam się i chciałam wejść, ale potem wskazałam mamie Luke'a gestem ręki, aby weszła pierwsza.
- Nie, skarbie... Ty jesteś mu teraz bardziej potrzebna. Ja wejdę później. - powiedziała delikatnie się uśmiechając do mnie, gdy chwyciła mnie za ramiona. Odwzajemniłam gest i chwyciłam klamkę od drzwi. Otworzyłam je przez naciśnięcie klamki i wkroczyłam do środka. Zamknęłam drzwi za sobą, a następnie odwróciłam się przodem do miejsca, w którym leżał chłopak. Gdy zauważyłam, że patrzy na mnie, w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.
- Luke... - wyszeptałam. Podeszłam do niego, siadając przy jego łóżku, na krześle. Chwyciłam jego dłoń, swoimi rękami.
- Hej, księżniczko. - powiedział słabym głosem. Wpatrywaliśmy się w siebie, nie urywając kontaktu wzrokowego. Przyłożyłam jego dłoń do swojego policzka, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Żebra... cholernie bolą. - powiedział z trudem, gdy poprawiał się na łóżku. Momentalnie wstałam, aby mu pomóc. Po chwili wróciłam na swoje miejsce.
- Tak się o Ciebie bałam. Co się stało? - zapytałam, a kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. Chłopak otarł je swoją dłonią, a potem pogładził mój lewy policzek.
- Nie płacz, kochanie. Nie lubię kiedy jesteś smutna. - powiedział łamiącym się głosem. On jest taki kochany. Mimo, że ucierpiał; jest pokrzywdzony to i tak martwi się o innych, a w tym przypadku o mnie. I jak go tutaj nie kochać.
- Postaram się. Mimo wszystko bałam i martwiłam się o Ciebie. Odchodziłam już od zmysłów. A gdy kilkanaście minut temu Cię ratowali prądami to... - mój głos się załamał i kolejna fala łez zaczęła spływać po moich policzkach. - ...myślałam, że już Cię straciłam. Nie wiem jakbym to przeżyła. - dokończyłam i ucałowałam jego dłoń. Chłopak delikatnie się uśmiechnął.
- Jestem i na razie nigdzie się nie wybieram więc będziesz musiała się jeszcze trochę ze mną pomęczyć. - powiedział szeroko się uśmiechając, czym spowodował także uśmiech na mojej twarzy. 
- No i taką Cię kocham, uśmiechniętą. Ślicznie wyglądasz gdy się uśmiechasz. - powiedział ściskając moją dłoń, swoją.

Po mnie do Luke'a weszła jego mama. Megan stwierdziła, że chociaż wejdzie się przywitać z nim i wtedy Calum zawiezie ją do domu. W ciągu 3 godzina, każdy zdążył zamienić z blondynem przynajmniej kilka zdań. Ostatni był Ash, który po wyjściu od chłopaka, zakomunikował, że Luke zasnął. Mam Luke'a pojechała do domu od razu gdy wyszła od syna z sali. Przyjaciele postanowili udać się do domu razem, jak Ash wyszedł z jego sali. Pożegnałam się z nimi, poszli, a ja postanowiłam jeszcze zostać. Luke spał więc ja postanowiłam udać się do szpitalnego baru i zjeść coś ciepłego. Pobyt w barze zajął mi jakieś pół godziny. Gdy wróciłam pod salę swojego chłopaka, spojrzałam najpierw przez szybę czy może czasem się nie obudził. Jedna nadal spał więc postanowiłam po cichu wejść do jego sali. Gdy zamykałam weszłam do środka i zamykałam już drzwi, usłyszałam nagle jego głos.
- Nie śpię wiec nie musisz zachowywać się cicho. - powiedział na co podskoczyłam ze strachu. Ewidentnie mnie wystraszył. Zaśmiał się na moją reaksję. Zamknęłam drzwi i podeszłam do niego.
- Bardzo śmieszne.  Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam siadając na krześle.
- No dobrze, już się nie śmieje. - uspokoił się. - Mam pytanie. Długo byłem w śpiączce? - zapytał po chwili.
- Ponad tydzień. A pamiętasz co się stało? Kto Cię tak pobił? 
- Pamiętam, że wracałem od Asha do domu. W między czasie jednak stwierdziłem, że wpadnę jeszcze do Ciebie chociaż na chwilę. Gdy byłem już niedaleko twojego domu, poczułem jak ktoś uderza mnie w plecy, powodując tym samym, że się przewróciłem. Po chwili straciłem przytomność, a kiedy się ocknąłem, nikogo obok mnie nie było. Czułem straszny ból. Wtedy udałem się do Ciebie bo miałem najbliżej. Ledwo doszedłem do twojego domu i zadzwoniłem, tak bardzo mnie wszystko bolało. - mówił skupiając się na każdym słowie, które wypowiadał.

Minął tydzień od wybudzenia się Luke'a ze śpiączki. Jego stan z dnia na dzień się polepszał i miał wyjść za trzy dni. Jednak lekarze zalecili mimo wszystko aby się oszczędzał. W między czasie, Lukowi złożyli wizytę policjanci. Chcieli dowiedzieć się co się stało i kto go pobił aby rozpocząć sprawę i złożyć oskarżenie związane z pobiciem.  Niestety nie mogli tego zrobić gdyż Luke nie widział sprawcy, a policja nie znalazła też żadnego naocznego świadka tego zdarzenia. Chłopcy wspólnie postanowili zawiesić swoją działalność jako zespół. Uznali, że ostatnio zbyt wiele się dzieje, a po za tym chcą trochę skorzystać z wakacji. A jeśli mają być sławni to jeszcze zdążą podbić rynek muzyczny. Ja i Megan także zrobiłyśmy sobie przerwę, na nie określony czas, jeśli chodzi o nagrywanie i udostępnianie coverów w internecie. 

Zeszłam na dół, do kuchni, aby wspólnie z rodzicami zjeść obiad. Przez kilka dni mieli wolne więc starali się abyśmy ten czas spędzili razem. Usiadłam z nimi do stołu i zaczęłam konsumować posiłek.
- Powiedz nam. Co z Lukiem? Jak on się czuje? - zapytał tata.
- Jest już lepiej. Żebra go jeszcze bolą, ale jest już w lepszym stanie. Mają go wypuścić ze szpitala za jakieś 3 dni. - odpowiedziałam patrząc na tatę.
- Szkoda go, taki fajny chłopak. Wiadomo kto to zrobił? - odezwała się tym razem mama.
- Niestety nie. Luke nie widział sprawcy, świadków zdarzenia też brak więc niestety, ale policja nic nie może z tym zrobić. - powiedziałam smutna. Było mi go szkoda. Dosyć, że tak ucierpiał, to jeszcze nawet ten, który go skrzywdził nie zostanie ukarany.

Po obiedzie postanowiłam pojechać do szpitala i odwiedzić Luke'a. Rodzice udali się się ze mną. Posiedzieliśmy z nim przez chwile razem, a potem poszli zostawiając naszą dwójkę samą.
- Fajni, Ci twoi rodzice. - powiedział  Luke.
- Wiem, ale twoja mama też Nie poznałam jeszcze twojego taty, ale myślę, że... - nie dane mi było jednak dokończyć.
- I go nie poznasz. - powiedział wściekły. Odwrócił się do mnie plecami. Wiem, co mi powiedział o swoim ojcu, ale może nie jest on taki zły.
- Luke, ja... - zacięłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć. Obeszłam łóżko, aby spojrzeć na niego z przodu. Nie spodziewałam się tego co ujrzę. Wyglądał na strasznie załamanego, a po jego policzkach spływały łzy.
- Ej, skarbie. Proszę Cię, nie płacz. - powiedziałam siadając obok niego na łóżku.
- Caitlin, ja.. ja po prostu nie chce abyś go poznała. Wystarczy, że ja i moja matka przez niego cierpimy. Nie chcę aby jeszcze tobie coś robił, rozumiesz? - powiedział, a następnie spojrzał na mnie załzawionymi tęczówkami. W moich oczach też pojawiły się łzy. Przytuliłam go delikatnie do siebie, uważając na jego klatkę piersiową. Przytulił mnie do siebie i ucałował we włosy.
- Kocham Cię i nie pozwolę aby ktokolwiek Cię skrzywdził. - powiedział.
- Też Cię kocham i dziękuje, że jesteś. - odpowiedziałam.

3 dni minęły szybko i Luke mógł wyjść ze szpitala do domu. Tego dnia miałam wizytę u dentysty więc nie mogłam go odebrać. Mieli to zrobić chłopcy, a ja chciałam go odwiedzić po południu.

Zjadłam obiad z rodzicami i postanowiłam pojechać do Luke'a. Udałam się do swojego pokoju z zamiarem przebrania się. Wybrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i wróciłam do pokoju. Miałam na sobie dżinsowe spodenki, biały top z napisem "Never Give Up" i trampki do kostki. Przeczesałam jeszcze włosy i spakowałam do torebki kilka potrzebnych drobiazgów. Zeszłam na dół biorąc kluczyki do samochodu, poinformowałam rodziców, że wychodzę i wyszłam podchodząc do samochodu. Wsiadłam do niego odkładając torebkę na fotel pasażera, odpaliłam samochód i odjechałam w kierunku domu mojego chłopaka. Pod jego domem byłam jakieś 15 minut później. Zaparkowałam samochód na podjeździe, wysiadłam z niego zabierając jednocześnie torebkę i zamknęłam samochód automatycznie. Podeszłam do drzwi wejściowych i zapukałam. Po chwili drzwi otworzyła mi mama chłopaka.
- Dzień dobry. - przywitałam się z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry, skarbie. Wejdź. - odpowiedziała również uśmiechnięta. Weszłam do środka, a kobieta zamknęła za mną drzwi.
- Gdzie jest Luke? - zapytałam.
- U siebie w pokoju. Czeka na Ciebie. - powiedziała uśmiechając się i weszła do salonu. Odwróciłam się w kierunku schodów i weszłam po nich, następnie kierując się do pokoju chłopaka. Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam ciche "proszę" weszłam do środka. Od razu zobaczyłam uśmiechniętą twarz chłopaka. Siedział na łóżku, oparty o ścianę, a na kolanach trzymał swojego laptopa.
- Hej, księżniczko. - przywitał się ze mną kiedy do niego podeszłam. Usiadłam na przeciwko niego, wcześniej całując go w policzek.
- Hej. Jak się czujesz? - zapytałam.
- Nie narzekam. A jak u dentysty? - odparł.
- Ząbki zdrowe. - wyszczerzyłam się na co chłopak się zaśmiał, a ja po chwili do niego dołączyłam.
- Chodź tu do mnie, obejrzymy sobie coś. - powiedział po chwili chłopak, rozkładając ramiona. Usiadłam obok niego, przytulając się do jego ramienia. Odłożył laptopa na szafkę nocną, a do ręki chwycił pilota i włączył telewizor, w którym już miał ustawiony film na DVD. Uśmiechnęłam się i czekałam kiedy włączy play. Wykonał to po chwili i odłożył pilota z powrotem na szafkę nocną obok laptopa. Zaczęliśmy oglądać film. Po kilkunastu minutach, poczułam jak Luke całuje mnie w szyję.  Uśmiechnęłam się, ale nie zareagowałam chcąc się skupić na filmie. Niestety, nie było mi dane gdyż Luke nie przestawał pieścić mojej szyi swoimi ustami.
- Luke. - pisnęłam kiedy przygryzł miejsce tuż pod moim uchem. Chłopak się uśmiechnął i ucałował jej, następnie dmuchając powietrzem. Podniosłam rękę i dotknęłam ją miejsca, w którym przed chwilą były jego usta. Moje oczy się poszerzyły.
- Czy ty mi właśnie zrobiłeś malinkę? - zapytałam i spojrzałam na niego. Zrobił minkę niewinnego dziecka.
- Chciałem aby wszyscy wiedzieli, że jesteś moją i tylko moja. - powiedział i pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku, odwzajemniając go. Nie przerywaliśmy pocałunków. W końcu aby mi było wygodniej, podniosłam się delikatnie i usiadłam na nogach chłopaka, obejmując go za szyję. Wplotłam palce w jego włosy, zaczynając się nimi bawić. Luke objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Luke przygryzł moją dolną wargę czym spowodował, że rozchyliłam usta i dzięki temu, chłopak mógł wprowadzić swój język do mojej buzi. Nasze języki złączyły się w romantycznym tańcu, po chwili przechodząc do rozkosznej walki. Tak bardzo mi brakowało jego bliskość, jego usta przez ten tydzień. Stęskniłam się za nim jakby wyjechał nie wiadomo na jak długo, a on był tylko w śpiączce. Przerwaliśmy pocałunku, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Oparłam swoje czoło o czoło chłopaka i próbowałam wyrównać oddech. Nie otwierałam oczu.
- Tak bardzo mi tego brakowało. - wyszeptałam.
- Nawet nie wiesz jak mocno Cię kocham. - odpowiedział i ucałował mnie ponownie w usta.
- Ja Ciebie też.
- Zostań dzisiaj u mnie. - powiedział nagle. Tego się nie spodziewałam. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, gdy delikatnie odsunęłam swoją twarz od jego. Patrzył prosto w moje oczy, a ja przypatrywałam się jemu.
- Jesteś pewny? A twój ojciec?  Przecież... - zaczęłam. Przerwał mi, składając kolejny pocałunek na moich ustach.
- Nie ma go... Wróci dopiero za jakiś tydzień więc.. Co ty na to? - ponownie zapytał. Uśmiechnęłam się do niego.
- Zostanę, ale nie mam w czym spać. - stwierdziłam szybko.
- Pożyczę Ci coś mojego. - uśmiechnął się szeroko, na co krótko go pocałowałam. 

Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu przeróżnych filmów. Około 19:30 zeszliśmy na dół do kuchni, na kolację, którą przygotowała mama chłopaka. W trójkę zjedliśmy posiłek w ciszy i wróciliśmy do pokoju blondyna. Weszłam pierwsza do pokoju, a on za mną. Zamknął szybko drzwi za sobą i podszedł do mnie, przytulając się do moich pleców, jednocześnie obejmując mnie w talii.
- To co teraz robimy? - zapytał chłopak, i ucałował mnie w szyję. Po moim ciele przeszedł dreszcz.
- Może najpierw się po kolei umyjemy. - zaproponowałam i odwróciłam się do niego przodem, obejmując go za szyję.
- Wspólna kąpiel... - zamruczał mi w usta i ucałował je krótko. Zachichotałam cicho.
- Chciałbyś, ale jeszcze sobie poczekasz. W czym będę spała? - powiedziałam i odsunęłam się od niego.
- Nago. - odparł. Automatycznie na niego spojrzałam i ujrzałam na jego twarzy cwaniacki uśmiech.
- Chyba sobie żartujesz. - odpowiedziałam krzyżując ręce na wysokości pierwsi.
- Niee. Przecież tak by było najwygodniej. - powiedział podchodząc do mnie i przejechał swoim nosem po mojej szyi. Przeszły mnie ciarki na ten gest.  Pocałował mnie za uchem w miejscu, gdzie zrobił mi malinkę.
- Luke... - pisnęłam. Zaśmiał się.
- Już, już. Poczekaj chwilkę. - powiedział i odszedł ode mnie, podchodząc do komody. Wysunął jedną z szuflad i grzebał w niej przez chwilę. Następnie wyciągnął z niej jakąś szarą koszulkę i zasunął szufladę z powrotem. Zrobił kilka kroków w moją stronę, ponownie stając blisko mnie.
- Proszę, powinna być dobra. - uśmiechnął się, podając mi rzecz, którą trzymał w ręce. Podziękowałam i weszłam do jego łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Przyłożyłam jego koszulkę do nosa, wdychając jego cudowny zapach, którym przesiąknęłam. Uwielbiam ten zapach. Uśmiechnęłam się i odłożyłam ją na szafkę. Pozbyłam się swoich rzeczy, składając je na kupkę i kładąc na szafkę obok koszulki blondyna. Weszłam pod prysznic i zamknęłam od niego drzwi, następnie włączając wodę. Umyłam się i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam od chłopaka ręcznika.
- Luke!! - krzyknęłam aby mnie usłyszał.
- Coś się stało? - zapytał przerażony i wiedziałam, ze stoi pod drzwiami od łazienki.
- Nie, to znaczy tak. Gdzie trzymasz ręczniki? - zapytałam, nadal stojąc pod prysznicem. Usłyszałam chichot chłopaka. Bardzo śmieszne, na prawdę. - pomyślałam sfrustrowana.
- Dolna szafka, pierwsza od okna. Wybierz sobie jakiś. - powiedział i usłyszałam jak odchodzi od drzwi. Wyszłam z pod prysznica, zrobiłam zaledwie dwa kroki i nachyliłam się aby otworzyć szafkę. Ujrzałam w niej półkę, a na niej różnokolorowe ręczniki. Chwyciłam ten w kolorze turkusowym i zamknęłam szafkę, jednocześnie owijając się puszystym ręcznikiem. Wytarłam całe ciało, odwiesiłam ręcznik na wieszak obok ręcznika, który z pewnością używa Luke i chwyciłam swoje majtki. Ubrałam je, a na górę zarzuciłam T-shirt chłopaka. Sięgał mi do połowy uda, ale co się dziwić. W końcu chłopak jest sporo wyższy ode mnie. Resztę moich ciuchów zostawiłam na szafce w łazience i nie pewnie wróciłam do pokoju. Zauważyłam, że chłopak leżał już umyty na swoim łóżku, w samych spodniach dresowych i bawił się swoim telefonem. Kiedy zorientował się, że już wróciłam. Spojrzał na mnie, po chwili wędrując swoim wzrokiem po całym moim ciele.  Poczułam lekkie skrępowanie i odruchowo przygryzłam dolną wargę. Chłopak dotarł swoimi tęczówkami do mojej twarzy i na mój ruch, uśmiechnął się cwano. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim, biorąc telefon do ręki. Napisałam rodzicom, że zostaję u Luke'a na noc, aby się nie denerwowali. Odłożyłam telefon i położyłam się na łóżku, przewracając się na prawy bok aby spojrzeć na chłopaka. Podparłam swoją głowę na prawej ręce i obserwowałam jego twarz. Zauważyłam, że co chwile swoim wzrokiem schodzi na dół i wraca. Uśmiechnęłam się cwano i postanowiłam przykryć kołdrą. Zrobiłam jak postanowiłam co spotkało się z niezadowolonym jękiem mojego chłopaka. Spojrzał na mnie udając smutnego.
- Musiałaś? Pozbawić mnie takiego pięknego widoku? - powiedział i również się przykrył, przysuwając do mnie. Na moje policzki wkradły się rumieńce o czym dało mi znać lekkie ciepło, które poczułam. Odwróciłam wzrok jednak nie na długo. Chłopak chwycił moją głowę za podbródek i odwrócił w swoim kierunku, abym na niego spojrzała. 
- Nie ma się czego wstydzić skarbie. Jesteś piękna. - wyszeptał i mnie pocałował. Odsunął się, ponownie spoglądając mi w oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy przez dłuższą chwilę. Chłopak założył pasmo moich włosów za ucho, na co się uśmiechnęłam. Przysunęłam się i oparłam swoją głowę na jego odkrytym torsie. Zaczęłam rysować palcem wzorki, po jego torsie, a on bawił się moimi włosami. Między nami panowała idealna wręcz cisza. Nic więcej do szczęścia nam nie było potrzebne. Później ciszę przerwał Luke. Porozmawialiśmy troszkę i poszliśmy spać. Nie mam pojęcia kiedy usnęłam. Było mi tak dobrze w jego objęciach, czułam się bezpieczna i kochana. Niczego więcej nie potrzebowałam w tamtej chwili i myślę, że on miał podobnie.

_______________________________________________________
No i jak kochani? Co myślicie? Luke przeżył, taak! Cieszymy się, prawda? Ja bardzo, przynajmniej nie naraziłam się, niektórym z was, haha :D Żarcik, wiem, że i tak byście zrozumiały, ale jednak musiał przeżyć... Historia nie mogła i nie miała się tak skończyć więc spokojnie.

Dziękuje za komentarze po dostatnim rozdziałem i na blogu i na wattpadzie. Są dla mnie na prawdę ważne i jeszcze raz bardzo dziękuje ;)

Kolejny rozdział w sobotę, mam nadzieję, że wena mi dopisze i spodobają się wam kolejne rozdziały. Buziaki i do następnego ;p