wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 15 ♥

Spojrzałam mu w oczy. Zdecydowanie nie wiedział o co chodzi.
- Coś się stało? - zapytał uważnie mi się przyglądając. Obróciłam się do niego przodem, tak, że usiadłam na jego kolanach w rozkroku. Objęłam go za szyję i najzwyczajniej w świecie pocałowałam. Luke był w totalnym szoku, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Nabrałam pewności siebie i odsunęłam się trochę patrząc na niego. 
- Kocham Cię. - wyszeptałam patrząc mu w oczy. Chyba nie zrozumiał na początku tego co powiedziałam. Po chwili w jego oczach zauważyłam radość.
- Też Cię kocham i to bardzo mocno. - powiedział uśmiechnięty. Następnie to on mnie pocałował, co odwzajemniłam.


***********************************************


Nie mogę w to uwierzyć. Powiedziała, że mnie kocha. To chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu. - pomyślałem. Po pocałunku przytuliłem ją mocno do siebie. Tak bardzo mi na niej zależy. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Stała się częścią mnie i nic, a już na pewno nikt tego nie zmieni.


- Synu? Rozmawiałeś z Caitlin o twojej próbie samobójczej? - zapytała mama. Siedziałem z nią w salonie i oglądałem jakiś mało interesujący film.
- Nie i nie mam zamiaru tego robić. Przy najmniej na razie. - powiedziałem stanowczo.
- Nie uważasz, że powinna o tym wiedzieć?  Jesteście w końcu razem i nawzajem się kochacie. - moja mama nie ustępowała.
- Ona też mi nie powiedziała o swoim problemie. Nie jest jeszcze gotowa i ja to szanuje. Dlatego sam też nie chcę jej jeszcze o tym mówić. Po co mam zaprzątać jej głowę moimi problemami? - zapytałem patrząc na kobietę.
-  To co, zamierzasz zrobić? Nadal będzie trzymał ją z dala od swojego domu i życia? Prędzej czy później pozna i twojego ojca i całe twoje życie. Nie da się tego ukryć przed całym światem.
- I kto to mówi? Ty cały czas udajesz jaka to niby jesteś szczęśliwa. Mydlisz oczy wszystkim do okoła. Nawet mnie próbowałaś  oszukać, ale ja wiem jak jest. Więc daruj sobie uwagi do mojej osoby, a zastanów się co sama robisz, mamo. - powiedziałem wściekły i udałem się do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, próbując uspokoić emocje, które się we mnie skumulowało przez te kilka minut (a może nawet i przez dłuższy czas). Mi kazała zaufać ludziom i wyżalić się z moich problemów, poprosić ich o radę. Powiedzieć co mi na sercu leży, a sama cały czas udaje. Świeci przed rodziną i przyjaciółmi oczami, udaje szczęście chociaż już od dawna go nie ma w naszym domu. Gdyby nie moi przyjaciele, a także Caitlin (zwłaszcza ona) to dawno bym zapomniał co o znaczy być szczęśliwym. To dzięki tej dziewczynie czuje, że żyje. A także, że życie ma jakikolwiek sens. Dla niej się zmieniłem. Nie chcę jej stracić, nie mogę jej stracić pod żadnym pozorem.


***********************************


- Megan! Megan, zaczekaj. - usłyszałam krzyk za swoimi plecami, kiedy wracałam do domu od Caitlin. Doskonale znałam ten głos, dlatego też nie chciałam się zatrzymać. Udawało mi się go unikać przez kilka dni, ale jak widać. Nie da się tego robić przez cały czas. - Poczekaj. - powiedział chwytając mnie za ramię. Odwrócił w swoją stronę tak, że stałam z nim prosto twarzą w twarz.
- Co chcesz? - zapytałam obojętna.
- Czemu się tak zachowujesz?
- Ale jak?
- Przestań udawać, dobrze wiesz o co mi chodzi. Nie odbierasz telefonów ode mnie, nie otwierasz mi drzwi mimo, że jesteś w domu. Nie wspominając już o tym, że całkowicie się odcięłaś od spotkań z naszą paczką. Zrobiłem coś nie tak? Jeśli tak, to powiedz co, a postaram się to naprawić. - powiedział nadal trzymając mnie za rękę.
- Calum. To nie jest takie proste. Ja po prostu... - zacięłam się. Nadal nie porozmawiałam z nim na temat tamtej nocy. Bałam się, najzwyczajniej w świecie się bałam.
- Chodzi o to, co wydarzyło się kilka dni temu? O tą noc? - zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku
- Tak, ja... Ja nie chcę o tym rozmawiać, przynajmniej na razie. Wybacz, ale muszę już iść. - powiedziałam, zostawiając go samego przed moim domem.


*************************************

Wiadomo. Nikt nie chce, aby jego znajomość z drugą osobą potoczyła się w nie odpowiednim kierunku. Czy też, aby zdarzyło się coś co może ją przekreślić. Jednak wszystko co się dzieje w życiu nie jest bez przyczyny. Wszystko ma swój sens i cel.
- Calum? Jesteś tutaj? - zapytał Ashton.
- Hm? - spojrzałem na przyjaciela.
- Co z tobą?  zapytał Michael. Siedziałem z nimi w naszej sali prób i czekaliśmy na Luka. Nie chciałem z nimi na ten temat rozmawiać. Oni nic nie wiedzieli co wydarzyło się pomiędzy mną i Megan. Sama dziewczyna też nie pałała entuzjazmem do rozmowy czy jakiego kolwiek kontaktu ze mną. Czułem się zagubiony. Od początku gdy ją tylko poznałem, poczułem coś dziwnego. Bardzo ją polubiłem. Była taką osobą, której się po prostu nie da nie lubić. Wiem, że to co się wydarzyło nie powinno mieć miejsca, bynajmniej na razie. Jednak stało jak się stało. To nie zmienia faktu, że nadal zależy mi na przyjaźni z nią, a może nawet coś więcej? Nie wiem jak to się potoczy, ale nie mam zamiaru odpuścić. Zależy mi na tej znajomości i nie mam zamiaru odpuścić. 
- Już jestem. - powiedział zdyszany Luke wchodząc do garażu z Caitlin. - Wybaczcie za spóźnienie, ale moja dziewczyna chciała iść ze mną. No, ale jak to dziewczyna nie mogła się zdecydować co ubrać. - zaśmiał się chłopak, a my razem z nim. Za to dziewczyna zarumieniła się i uderzyła swojego chłopaka w ramię. Na co on ucałował ją w policzek i podszedł na swoje miejsce. Oni są niesamowici. Widać jak się kochają, bardzo im kibicuje aby dalej tak trzymali. Po części też zazdroszczę Lukowi, że ma tą swoją połówkę. Też bym chciał mieć przy sobie bliską osobę. Wiem, że nie jestem sam. Michael nie ma dziewczyny gdyż stwierdził, że na razie mu się nie spieszy i jeszcze zdąży ją mieć. Za to Ash uważa, że jak będzie szukał to wtedy tylko dłużej będzie czekał na tą druga połówkę i oddał swoje życie losowi. Zobaczymy jak to wyjdzie. A ja? Ja obecnie jestem zdezorientowany w swoim życiu i nie wiem co robić.
- Zaczynamy? - zapytał Luke, patrząc na nas uważnie. Pokiwaliśmy głowami na tak i zaczęliśmy próbę. Dzięki temu mogłem na chwile zapomnieć o tym co mnie męczy i dręczy. Wszystko znikło, skupiłem się tylko na grze na basie i śpiewie.


******************************************


Pożegnaliśmy się z chłopakami i poszliśmy na spacer. Luke splótł nasze palce razem. W ciszy, opuściliśmy posesję państwa Irwin. Ruszyliśmy w kierunku centrum, do jednego z miejskich parków.
- Nie uważasz, że Calum jest jakiś ostatnio nieobecny? - zapytał chłopak patrząc na mnie.
- Czemu tak sądzisz? - zapytałam udając, że nie zauważyłam tego. Skłamałam, ale dokładnie widziałam zachowanie Mulata i oczywiście domyślałam się z jakiej przyczyny tak się zachowywał. Zdecydowanie chodziło o Megan. Dziewczyna unikała go na wszelkie sposoby. A kiedy udało mu się ją złapać dwa dni temu, spławiła go. Wiem bo dzwoniła do mnie po tym spotkaniu. Byłam trochę na nią zła. W końcu powinna z nim porozmawiać. Tu nie chodziło tylko o nią, ale także o niego. Dotknęła go ta sprawa tak samo jak ją. Widać, że nie jest mu też obojętna. 
- Caitlin? - odezwał się Luke.
- Co? - zapytałam patrząc na niego.
- Nie słuchasz mnie. - stwierdził, udając obrażonego.
- Słucham..
- Tak? To co powiedziałem? - zapytał zatrzymując się i stając na przeciwko mnie.
- No dobra, zamyśliłam się. Przepraszam. - powiedziałam i dałam mu całusa. Uśmiechnął się do mnie i przyciągnął bliżej aby mnie pocałować. Odwzajemniłam gest, uśmiechając się podczas niego.
- Kocham Cię. - powiedział przytulając mnie i ruszyliśmy dalej, przed siebie.
- Też Cię kocham. - dodałam po chwili na niego patrząc i obejmując w pasie jedną ręką. Zapanowała pomiędzy nami cisza, która wcale nie była krępująca. Była to bardzo przyjemna cisza.



- Już jedziecie? Mieliście być trochę dłużej. - powiedziałam kiedy Liam oznajmił mi, że za trzy godziny mają samolot powrotny do Stanów.
- Wiem siostra, ale ty masz swoje życie. Masz chłopaka, przyjaciół, z którymi musisz się spotykać. Nie możemy oczekiwać, że będziesz spędzała tylko z nami czas. Zobaczymy się jeszcze. - odpowiedział Liam i mnie przytulił.
- Może nas odwiedzisz? Zabierz kogoś ze sobą, Megan albo Luka. - podpowiada Sophia przytulając mnie na pożegnanie. Bardzo się zżyłam z tą dziewczyną. Jest strasznie pozytywna i myślę, że polubiłyśmy się nawzajem. Pomogła mi z moim problemem na podstawie swoich doświadczeń za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Z pewnością utrzymam z nią kontakt tak jak z moim bratem. Jeszcze raz ich do siebie przytuliłam na pożegnanie, Luke również. Wtedy mój chłopak pomógł mojemu bratu zanieść walizki do taksówki, wsiedli i odjechali.
- To co teraz robimy? Mamy całą chatę wolną dla siebie. - powiedział Luke, obejmując mnie w pasie i ruszając zabawnie brwiami. Zaśmiałam się na jego minę i weszłam z powrotem do domu, a on podążył za mną.
- Ja mam zamiar zrobić sobie coś do jedzenia, a ty rób co chcesz. - zakomunikowałam wchodząc do kuchni. Chłopak oczywiście poszedł za mną i stwierdził, że mi pomoże. Zastanowiłam się chwilę na co mam ochotę i postanowiłam zrobić spaghetti z sosem bolońskim. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Po godzinie, jedzenie było gotowe więc zasiedliśmy przy stole kuchennym i zjedliśmy obiad. 



Siedziałam w salonie, razem z Lukiem i oglądaliśmy telewizje. Przytuleni do siebie, oglądaliśmy komedię romantyczną, która akurat leciała w telewizji. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Podniosłam się i poszłam otworzyć drzwi. Po drugiej stronie zobaczyłam mamę Luka, której się w ogóle nie spodziewałam.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Mogę wejść? - zapytała patrząc na mnie.
- Jasne, zapraszam. - powiedziałam przepuszczając ją do środka.
- Mamo? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony chłopak, który akurat przyszedł z salonu zobaczyć kto to. Widziałam szok na jego twarzy. Nie dziwię się. Sama się tego nie spodziewałam, że zawita u mnie mama mojego chłopaka, którą ledwo znałam.
- Napije się pani czegoś? - zapytała grzecznie.
- Nie, dziękuje. Możemy porozmawiać? - zapytała patrząc raz to na mnie, raz to na Luka.
- Tak, zapraszam do salonu. - powiedziałam i razem w trójkę przeszliśmy do pomieszczenia.  Kobieta usiadła w fotelu, a ja zajęła miejsce z chłopakiem na kanapie.
- Ja chciałam tylko powiedzieć abyś Caitlin nie była zła na Luke'a. On nic nie wiedział o tym.
-  Nie rozumiem. - powiedziałam, patrząc zaskoczona najpierw na kobietę, później na Luka.
- Mamo? O czym ty mówisz? - zapytał chłopak. - Znowu chcesz zniszczyć mi życie? Czy ojciec Cię tu przysłał? - dodał po chwili lekko zdenerwowany chłopak.
- Ja chcę aby ona wiedziała. To dla jej dobra...
- Jej dobra? Chcesz zniszczyć nam życie, prawda? To, że ty już dawno nie jesteś szczęśliwa z ojcem nie oznacza, że masz też niszczyć je nam. Wyjdź stąd. - powiedział Luke. Wstał ze swojego miejsca wskazując swojej mamie drzwi wyjściowe. Spojrzałam przerażona najpierw na jego mamę, a potem na samego chłopaka.
- Luke, ja...
- Po prostu wyjdź i daj mi żyć po swojemu. - wypowiedział spokojniej. Zauważyłam tylko jak słabo się uśmiecha i wyszła. Gdy drzwi za nią się zamknęły, Luke wpadł w mały szał. Zaczął krzyczeć i walić w swoje ciało, zaczął szarpać za swoje włosy.
- Luke.. - powiedziałam przerażona podchodząc do niego. - Skarbie, spokojnie. - dodałam po chwili przytulając go do siebie. Nagle on mnie odepchnął od siebie tak, że wylądowałam na podłodze. Wtedy chyba zrozumiał co się stało.
- Caitlin, ja... - powiedział przerażony.  W moich oczach pojawiły się łzy. Gdy chciał do mnie podejść, ja się od niego odsunęłam. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie się zdarzyło. Podniosłam się szybko i pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku, kuląc się w kłębek i cicho zaczęłam płakać. Co się z nim stało? Dlaczego tak zareagował? Chciałam mu tylko pomóc.


**************************************************


Co ja zrobiłem? Skrzywdziłem ją. Moją małą księżniczkę. Boi się mnie... Jak mogłem coś takiego zrobić. Usiadłem na kanapie w salonie i zakryłem twarz w dłoniach. Po cholerę moja matka tutaj przyszła? Po co? Co chciała jej powiedzieć? O mojej próbie samobójczej? A może o moim ojcu? Tylko dlaczego? Jaki to miało sens.



Kiedy się uspokoiłem, postanowiłem pójść do dziewczyny. Wszedłem po schodach, a podchodząc do drzwi wziąłem głęboki oddech. Nacisnąłem klamkę i otworzyłem po woli drzwi.
- Wyjdź. - usłyszałem jej drżący głos, który mógł oznaczać jedno. Płakała. Moje kochanie płakało i to przeze mnie.
- Caitlin, ja nie chciałem. Proszę Cię. - powiedziałem niepewnie podchodząc do jej łóżka.
- Nie chce tego słuchać. Wyjdź. - powiedziała stanowczo.
- Nie zrobię tego. Za bardzo mi na tobie zależy. Przepraszam Cię, ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie powinno się to wydarzyć, ale wydarzyło i żałuje tego. Nigdy nie pomyślałbym żeby zrobić Ci krzywdę w jakikolwiek sposób. Proszę Cię, wybacz mi. - powiedziałem siadając na łóżku. Odwróciła się do mnie. Moje serce pękło na miliony kawałeczków widząc ją w jakim jest stanie. Była cała zapłakana, jej oczy były czerwone i lekko podpuchnięte. W oczach widoczny był ból i żal, ale także smutek. Nie mogłem zrobić inaczej jak ją przytulić do siebie. Mimo, że się szarpała nie odpuściłem. Należał mi się każdy cios jaki mi zadała. Mimo, że nie bolał zbyt mocno, pozwalałem jej się wyżyć. Aby cała złość  niej wyszła. W końcu osłabiona wtuliła się we mnie, mocniej płacząc. Położyłem się obok niej, mocno do siebie przytulając. Leżeliśmy w ciszy przez dłuższy czas. Caitlin powoli się uspokajała. Głaskałem ją po plecach i co chwile całowałem w głowę, szepcząc jej przepraszające słowa. 



- Co się stało? - zapytała kiedy atmosfera pomiędzy nami trochę się rozluźniła.
- Ja, ja nie wiem. Na prawdę. Zdenerwowała mnie wizyta matki. Zawsze musi robić to co ona sama uważa za stosowne. Nigdy nie liczy się z moim zdaniem, przepraszam. cię. - powiedziałem i ucałowałem ją w czoło.
- Wiesz, nie chcę cię zmuszać. Jednak chciałabym wiedzieć dlaczego chciałeś popełnić samobójstwo. - no i wypłynęło to zdanie z jej ust. Domyślałem się, że kiedyś ponownie o to zapyta. Nie chciałem już dłużej przed nią tego ukrywać. Po za tym nie miałem na to siły więc zdecydowałem się jej opowiedzieć wszystko.
- Tego dnia. Ojciec jak zwykle z resztą wrócił do domu trochę podpity. Ma tak od trzech lat. Nie wiem co spowodowało, że się zmienił. Jednak od tamtej pory jest moim koszmarem. Tyran i despota z niego. Bije matkę jak coś mu się nie spodoba. Nie szanuje ani mnie, ani jej. Uważa się za pana świata, a my to jego służący. Nie chcę na to pozwolić i wtedy też nie chciałem. Znowu się kłóciliśmy i wtedy wypowiedział coś, czego bym się po nim mimo wszystko nie spodziewał. Powiedział, że zgwałcił dziewczynę trzy lata temu, rozumiesz? Mój ojciec jest gwałcicielem. - powiedziałem, a głos mi się załamał. Po ciele mojej dziewczyny przeszedł dreszcz. Nie wiedziałem co było tego powodem, ale nie chciałem pytać. Opowiadałem dalej. - Wtedy zrozumiałem, że muszę cię chronić. Obiecałem sobie, że nigdy go nie poznasz. Po prostu się o Ciebie bałem, że też zrobi Ci krzywdę. Ostro się pokłóciliśmy, z resztą jak zawsze i uciekłem. Znalazłem się na plaży gdzie zorganizowałem dla ciebie kolację. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie dam rady cie bez przerwy chronić. Że w końcu i tak przyjdzie dzień, w którym go poznasz. Pewnie nie raz będziesz u mnie nocować, a wtedy czułbym się okropnie z myślą, że mój ojciec ma cię na wyciągnięcie ręki i może zrobić to ponownie na tobie... Ja.. nie dałem rady. Nie wiem skąd, znalazłem tą żyletkę. - łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Spojrzałem prosto dziewczynie w oczy. - Nie mogłem pozwolić aby ten człowiek skrzywdził najważniejszą osobę w moim życiu. Chciałem cię chronić i wtedy zadzwoniłaś. Odebrałem bo chciałem się pożegnać. ostatni raz usłyszeć twój głos. W między czasie zaczynałem już ciąć sobie rękę. Wyzywając samego siebie od tchórzy i pozerów. Już miałem nadzieję, że odchodzę kiedy jeszcze ostatkiem sił zobaczyłem jak pojawiasz się przy mnie. Cieszyłem się, że widzę cię przed moim odejściem. Lepszej śmierci nie mogłem sobie wymarzyć.- opowiadałem nadal płacząc, nie urywając kontaktu wzrokowego z dziewczyną, która też już płakała. - Jednak uratowali mnie. Dzięki tobie. To ty uratowałaś mnie, a to ja powinienem był chronić ciebie. Wolałem się poddać. Jestem frajerem, nie mogę zrozumieć dlaczego nadal ze mną jesteś.
- Ponieważ Cię kocham. - odpowiedziała dziewczyna i mnie pocałowała. - Ii nie mów, ani nie rób nic głupiego. Jesteś niesamowity i nie masz się o co bać. Twój ojciec na pewno nie zrobi mi krzywdy, nigdy dopóki ty będziesz przy mnie. - dodała patrząc mi w oczy.
- Zawsze. Będę przy tobie na zawsze. - powiedziałem łącząc nasze usta w pocałunku. Pełnym pragnienia i miłości.


****************************************


W końcu mi o tym powiedział, ale nie mogę uwierzyć w to co usłyszałam. Jego ojciec zgwałcił dziewczynę? I to trzy lata temu? Nie, to nie może być prawda. To na pewno zbieg okoliczności. Przecież to by było chore. Nie, to na pewno zbieg okoliczności. Starałam się uspokoić leżąc w objęciach chłopaka. Starałam się nie pokazywać strachu jaki we mnie był po otrzymaniu wiadomości. Szkoda mi było chłopaka, że tak zwątpił w siebie. Jednak cieszyłam się, że nadal żyje i jest ze mną. Jest na prawdę dla mnie ważny i to on sprawia, że wstaje rano z uśmiechem na twarzy nawet w pochmurny dzień. Jest po prostu całym moim życiem.

________________________________________
Rozdział 15. I co sądzicie?

Caitlin powiedziała, że kocha Luka. Cieszycie się? Ja bardzo. Luke w końcu powiedział Caitlin co spowodowało, że chciał popełnić samobójstwo. Co o tym sądzicie? Już niedługo poznacie kolejne sekrety jakie sobie powiedzą. Caitlin przełamie się i powie co się stało? Czy zostanie do tego zmuszona przez kolejne sytuacje jakie się wydarzą?


Kochani. Chcę wam podziękować za komentarze, które napisaliście do tej pory. Jednocześnie chcę prosić o kolejne. Mam nadzieję, że nie przejdziecie obok tego obojętnie. Wiem, że się powtarzam, ale zrozumcie mnie. Wam zajmuje to chwilkę, a mnie na prawdę motywuje do działania każde, najmniejsze słowo.

Pozdrawiam i do soboty ;)

3 komentarze:

  1. O kurwa. Wiedziałam, że to ojciec Luka ją zgwałcił!

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZU CHRYSTE O MOJ PIEPRZONY BOZE. Jak czytalam ten rodzial, to siotra pytala czemu tak reaguje na to i dre sie do telefonu.
    Wiedzialam wiedzialam ze to ojciec Luke'a. Caitlin ma racje, to by bylo chore. A propos Luke'a... szkoda mi go jak cholera. On chcial chronic Caitlin i w ogole, a sie bal ze nie da rady. No jezu, do rany przyloz. Na miejscu Caitlin kochalabym Luke'a milion razy bardziej niz wczesniej. Dzisiaj w nocy wymyslilam kilka pytan dla Lukeya ale coz... odpowiedzi znalazly sie w tym rozdziale hahaha. Postaram sie o inne.
    Na koniec powiem tylko jedno... WIELKI SZOK.
    @EndUpHere2315 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Chyba się nie myliłam, ale nw czy to wychodzi na plus :/ To nic dobrego że to jego ojciec ją zgwałcił :(
    Ogółem jest boski, oby tak dalej <3
    Kocham to jak nie wiem :* Pozdrawiam i ściskam :3

    OdpowiedzUsuń