sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 20 ♥

PROŚBA! Niech każdy kto czyta ten rozdział, skomentuje. Chcę zobaczyć ile was jest ;)

###############################
Obudziły mnie promienie słońca, przedostające się przez okno do mojego pokoju. Otworzyłem oczy i wtedy ujrzałem moją księżniczkę, która spała oparta o mój tors. Uśmiechnąłem się na jej widok. Wyglądała prześlicznie kiedy spała. Wydawała się wtedy taka niewinna, delikatna i bez wszelkich zmartwień i problemów. Zacząłem bawić się jej włosami. Nagle zauważyłem jak dziewczyna zaczyna się poruszać i wiedziałem, że się przebudza. Uśmiechnąłem się kiedy ziewnęła i przetarła oczy. Następnie jej wzrok pokierował się na mnie. 
- Dzień dobry, skarbie. - powiedziałem, całując ją na przywitanie. Uśmiechnęła się na ten gest, co spowodowało, że również się uśmiechnąłem.
- Hej. - wyszeptała i oparła swoją brodę na mojej piersi, aby spojrzeć mi w oczy.
- Jak się spało? - zapytałem.
- Bardzo dobrze, a Tobie?
- Wyśmienicie. - uśmiechnąłem się i ponownie ją ucałowałem. Zapanowała cisza, która nam w ogóle nie przeszkadzała. Dziewczyna miała opartą swoją głowę o mój tors, a jej ręka leżała na moim brzuchu. Ja natomiast bawiłem się jej włosami. 


- Dzień dobry, mamo. - powiedziałem wchodząc z Caitlin o kuchni, gdzie znajdowała się moja mama.
- Dzień dobry. - przywitała się Caitlin.
- Dzień dobry, kochani. Zjecie naleśniki? Właśnie je zrobiłam. - odpowiedziała moja mama, stawiając talerz pełen naleśników na stole. 
- Pewnie. - powiedziałem i razem ze swoją dziewczyną usiadłem przy stole. Wraz z moją mamą zjedliśmy posiłek w ciszy. Po zjedzeniu śniadania, Caitlin postanowiła pojechać do swojego domu aby się przebrać.  Obiecała, że zajmie jej to nie całą godzinkę i wróci. Pocałowałem ją w usta i już jej nie było. Uśmiechnąłem się sam do siebie, na to jakie mam szczęście będąc z tak wspaniałą dziewczyną jak ona. Udałem się do swojego pokoju, z zamiarem poczekania na dziewczynę, właśnie u siebie.


********************************************


Będąc w swoim pokoju, od razu wzięłam czyste ciuchy i weszłam do łazienki, aby wziąć prysznic i ubrać się w czyste ciuchy. Wykonałam poranne czynności w jakieś półgodziny. Chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Ubrałam swoje conversy i wyszłam z domu, ponownie wsiadając do samochodu. Odjechałam z pod domu, w kierunku domu mojego chłopaka.


Bez pukania, weszłam do środka. Napotkałam mamę blondyna, która akurat wyszła z kuchni. Uśmiechnęła się do mnie ciepło, co odwzajemniłam.
- Luke jest w ogrodzie. - powiedziała uprzedzając moje pytanie, które chciałam zadać. Podziękowałam i poszłam gdzie znajdował się Luke. Stał i patrzył się przed siebie. Odłożyłam torebkę na jedno z krzeseł stojących przy ogrodowym stole, a następnie podeszłam i przytuliłam się do jego pleców. Chłopak momentalnie zareagował. Odwrócił się do mnie przodem, obejmując w talii.  Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Nie spytałam Cię wcześniej. Jak się czujesz? - zapytałam, kiedy usiedliśmy na leżaku, który się znajdował niedaleko basenu. 
- Dobrze, a to wszystko dla tego, że jesteś przy mnie. - powiedział, spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się na jego słowa.


- Co się tam dzieje? - zapytał Luke, słysząc jakieś odgłosy dochodzące z jego domu. Nagle do ogrodu z domu wszedł jakiś mężczyzna. Luke momentalnie się podniósł, a gdy ja wstałam, osłonił mnie swoim ciałem. Nie wiedziałam co się dzieje i nagle stało się...
- Luke... Co ty do cholery odstawiasz? Ukrywasz się przede mną gówniarzu. - nie mogłam w to uwierzyć. TEN głos. Po moim ciele przeszedł dreszcz strachu. Wychyliłam się zza pleców chłopaka. - No proszę, to twoja dziewczyna? - odezwał się mężczyzna, patrząc na mnie. Zrobił krok do przodu, a Luke od razu stanął ponownie przede mną.
- Nawet się nie próbuj podchodzić... - mówił ostro Luke. Ja nie kontaktowałam, wszystko do mnie powracało...


+++3 lata wcześniej+++
- Uwielbiam takie młode jak ty, skarbie. Było wspaniale. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. - powiedział, gdy zapinał ostatnie guziki swojej koszuli. Uśmiechnął się ostatni raz i odszedł. Skuliłam się w kłębek, obejmując rękami, nogi. Po moich policzkach spływały łzy, których nie mogłam pohamować. Trzęsłam się cała ze strachu, przerażenia, a także zimna, które spowodowane było tym, że nie miałam nic na sobie. Moje ciuchy były porozrywane, leżąc obok mojego ciała. Byłam obolała, nie miałam siły na nic. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. W tamtym momencie chciałam zapaść się pod ziemie. Czułam się brudna, obrzydzenie do mojego ciała narastało z każdą sekundą. Chciałam umrzeć. Nic bardziej nie pragnęłam w tamtym momencie jak śmierci. 


- Luke. - wyszeptałam do chłopaka, on jednak nie reagował. Do moich oczu napływały łzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Ja... ja nie mogłam tam dłużej zostać. Wyszłam zza pleców chłopaka i pokierowałam się w stronę domu. Chwyciłam swoją torebkę.
- Caitlin. - usłyszałam krzyk za sobą. Nie zwracałam na to uwagi. Wybiegłam szybko z domu, ocierając łzy. Wsiadłam do samochodu i odjechałam, nim Luke zdążył do mnie dobiec. Ruszyłam w kierunku do swojego domu, co chwile ocierając załzawione oczy. Nie mogłam dopuścić tego czego właśnie się dowiedziałam. Dojechałam dość szybko w domu. Zaparkowałam pod domem, chwyciłam torebkę i go zamknęłam. Wbiegłam do domu nie zwracając uwagi na nic, chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, na łóżku. Gdy tylko znalazłam się w swoim królestwie, rzuciłam torebkę na krzesło, a sama rzuciłam się na łóżko, całkowicie dając upust swoim emocjom. Chwyciłam pluszaka, którego dostałam od Luke'a i przytuliłam go do siebie. Patrzyłam na okno, nie mogąc zrozumieć dlaczego właśnie mnie tak ukarał los. Za co? Nie mogłam się uspokoić. A już było blisko momentu, w którym chciałam powiedzieć Hemmo o tym gwałcie, a teraz?  Ja.. ja nie dam rady. Bo dosyć, że to trudny temat to jeszcze... okazuje się, że zgwałcił mnie j-jego... jego własny ojciec. Rozumiecie? Zgwałcił mnie ojciec mojego chłopaka. Co za chory świat.. Dlaczego mnie to spotyka, nie wierze w to.
- Caitlin? Kochanie? - usłyszałam delikatny głos mojej matki. Spojrzałam w stronę drzwi i zauważyłam jak wychyla swoją głowę przez uchylone drzwi. Kiedy zobaczyła, że płaczę, jej twarz posmutniała całkowicie. Weszła do środka, zamykając drzwi i podeszła do mnie, siadając na łóżku. Leżałam nadal, obserwując ją.
- Skarbie, co się dzieje? - zapytała, przeczesując moje włosy. Nie mogłam nic powiedzieć. - Chodzi o Luke'a? Pokłóciliście się? - zapytała po chwili, a ja się bardziej rozpłakałam. Podniosłam się, a ona mnie przytuliła mocno do siebie. Szlochałam i nie mogłam się uspokoić. Moja mam nic nie mówiła, tylko nadal mnie przytulała głaskając mnie po plecach.


******************************************


Dziewczyna po jakieś godziny lub dwóch się uspokoiła i usnęła zmęczona płaczem. Jej matka nie miała pojęcia co się stało, ale nie chciała zmuszać swojej córki do mówienia. Znała ją i wiedziała, że i tak niczego się nie dowie. Najpierw nastolatka musiała się uspokoić i sama wszystko przemyśleć.


W tym czasie, Luke nie miał pojęcia co się stało. Nawet zrezygnował z kłótni z ojcem. Sam mężczyzna nie wiedział co się stało więc wyszedł z domu, tak szybko jak się w nim pojawił. Za to blondyn odchodził od zmysłów. Próbował dodzwonić się do dziewczyny, ale nie odbierała, a potem wyłączyła telefon. Nie wiedział co się stało. Odchodził od zmysłów. Chciał nawet do niej pojechać, ale jego matka nie chciała aby jechał w takim stanie. Nie była pewna czy Luke na pewno czuje się w pełni zdrowy. Dzień wcześniej mówił, że jeszcze odczuwa bóle w żebrach. Bała się, że złapie go skurcz podczas jazdy i spowoduje wypadek, w którym mogłoby mu się coś stać, a tego nie chciała. 


Minął tydzień. Caitlin zamknęła się w sobie całkowicie. Nie wychodziła z pokoju i nikogo do siebie nie wpuszczała. Nawet przyjaciółek. Wychodziła tylko gdy już musiała coś zjeść albo gdy szła wchodziła do łazienki. A tak to leżała na łóżku i płakała lub spała. Nadal nie mogła przeżyć tego wszystkiego. W końcu znalazła wspaniałego chłopaka, a tutaj takie coś ją spotkało. Nie wiedział czym sobie na to zasłużyła, a raczej czym zawiniła.


****************************************


- Odchodzę od zmysłów.  Nie wiem co się z nią dzieje. Może wy z nią rozmawialiście? - zapytałem, siedząc z całą paczką w domu Niall'a i Harry'ego. Każdy z przyjaciół Caitlin martwił się o nią, na czele ze mną oczywiście. Nie wiedzieliśmy co się z nią dzieje. Wszyscy próbowaliśmy się dodzwonić, nawet oni byli u niej w domu, ale bez skutku. Nie chciała się z nikim widzieć.
- Uspokój się, na pewno niedługo się to wyjaśni. - powiedział spokojnie Niall.
- Wyjaśni? Czy ty się słyszysz? Nawet nie miałem szans żeby ją zatrzymać i spytać co się stało. Gdy tylko zobaczyła mojego ojca, wpadła jakby w trans. Wybiegła z ogrodu i wsiadła szybko do samochodu. Nie reagowała w ogóle na moje wołania. Widziałem tylko gdy jak wsiadła do samochodu, zaczęła płakać. Później widziałem już tylko jej oddalający się samochód. Mojej księżniczce się coś dzieje, a ja nie mogę być przy niej i jej w tym pomóc. Więc przestań mi mówić żebym się uspokoił i czekał aż się to wyjaśni. - powiedziałem wściekły, patrząc na niebieskookiego i usiadłem ponownie w fotelu, chowając twarz w dłoniach. Próbowałem się uspokoić i nie ześwirować co było bardzo prawdopodobne w ostatnich dniach. Wariowałem ze strachu o swoją dziewczynę, nie wiedząc co się dzieje. Nagle poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu, a po chwili ktoś usiadł na oparciu fotela, w którym się znajdowałem.
- Luke... My tak samo się martwimy o Caitlin jak ty i uwierz nam, ciężko nam z tym, że wszystkich nas ignoruje, ale nie możemy się dać zwariować bo to nic nie da. - powiedziała spokojnie Megan. Spojrzałem na przyjaciółkę mojej dziewczyny, która w swoich oczach kryła smutek i zmartwienie. Uśmiechnęła się delikatnie do mnie, co słabo odwzajemnił.
- Przepraszam... - powiedziałem słabo. Spojrzałem na swoich przyjaciół i powtórzyłem. - Przepraszam.  Ja się po prostu o nią martwię. Tak wiele bym dał aby być teraz przy niej, przytulić ją do siebie i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Tak wiele bym dał. - powiedziałem załamany.
- Może pójdziemy wszyscy razem do jej domu i jakoś skłonimy aby do nas wyszła. Całej naszej paczce nie powinna odmówić. - odezwał się Ashton. Spojrzałem na przyjaciela. Widziałem jak bardzo chciał dowiedzieć się co się stało i pomóc mi uzyskać możliwość porozmawiania z brunetką. Zgodziliśmy się i postanowiliśmy od razu udać się do domu Johnsonów. 


**************************************


Postanowiła w końcu zejść na dół i posiedzieć trochę z moimi rodzicami. Ubrana w leginsy i za dużą koszulkę, którą miałam od Luke'a. Stwierdził, że wyglądam w niej lepiej niż on. Na nią ubrałam rozpinaną bluzę. Włosy spięte w niedbałego kucyka i grube skarpety na nogach. Moje oczy były sine i podkrążone od płaczu oraz braku odpowiedniej ilości snu. Czułam się jak wrak człowieka i uważałam, że na to zasługuje. Naciągnęła rękawy bluzy na ręce aby rodzice nie zauważyli tego czego nie powinni. Nie chciałam ich bardziej martwić. Weszłam do salonu, przywitałam się z nimi lekkim uśmiechem i usiadła w fotelu, na przeciwko okna. Podkuliłam nogi, patrząc na moich rodziców.
- Jak się czujesz, skarbie? - zapytała niepewnie mama.
- Mogło być gorzej. - uśmiechnęłam się krzywo. Nie lubiłam okłamywać rodziców, ale co im miałam powiedzieć. Wolałam udawać, że jakoś sobie radzę niż zamartwiać ich własnymi problemami, jakby nie mieli swoich. 
- Obejrzysz z nami film? - tym razem zagadnął tata.
- Pewnie. - odpowiedziałam udając entuzjazm i spojrzałam na telewizor. Po chwili, mój tata szukał jakiś fajny film w multimedialnej bibliotece. Nagle jego poczynania przerwał dzwonek do drzwi, na co się wzdrygnęłam. 
- Pewnie to listonosz. - odezwała się mam i wstała otworzyć. Zdziwiłam się, ale nie reagowałam. Siedziałam nadal skupiona, podziwiając niezbyt interesujące wzory na dywanie leżącym pod stolikiem kawowym. Po chwili usłyszałam znajome głosy i chciałam uciec jak najdalej, niestety... Nie było to możliwe, gdyż w salonie pojawili się moi przyjaciele. Co do jednego, nikogo nie brakowało. Ujrzałam tą najważniejszą osobę, a oczy mi się zaszkliły widząc jego zmartwioną twarz.
- Caitlin. - wyszeptał, spoglądając na mnie.
- To my was zostawimy, będziemy u nas w sypialni. - poinstruowała mnie mama i wraz z tatą wyszła z salonu. Świetnie. - pomyślałam. Odwróciłam wzrok od przyjaciół, spoglądając pusto przed siebie w podłogę. Wszyscy weszli głębiej, siadając na dwóch kanapach oraz w fotelu. 
- Caitlin, skarbie? - odezwał się niepewnie Luke, podchodząc do mnie. Gdy jego rękę dotknęła mojej, od razu cofnęłam dłoń. Wzdrygnęłam się na ten dotyk i momentalnie wystraszyłam. Objęłam rękami nogi, podciągając je jeszcze bliżej swojego ciała, a głowę oparłam podbródkiem o kolana.
- Caity, czy... - zaczęła Megan. Spojrzałam na przyjaciółkę, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nic nie musiałam mówić, ona doskonale już wiedziała o co chodzi. Podeszła do mnie i mocno mnie do siebie przytuliła, a ja się w nią wtuliłam jak mała dziewczynka. Ponownie z moich oczu, zaczął płynąć potok słonych łez i nie mogłam ich powstrzymać. Wszyscy siedzieli w ciszy, nikt się nie odzywał. Widziałam kątem oka jak Luke siedzi na kanapie załamany bo nie wie co się dzieje. Nie dziwie mu się. Sama bym chyba zwariowała na jego miejscu gdyby on mnie tak odtrącał, ale co mogłam poradzić. Powiedzieć mu wprost: "Hej, słuchaj. To nic takiego, ale zostałam zgwałcona przez twojego ojca?" Przecież to jest nie do pomyślenia i zupełnie chore. Nie mogę mu tego powiedzieć, na pewno nie w taki sposób. 
- Caitlin, czy wytłumaczysz nam co się dzieje? Martwimy się o Ciebie. - odezwał się Niall, gdy już się trochę uspokoiłam. Megan nadal siedziała na oparciu mojego fotela i trzymała mnie mocno za rękę, dodając mi tym samym otuchy i wsparcia. Była niesamowitą przyjaciółką. Bardzo wiele jej zawdzięczam i nie wyobrażam sobie jakbym miała ją stracić. Jest jak siostra, której nie mam, ale jest dla mnie na prawdę ważna.
- J-ja... to nie jest takie proste. - odpowiedziałam ochrypłym głosem od płaczu. Odchrząknęłam aby wyraźniej się odezwać. - To nie jest łatwy temat do rozmów i... - nie dokończyłam bo spojrzałam na Luke. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Moje serce krwawiło gdy widziałam go w takim stanie, a myśl, że będzie czuł się jeszcze gorzej gdy dowie się prawdy nie pozwalała mi jej ujawnić. Najzwyczajniej w świecie się bałam chociaż wiedziałam, że moment, w którym ją wyznam jest bliski i nastąpi na pewno.
- Caity.. myślę, że powinnaś im powiedzieć. To twoi przyjaciela.. z resztą, Luke zasługuje aby o tym wiedzieć. - odezwała się Megan, patrząc na mnie. Odwróciłam wzrok od przyjaciółki i przejechałam nim po twarzy każdego z przyjaciół, zatrzymując się ponownie na twarzy mojego chłopaka, która w tym momencie ujawniała ciekawość, ale też nie pewność związaną z jego słowami.
- O czy wy mówicie? - zapytał Niall.
- Co powinienem wiedzieć? - wtrącił się Luke.
- J-ja... to nie jest łatwe i nie ma się czym chwalić.. Proszę was o jednak o dyskrecję, a Ciebie Luke o spokój, dobrze? - zapytałam patrząc na nich. Pokiwali głowami jednak odwagę, którą w sobie miałam jeszcze chwilę wcześniej, zniknęła..  - Nie, ja nie dam rady... ja nie mogę, to zbyt trudne. - powiedziałam podnosząc się z fotela. Zaczęłam krążyć po salonie w tą i z powrotem, trzymając się za głowę.
- Możesz mi wyjaśnić co się dzieje? Chcę Ci pomóc, wszyscy chcąc Ci pomóc tylko powiedz. - odezwał się Luke, podnosząc się z miejsca.
- Ale mi się nie da pomóc, rozumiesz? Nie da się! - krzyknęłam podwijają rękawy bluzy i od razu tego pożałowałam gdyż wszyscy zauważyli bandaże na moich nadgarstkach.
- Co to jest? - zapytał zdezorientowany blondyn, podchodząc do mnie.
- Caitlin, powiedz, że nie zrobiłaś tego. - odezwał się Julka.
- Czego? - zapytał Luke, podenerwowany.
- Caity.. - odezwała się Megan. - Proszę, powiedz, że się nie cięłaś. - dodała po chwili, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Co kurwa? Cięłaś się? Ale dlaczego? Czy możesz mi do jasnej cholery powiedzieć co się dzieje? - wykrzyczał wściekły Luke.
- Dowiedziałaś się kto to zrobił, prawda? - odezwała się załamana Megan. Nie próbowała już nawet powstrzymać łez, które zdążyły się jej nagromadzić w oczach. Spojrzałam i pokiwałam delikatnie głową twierdząco, a z moich oczu zaczęły powoli spływać łzy.
- Co i kto zrobił? Caitlin, Megan. Powiecie wreszcie co się stało?! - krzyknął Luke i nie wytrzymałam.
- Chcesz wiedzieć? To proszę bardzo... 3 lata temu gdy wracałam od Megan, poszłam przez park i to był błąd.  Głupota bo nie chciałam wracać na około do domu.. Tam po drodze natknęłam się na mężczyznę, dorosłego.  Był pijany i... - zaczęłam łkać, wszyscy mnie słuchali. - Chciałam go wyminąć, ale mnie złapał... Potem zaciągnął w krzaki mimo, że się szarpałam i... - spojrzałam na Luke'a. - On mnie zgwałcił rozumiesz?! 3 lata temu zostałam brutalnie zgwałcona! - krzyknęłam przez łzy i podbiegłam do Megan, która jako jedyna wiedziała dokładnie wszystko. Nawet Julka tyle nie wiedziała co ona.
- Caitlin, ja.. - odezwał się Luke i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Bałam się dotyku jakiegokolwiek mężczyzny czy chłopaka. Nawet dotyk własnego ojca mnie raził. Jedynym, którego się nie bałam był mój brat, on mi pomógł dojść do siebie razem z Megan i Julką. Zaczęłam wracać do siebie, poznałam Niall'a i Harry'ego dzięki, którym z dnia na dzień zapomniałam o całym koszmarze. - mówiłam przez łzy, stojąc na przeciwko blondyna. - Później pojawiłeś się ty i chłopcy. Myślałam, że już wszystko się ułoży, ale się myliłam. Gdy Julka i Harry przeszli odprawę i byli już prawdopodobnie w samolocie, którym mieli lecieć do Hazzy domu, zobaczyłam go na lotnisku. Wszystko powróciło, lęk, wstręt i obrzydzenie do własnej osoby i ciała... Nie wiedziałam kto to, nie znałam go aż... - zacięłam się, a Luke był przerażony.
- Mówił, że zgwałcił po pijanemu jakąś dziewczynę 3 lata temu, ale to przecież... - zaczął blondyn otwierając szeroko oczy i kiwając przecząco głową.
- Tak, Luke... Gdy zobaczyłam go w twoim domu tydzień temu, usłyszałam ten obrzydliwy głos... Luke, to twój ojciec mnie zgwałcił. - powiedziałam i zadałam ostateczny cios, sobie i jemu. Rozpłakałam się na dobre. Nie chciałam dopuścić tego do siebie, ale taka była prawda. Ojciec mojego chłopaka mnie zgwałcił.
- Nie, to jest chore... - zaczął Luke i wycofywał się. - Zabije go... pójdę tam i go zabije. - powiedział wściekły blondyn wybiegając z salonu. Pobiegłam za nim, wybiegając na podwórko. Miałam gdzieś jak wyglądam i co sobie ludzie pomyślą. W tym momencie musiałam go zatrzymać.
- Luke! Poczekaj, Luke! - krzyczałam za nim, ale nie nadążałam. Na szczęście Ashton razem z Harrym pobiegli za nim i zdążyli go złapać. Nie chciałam aby narobił jakiś głupstw. Patrzyłam jak trzymają blondyna za ręce i wracają z nim. Gdy znalazł się tuż przede mną, rzuciłam się mu na szyję, nadal płacząc. Mocno mnie do siebie przytulił, a przyjaciele nas zostawili wracając do mojego salonu.
- Ciii.. Spokojnie, będzie dobrze. Zapłaci za to co Ci zrobił. - mówił Luke, głaszcząc mnie po plecach.
- Zostań, potrzebuje Cię. - wyszeptałam będąc nadal wtulona w niego. Nie potrzebowałam teraz żeby Luke mścił się za mnie na swoim ojcu. Potrzebowałam go przy sobie w tym momencie. Nie miałam siły, czułam osłabienie. Spojrzałam na Luke gdy odsunął mnie na chwilę od siebie.
-  Caitlin? Caitlin, co Ci jest? - zapytał przestraszony chłopak, jednak słyszałam to już jakby za mgłą. Nagle obraz stawał się załamany aż w końcu przed oczami pojawiła się ciemność i straciłam kontakt z rzeczywistością.

____________________________________________
No i Luke już wie, tak samo jak pozostali przyjaciele dziewczyny. Co sądzicie o tym rozdziale? Pisałam go wczoraj do północy i mam nadzieję, że się spodobał. Początek mi się niezbyt podoba, ale to dalszy rozwój akcji myślę, że jest okej.

WAŻNE! Kolejny rozdział pojawi się dopiero w przyszły weekend, gdyż teraz w tygodniu są już święta. Planuje dodać jeszcze jeden post we wtorek lub środę rano, ale to taka niespodzianka. Mam nadzieję, że się uda więc zaglądajcie. Jeśli ktoś chce zostać o poinformowany o tym poście to napiszcie swoje twittery w komentarzach :)

3 komentarze:

  1. No to moje prognozy się sprawdziły, ale chyb to nie powód do radości :( Nie wyobrażam sobie czegoś takiego w swoim życiu, to straszne :'(

    Lecz sam rozdział jest wspaniały ;) Bardzo mi się podoba :D
    Mam nadzieję, że dodasz coś niedługo, bo nie wytrzymam ;^
    To opowiadanie jest w każdym calu idealne :3
    Pozdrawiam Cię serdecznie i Wesołych Świąt :*
    Jeżeli będziesz miała wolną chwilę zapraszam do siebie: http://onedirectionlittlesweetangel.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Czekam na kolejny! xx @xiickey

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój boże... w sumie wiedziałam, że to jego ojciec ale cholera... Jest mi przykro. A Luke to chyba zabije swojego ojca, mam nadzieję że nie zrobi nic głupiego... nie wiem,co więcej napisać. Jestem trochę otępiała hahaha. Ja oczywiście chce przeczytać to coś ;)
    @EndUpHere2315
    Gorąco pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń